Tako rzecze Naczelnik w swej płomiennej przemowie. Uważam te słowa za znamienne: nie Polska państwem dobrobytu tylko dobrobyt w wersji polskiej. Wiemy jak wyglądają polskie wersje różnych rzeczy - od wiertarki przez samochody elektryczne aż do (bez)prawa.
No dobrze, ale wszystko wskazuje na to że obecna ekipa zostanie przy korycie przez kolejne 4 lata. Wcale się nie zdziwię jeśli uzyskają 50%+ poparcia i/lub większość konstytucyjną. Obiecują zwiększenie pensji minimalnej do 2600 od przyszłego roku, przez 3000 aż do 4000 w bodajże 2023 (czyli na koniec drugiej kadencji). Trzynastki i czternastki dla emerytów. Do tego jeszcze obniżka podatków Śmiało zakładam, że tak właśnie będzie.
Wyborcy szaleją, pińcet i czysta plus pobierają, kasjerka w lidlu zarabia więcej na dzień dobry niż nauczyciel z 15-letnim stażem. Władza skrojona idealnie na miarę swojego suwerena. Nikt oczywiście nie widzi, że pińcet wypłacone w 2016 po uwzględnieniu oficjalnej (!) inflacji jest dziś warte 460.
Moja teza: tow. Glapiński przywiózł z Bazylei zielone światło na dodruk (też ten fizyczny) i rzucenie inflacji na ulicę. Przy pensji minimalnej 4kpln brutto (ca 2800 netto) chleb będzie po 8zł, masło po 10 a benzyna po 7. Optymistycznie zakładając, że nic się poważnie nie wywróci. Stopy procentowe też póki co nie zamierzają róść.
==============
Edit: Dopiero nadrobiłem zaległości na IT21 i widzę że nie tylko ja wpadłem na ten pomysł. Przeklejam bezczelnie komentarz @gruby z 09.09.2019 10:57