Nie mogłem długo zrozumieć dysonansu jaki się wiązał z “inwestycjami”, który się pojawiał w mojej głowie za każdym razem kiedy przelewałem kasę na konto brokerskie.
Ostatnio to zrozumiałem - po 16 latach dopiero!
Mój aktualny pracodawca dał mi hiring bonus - akcje. Założenie jest takie, że jak korposzczury mają akcje firmy, to będą zasuwali bardziej, bo im zależy na tym, aby osiągnąć zysk i ceny akcji pójdzie do góry. I to jest błąd poznawczy! Dostałem akcje, miały wycenę X, po zwestowaniu się miały cenę 0,7X. Jestem wąsko wyspecjalizowanym specjalistą. Znam swoją cenę. Zawsze dostarczam, dowożę i naprawiam. Ja z siebie dawałem 100%. Cena spadła. Dlaczego? A to dlatego, że firma zatrudnia durniów. Bo trzeba zatrudnić kogoś, bo za chwilę zamknie się okno na zatrudnianie. Bo nie ma specjalistów na rynku. Bo konkurencja podbiera najlepszych. Przykładów mogę podać wiele. Skutki? Niekompetencja. Przykłady można mnożyć. Skutek? Ja dostałem mniej, bo ktoś inny zawinił. To iluzja motywacji.
Dlaczego to ma związek z akcjami ogólnie?
Jeśli ja mam powierzyć własne środki, zdobyte własną pracą komuś, to chciałbym prześwietlić firmę, finanse, technologię, zarząd , pracowników, pogadać z nimi. Mój zysk zależy od innych, nie ode mnie. Nie mam kontroli nad tym. A jeśli chciałbym mieć, to nie starczy mi czasu na życie, pracę i analizę. Powierzyć pieniądze doradcom też nie jest wyjściem - mam doświadczenie. ETFy na szeroki rynek - gówno, większość się myli.
Tracisz kontrolę nad własnymi finansami. Twój zysk zależy od innych durniów.
to jest w ogole ciekawe opracowanie, jak sobie przylozysz linijke w odpowiednim miejscu, przytrzymasz ekierka, trzy razy pukniesz w niemalowane drewno i cztery razy przeczytasz „Niech się dzieje wola nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba !” od tyłu to mozesz ocenic w jakiej fazie cyklu spierdolenia jestesmy. Albo i nie.
Modele dwuwymiarowe nie uwzgledniaja dodruku i stop procentowych a te ktore uwzgledniaja sa do dupy.
Ma wybór. Tyle się już rekrutowałem, że wiem, że niektóre firmy naprawdę sprawdzają technicznie ludzi. A niektóre firmy, mając wpisane w polityce firmy “Women in tech”, widząc kobietę na rekrutacji, pytają czy umie włączyć komputer i ooo… mamy nową testerkę.
W niektórych firmach są trupy świeże, a w niektórych są już gnijące Myślę, że ciągle oglądam taki ciąg wydarzeń: problem w środku firmy, który jest widoczny przy podłodze → 1 miesiąc → CEO ogłasza w wewnętrznej komunikacji, że jest problem → 2 tygodnie → portale branżowe ogłaszają, że jest problem → 1 tydzień → Puls biznesu ogłasza, że jest problem.
Myślę, że analitycy z Wallstreet to są dzieci, które błądzą we mgle.
Kiedyś aktywnie “grałem”, nawet jakiegoś robota napisałem. Potem policzyłem i okazało się, że handlowanie w weekend starymi samochodami ma lepsze stopy zwrotu niż obracanie akcjami na Książęcej.
No takie patologiczne czasy, że kilometr dobrej roboty lepszy niż metr handlu papierem.
To zupełnie bez różnicy. To nie Pan Czarosław tu podpada, ale sama struktura rynku.
Mój komentarz dlaczego tak jest z rynkiem jest w książce Pana Czarosława.
Oczywiście rozumiem dlaczego Rozczochrany ma rację, ale Rozczochrany ma łeb z dużym odchyleniem i mam spore doświadczenie w złożone gry o wnioskowaniu z takimi typami. Spędziłem nad tym dużo czasu i zrozumiałem co czuje gołąb przy warcabach.
No to jak jesteś z takiego odchylenia to niezależnie czym się zajmiesz to ogrywasz gołębie. Ale to kwestia fenotypu pozwalającego na pilną naukę, która przychodzi łatwo, a nie wynik pilnej nauki dla przypadkowej osoby.
Jeżeli jakieś zagadnienie wymaga takiego łba do uzyskiwania rozsądnych wyników, to populacja spoza tego zakresu jest tam za dawcę. Nie jestem w stanie nadążyć w czasie rzeczywistym za tokiem rozumowania o takiej złożoności. Muszę usiąść, przemyśleć, przeczytać od początku do końca którymi ścieżkami wędrowały myśli i dopiero rozumiem jak do tego doszło. Ale żebym sam zrobić to w czasie zabawy… nie na moją głowę.
Strategią na takich graczy (jedyną skuteczną i stosowaną we wszystkich zagadnieniach chaosu) jest wywracanie stolika i sprowadzanie problemu do complex. Wtedy już jest jak się bawić. Dlatego ruchy graczy wjeżdżających czołgami wydają się równie nierozsądne jak restrukturyzacja kiedy się wywala połowę załogi na początek, a potem zwiększa napięcie. Ale działa.
Przy okazji dzisiaj jakiś nobliwy psor uświadomił mnie dlaczego system edukacyjny doprowadzili do takiej patologii. Właśnie dlatego.