Zakładając że szczur lądowy pragnie wystartować od zera absolutnego w kierunku patentu żeglarskiego umożliwiającego mu samodzielne ale niekomercyjne prowadzenie łódki dowolnej wielkości po dowolnym akwenie tej planety - którą drogę certyfikacji moglibyście polecić ?
W jakim kraju ?
Wygląda na to że uprawnienia zdobywa się w mniej więcej trzech stopniach:
- do 12 Mm od brzegu,
- do 30 Mm od brzegu,
- cała reszta.
W różnych krajach dochodzą lokalne regulacje: a to na długość łódki trzeba uważać, a to na powierzchnię żagli, a to na moc silnika. Czasami uprawnienia dają osobno na żeglowanie w dzień i osobno w nocy, czasami osobno na żaglówki i osobno na motorówki.
Ten szczur lądowy nie pragnie kwitu jako takiego - on potrzebuje również wiedzy i praktyki za tymi kwitami stojącej. Więc sam zakup kwitów to nie jest cel sam w sobie.
Z krótkiego przeglądu wyszło że Anglicy mają największą korbę (sam yachtmaster to u nich trzy stopnie), Niemcy chyba są w środku (też trzy stopnie ale osobne kwity na wody śródlądowe i wody słone) a Szwajcarzy dają patent dwustopniowy: najpierw trzeba ogarnąć wody słodkie a potem słone. Jak Szwajcarzy ogarniają żeglugę na wodach słonych operując z Bazylei jeszcze nie ogarnąłem ale kwity wystawiają.
Czy generalnie jest tak że jak się operuje w jednej jurysdykcji a robi się patenty żeglarskie w drugiej to czy potem można je przepisać tak jak przepisuje się prawo jazdy ? I czy żeby pływać poza swoją jurysdykcją to trzeba mieć coś w rodzaju patentu międzynarodowego ? I czy taki patent międzynarodowy uznawany jest na całym globie typu Morze Południowochińskie, Śródziemne, Karaiby czy Bałtyk ?