Niby wiemy że koń padł i nic go nie wskrzesi. Już tam poczytałem sporo na IT21, coś tam potrafię skleić. Po stronie podaży jest niedobór, wszystkie te lockdałny jeszcze pogarszają sprawę. Po stronie płacidła mamy szalejącą drukarkę. Prosta ekonomia mówi, że inflacja zacznie zjadać nasze oszczędności. System nie jest stabilny i jak to pisze 3r3, wymiana dóbr na papier jest zachwiana, i misiowi nie chce się już jak dawniej produkować. Pytanie czy system zmieni kierunek na zwrotnicy, czy się wykolei? No bo widzię tu, że koledzy kupują skrzynki srebra. A to przecież wariant raczej ten drugi. Dochodza do tego niepokoje społeczne, no bo ktoś straci a drugi zyska. Ileż można siedzieć w domu z rodziną i gapić się w netflixa.?
Flipuję na nieruchach. Kupuję duże, dzielę, remontuję i sprzedaję. Widzę inflację na mieszkaniach w moim małym miasteczku na poziomie 10-20%. Biznes daje zwrot 50-80% więc jaka by ta bibuła słaba nie była, jest jej więcej i na razie wygrywam z inflacją. Pewnie to można pociągnąć jakiś moment, pytanie do kiedy kowalskiego będzie jeszcze stać kupić ode mnie kawalerkę? Czy czeka nas wariant niemiecki, gdzie nikt już nie kupuje nieruchów bo drogie, czy wariant ala 1985-1994 i bycie milionerem posiadającym przydział iluś tam m3 powietrza w spółdzielni, czy wariant wenezuelski?
Panowie piszecie tutaj o wariancie wenezuelskim. Czy o to chodzi herr Schab z WEF, że w 2030 nie będziesz miał nic, a mimo to będziesz szczęśliwy? Czy znamy z historii sytuację, żeby kowalski tak dobrowolnie oddał prawo własności i pracował za miskę ryżu? Przecież niedawno latał ryanairem do egiptu na wakacje. Więc pewnie będą jakieś tam pyskówki i bicie po mordzie. Pytanie jak mocno i jak szybko, kto kogo i jak długo?
To jak kupować te skrzynki srebra czy dalej obracać bibułą?