Gdyż są kapłanami wrogiego kultu. Jest to więc wojna religijna ze wszystkimi tego konsekwencjami.
Prawo pozytywne jest religią, tak jak w kultach deistycznych źródłem porządku są kapłani maskujący się jako reprezentanci bóstwa tak w kulcie prawa pozytywnego źródłem są krętacze (samo-utytułowani oczywiście) maskujący się jako “państwo”.
Prawo prywatne ma tę zaletę, że zawsze można się jakoś inaczej dogadać, bo koncepcja nie jest porządkiem absolutnym, a religijnym oszołomom (krętaczom utytułowanym) roi się że jest.
Dość łatwo podać przykład - postawmy konieczność negocjacji na nieubłaganym gruncie zbrojnej przemocy - bilateralnie zawsze można zawrzeć jakiś rozejm bez niszczenia przeciwnika dość dużym wysiłkiem własnym. Można się dogadać - umowy dwustronne są więc korzystne termodynamicznie. Tymczasem prawo pozytywne jest absurdalne - zamiast dogadać się z silniejszym (takim co może pozabijać sędziów, prokuratorów, polityków) to cisną go jakby był na etacie w warzywniaku (koncepcja równości wobec prawa jest głupia), taki im dezorganizuje państwo, a wszystkie wydatki są przerzucane na “podatników”, którzy na sam koniec jeszcze będą musieli utrzymywać i strażników i jeńców z tej wojny na dożywociach.
A przecież można się bilateralnie dogadać, przecież immunitet to tylko kwestia ceny - powinny być komercyjnie dostępne tak jak w Rzymie - od każdego przepisu z osobna w zróżnicowanych cenach. Bo i tak są dostępne - chyba nikt przytomny nie uważa że szefa średniej czy dużej firmy można sponiewierać jak pracownika Stonki?
Lew Rywin to jakie miał warunki w lochu?
Czyli kult nie dość że wrogi indywidualizmowi to do tego fałszywy bo jednak pod spodem wszystko jest personalizowane mimo pozorów.
Żeby chociaż co skutecznie potrafił dostarczyć to byłby z lewników jaki pożytek, a tak żadnego nie ma i same przez nich zgryzoty. Ludziom z takimi łbami znalazłbym dużo lepsze zajęcie w myśleniu nad rzeczywistymi problemami jakie mamy w energetyce, wydobyciu, produkcji.
A do bezpieki ludzie zapisują się aby dokonywać dobrych uczynków^^
@3r3
Takie jedno zdanie mi mignęło na Independent i już dawno miałem o to zapytać - stwierdziłeś, że gdy o coś oskarżają, to nie ma sensu z tym polemizować (chyba, że co innego miałeś na myśli). Statystycznie to trudno się nie zgodzić, ale w ten sposób można wszystko przybić czlowiekowi. Naprawdę uważasz, że nie ma sensu się bronić?
A niby po co się bronić kiedy wybrali czas i miejsce ataku, przyszli przygotowani?
Należy skapitulować, przyznać się, ukorzyć, poprosić o jak najmniej dotkliwą karę, warunkowe zwolnienie, litość i złagodzenie, posypać głowę popiołem.
I gdy tylko się odsłonią tak im przysolić w budżet żeby się nie mogli połapać które liczby są dodatnie. Atakuje się wyłącznie miękkie cele. Liczy się rezultat, a nie bohaterskie czyny. Czeczeńcy rozgryźli kiedy należy zabijać Rosjan z zaskoczenia - zanim chwycą za broń, czyli przed urodzeniem też. Wróg zanim chwyci za broń jest mniej groźny^^
Nóż najlepiej wbijać w plecy, we śnie, upitemu wrogowi, z którym właśnie przepijało się bruderszaft.
Kary unika się tak samo jak wykonania gwarancji - przez nieobecność i bezskuteczne adresowanie roszczeń. Mam w nosie jaki zarzut wobec mnie zostanie wylosowany. Przecież jeszcze nie tak dawno za samą przynależność do rodziny oskarżonego o zdradę gnano w śniegi Syberii, to ja mam się niby przejąć że mnie w kozie zamkną i że to jest jakieś poważne ryzyko? Więzienia są dla ludzi. Łupy wydane, branki użyte - cóż można odebrać zwycięzcom?
Miałem na myśli dokładnie to. Z aparatem państwa nie da się wygrać bo oskarża państwowy prokurator na podstawie państwowej dokumentacji z UKS, a wyrok niby ma wydać państwowy są z siędziem karmionym tym co UKS hydrze wyrwie. No to po co się kopać?
Siadamy do stołu i negocjujemy jak najmniej dotkliwe represje. Jeszcze się kapitan państwo odsłoni - jeszcze będzie okazja sobie powetować krzywdy pod własnym osądem, a nie jakimś tam państwowym.
Oko za oko, wet za wet. Wróżda w imię Boże^^
Nasz forumowy medyk też jest zbyt porządny jak na lekarza i pewnie nie tylko on. Generalnie bycie porządnym człowiekiem przeszkadza w karierze. Spoko, to tylko zawód.
To swoją drogą specyficzny probierz stanu obecnego, gdy lekarz czy prawnik z zawodu (oba zawody formalnie winny być zawodami zaufania publicznego z wysokimi standardami etycznymi) tacy jak Medyk czy ja czują obrzydzenie do swoich środowisk, do spętania biurwą i absurdami wyssysającymi moc swobodną z jednostek.
Choć całe dyskutowanie o dobrostanu pacjenta jest przez niektórych kolegów lekarzy interpretowane szerzej tzn. Robią tak aby dobra pacjenta były jak największe i transferowalne od pacjenta do lekarskich kieszeni czy kont.
W warunkach zachodu jest to nawet transparentne i przejrzyste bo biurwa ów transfer wspomaga i koordynuje.
Po co niektórym ryzykować. Szpital za prywatnego pacjenta płaci prowizje
Do pensji wiec i lekarz zadowolony bo faktura jest ze szpitala i on nie jest strona w rozumieniu karnoskarbowym tylko lazaret i to lazaret będzie się z roszczeniami bujał a biutwa ma
Tez to co biurwienne.
Lekarzowi co lekarskie a biurowie co biurwienne, a za resztę zapłacisz nie karta Mastercard a pieniędzmi podatnika.
Pracuje w chlewie a na osłodę - wszędzie jest podobnie. System jest skoncentrowany na trwałości systemu i bezwładności
To akurat widziałem wielokrotnie w gabinecie - nazywa się “wyrazy wdzięczności” i jest do dobro przekazane przez pacjenta. Względnie przez rodzinę gdy operacja się udała, a spadek podzielono.
System jest żywy i zamierza to robić wiecznie jak wszystko co żywe mając odruch przetrwania. Oto człowiek stworzył Urząd i tchnął w niego życie, a Urząd porodził kolejny.
@Ryszard
Wybacz osobiste pytanie, ale chodzi mi po głowie, co robi lewnik na forum, gdzie dyskutuje się przeważnie o jakimś przemyśle, średnich przedsiębiorstwa, organizacji?
NIe wiem dlaczego Was to dziwi. Tak było przecież zawsze. W życiu nie ma nic za darmo. Wyrazy wdzięczności są takie… ludzkie. Problem zaczyna się wtedy, kiedy przyjmujący tak utwierdzi się w swojej wspaniałości, że zaczyna myśleć, że te pieniądze mu się należą. Większość nic z tym nie zrobi, ale czasem znajdzie się jakiś niezrównoważony osobnik, który przypomni przyjmującemu, gdzie jest jego miejsce.
Zupełnie mnie nie dziwi, za każdym razem jak klient chce mieć coś dostarczone w terminie pytam o kopertę i jak nie ma koperty to wracam do realizacji mojego planu bez przerywania sobie oczekiwaniami niewdzięcznych.
Być może mój plan zawiera dostarczenie klientowi czegoś w terminie - ale w ramach mojego planu, a kolidowanie wymaga wdzięczności.
Przymusu nie ma - można nie płacić. Jeśli 90% zapłaty to podatki pozostaje odesłać klienta z roszczeniami do skarbówki - tam panu zrobią resztę, ja tylko 10%^^
No chyba że bilateralnie z załącznikiem godnej wagi.
Ustaliliśmy przecież że nie lewnik lecz osoba tymczasowo wykonująca zawód lewnika. Tu więcej takich którzy jedno robią a co innego kombinują. Normalka w systemie gospodarczym postawionym na głowie.
Muszę przyznać, że żyłem w niewiedzy. Nie tylko co do do organizacji przemysłu czy średnich przedsiębiorstwa ale także mechanizmów cybernetycznych opisywanych przez 3r3.
Mój model biznesowy jest prosty jak model biznesowy curvy: klient przychodzi i ma wyjść zadowolony, ważne też żeby zapłacił.
Na tym tle złożoność procesów organizacji przemysłu czy nawet średnich przedsiębiorstwa, o jakich tu mowa to opowieść tyleż atrakcyjna, co deprymująca w zakresie tego, że to wszystko sobie istnieje, działa a “lemingowatość” była przyczyną, że ja o tym nie widziałem.
Wreszcie: w sposób oczywisty nie wszystkie artykuły mają bezpośrednie przełożenie na moje sprawy ale te które mają rozpisuję sobie na mapy myślowe, przyswajam, modyfikuję do swojej sytuacji.