na weekend trzeba było ratować szwajcarską firmę energetyczną Axpo państwowym kredytem w wysokości 4 mld CHF bo w poniedziałek mogło już jej nie być.
Zatrudnili sobie tam chłopaczków wyrzuconych z banksterki po 2008 roku, chłopaczki zaczęły się bawić derywatami na prąd, na gaz i tak dalej. Najpierw zyski rosły i politycy byli wniebowzięci. Zatankowali ryzyka w tym Axpo pod dach, nikt nie wie ile tego jeszcze w księgach leży. Na razie trzeba było dorzucić 4 mld CHF z drukarki (kredyt jest prywatny ale żyrant jest państwowy - yeah !) choć sytuacja jest dynamiczna.
Teraz z kolei chwieje się Credit Suisse. Karuzela kadrowa kręci się u nich od lat, kurs akcji CS spadł z 69,48 CHF w 2006 roku do 3,65 CHF dzisiaj. Podobno pytali się ostatnio własnych grubych klientów co oni sądzą o zmniejszeniu margin debt na własnych pozycjach i klienci podobno nie byli zadowoleni.
Klienci byli tak szczęśliwi że aż z tym do prasy poszli a to generalnie nie są chude misie żeby po prasie latać - oni mają własne plutony do rozwiązywania problemów na garnuszku.
Jakby problemów z CS było mało: SNB - monopolista jeśli o dodruk papierków z nadrukiem CHF chodzi - lata temu zaczął skupować z głównie amerykańskiej giełdy akcje. Kursy akcji rosły, wartość księgowa rezerw rosła, kantony kasowały dolę i wszyscy byli happy.
SNB właśnie imploduje na naszych oczach. Wartość assetów w księgach SNB zmalała o 150 mld CHF w ciągu trzech kwartałów bieżącego roku. Q4 2022 jeszcze przed nami.
Kapitał własny banku SNB wynosi dzisiaj podobno ~50 mld CHF. Niby dużo ale w procentach sumy bilansowej wyrażając na koniec 2008 roku kapitał własny banku SNB stanowił około 19% sumy bilansowej banku, w ostatnich dniach spadł poniżej 6%. Bo SNB to się hedge-fond zrobił. Złośliwi twierdzą że największy na tej planecie.
Bajer z SNB tkwi w definicji “banku istotnego systemowo”. Otóż, w Szwajcarii, bank centralny (SNB) nie jest istotny systemowo. Tak twierdzi regulator rynku bankowego, FINMA (taki lokalny odpowiednik SEC albo KNF, co kto lubi).
Dla banków istotnych systemowo współczynnik kapitału własnego wynosi w Szwajcarii 4,5% plus uznaniowa stawka ustalana przez FINMA. Od sześciu procent do czterech i pół droga nie jest daleka a zjazd wywołany umacnianiem się franka oraz przeceną akcji z portfela SNB przecież nadal trwa.
Więc szafa gra. SNB może teoretycznie upaść niczym Lehman Brothers skoro nie jest systemowy.
No nie, nie może. To jest wykluczone ustawą. Gdyby SNB upadł to nie byłoby komu ratować Credit Suisse gdyby ewentualnie okazało się że CS trzeba chwycić pod pachy, tak jak trzeba było chwycić innego czempiona UBS w roku 2008.
Jaki płynie z tej układanki wniosek ?
Że inflacja na franku szwajcarskim czyli jego dodruk jest zdecydowanie za mały i coś trzeba z tym zrobić. Axpo, CS, SNB … lista chętnych do bycia ratowanymi jest długa. Bateria drukarek: cel, pal.
Skoro Bank of England może odpalić drukarki w trybie ‘whatever it takes’ to SNB może też.
Oszczędzacie we frankach ? No to możecie mieć pecha … *)
*) to nie jest porada inwestycyjna w rozumieniu jakiegoś paragrafu jakiejś ustawy jakiegoś bantustanu.
Bo co to za porada która operuje stratami zamiast obiecywać złote góry ?