Gospodarzu. Co powiesz na te piękna wróżbe? Zarówno o wróżbie jak i wróżbitach
Tzn wiem że już wiele razy mówiłeś co sądzisz o robotyzacji i dlaczego to durne. Tylko może jeszcze coś dopowiesz ciekawego ? Skoro 1 robót to 1.6 pracownika to jak dla mnie to się baaardzo nie opłaca ^^
3r3 to sól ziemi (chciałoby się powiedzieć: " tej ziemi…" - ale wiemy, że on w Szwecji i zapytany odpowie: “dobrze mi tu płacą, za to co i tak wszak lubię!”)
Czasy takie, że ostatnio eksportujemy (nie plasujemy!) do Skandynawii nawet emerytowanych pułkowników wywiadu.
Płk Wroński pracuje właśnie przy remontach dachów w Norwegii, pod Trondheim…
także Bulanda to taka teraz:
Ni wyżyna, ni nizina,
Ni krzywizna, ni równina -
Taka gmina.
Ani piasek, ani glina,
Tylko lasek i olszyna -
Taka gmina.
Ani POM-u, ani młyna,
Krzyż, chałupy i krowina -
Taka gmina.
Od komina do komina
Wiater hula, deszcz zacina -
Taka gmina.
Jak masz kontakt to niech przyśle cv - może się go przykuje łańcuchem do jakiej maszyny.
Tylko szturchamy prądem jak ktoś się pomyli - taki mamy prikaz na łagrze - ma być mobbing, bicie i nieludzkie wycie. Bo skoro płace zrównane zasiłkami to jedyny sposób rozróżnienia kto jest niżej w hierarchii możliwy jest po tym kto więcej po garbie zbiera.
ale przecież on z tych honorowych - o nic nie będzie błagał ale jego osobą i wiedzą ukontentowałbyś swój mały morski deep state bo by im mógł służyć wiedzą o zwyczajach niedźwiedzi…
Twój admirał by Cię wyściskał i złotem obsypał za takiego “tokarza”…
Nie on pierwszy, mamy tu takich więcej.
Żadnego z nich pożytku. W tej pracy liczą się wyłącznie kontakty, jak tak poleciał to znaczy że ich nie ma czyli jest gamoniem i się nie ustawił.
rzecz nie w tym, że jest poza strutkrią ale w tym czy ma wiedzę jaką mogli by docenić gospodarze… w temacie zwyczajów niedzwiedzi
już zamykam temat - wiem ,ze w łagrze wymagania macie wyśrubowane, zwracam uwagę na konkretnego człowieka z konkretnym bagażem i na to, że admirał bardzo się z niego ucieszy…
Jest gamoniem który nie potrafił zadbać o swoje interesy. Nikt na poważnie nie bierze takich ludzi - mieliby zadbać o cudze?
Fajtłapami zajmują się kościoły, przytułki, opieka socjalna. Na co nam ktoś kto nie umie albo nie chce dopuszczać się występków w charakterze rzemiosła?
Ten człowiek nie zadbał o siebie i byt swoich najbliższych. Nie można takiemu dać nawet chomika pod opiekę. Co dopiero sprawy jakiejkolwiek wyższej wagi.
Jest tylko jeden sposób pomiaru doświadczeń zawodowych - zarobki. Na oficerów bierze się obecnie gamoni gdyż nie jest prowadzona wojna, a oni sami w wyniku tego potrzebni jedynie w ramach operetki.
Oficerowie żyją na łaskawym, państwowym chlebie, a nie z łupów wziętych na wrogach - są na zasiłkach. Ich zdanie jest proporcjonalne do wartości dodanej przez nich wnoszonej.
Narody obeznane z lasem powinny wiedzieć jedno: jak nie masz dwururki to niedźwiedzi nie wk…, a jak już się wk… to sp… albo lepiej- udawać nieżywego.
Ale ja już może na wsjaki słuczaj powrócę do neutralnego tematu wątku i na rozluźnienie opowiem anegdotkę.
Pracuję sobie przy walcarce cnc zawalony po uszy paletami zawierającymi w sumie 500 blach tak gdzieś po 15 kg każda.
Biorę detal, wsadzam do walcarki, czekam chwilę, odbieram, mierzę krzywiznę, odkładam na paletę - proces zapętlić.
Przychodzi szef, przygląda się, i po chwili mówi zadowolony:
Nooo… robotyzacja stanowiska pracy!
Ale to jest jednak niewiarygodne. Uczyniliśmy gospodarkę tak produktywną, że nawet pracującego w niej szympansa stać na zakup jakiejś-tam paszy na cały miesiąc po jednym przepracowanym dniu, a ci dalej od 200 lat potrafią pyszczyć na narzędzia, które to umożliwiły.
A jeszcze śmieszniejsze jest to, że najczęściej o robotach zabierających pracę w przemyśle piszą ludzie, którzy nigdy w życiu ani przemysłu ani robota nie widzieli.
PS: na wszelki wypadek ja jednak tego sudoku z maciorami całkiem zapominać nie będę, bo tym się np. wywija chwytakami do tych robotów. Taki informacyjny przydaś
Z @Ryszard 'em jest ten problem, że On się uparł na państwowość, która upadła 350 lat temu. Ale którą mu wpojono, że to Jego historia i ma jakieś zobowiązania. Po czym szuka narzędzi pasujących do tej układanki - takich gamoni jak wymieniony powyżej, którzy zapisali się do bezpieki aby dopuszczać się dobrych uczynków i tylko zła władza źle to wykorzystuje. To taka koncepcja gdzie policja pałuje & gazuje ludzi dla ich dobra, a służba więzienna zapewnia opiekę zagubionym duszyczkom i tam jakaś naprawa dusz & sumień się odbywa pod czujnym okiem wybitnych wychowawców, a później kuratorów.
Moskwę zdobyły wojska prywatne, a nie państwowe. Ale to Moskwa wygrała grę w państwa i dominację terytorium przy użyciu aparatów państwa. Z takiego banalnego powodu, że na obszarze Heriarów nie sprawdza się jakakolwiek koncepcja państwowości, a jedynie wodzostwa nad wspólnotą interesów. Dlatego powstały w tej okolicy takie straceńcze kulty gdzie celem witezia jest śmierć aby ze sobą wielu wrogów zabrał do krainy gdzie i tak przyjdzie mu wojować. Minęły dziesiątki wieków, zmieniła się religia, młoty zamieniono na nurkujące myśliwce, ale martyrologiczna koncepcja straceńczych kultów się nie zmieniła - wszystkie historie mamy o takich co polegli za przegrane sprawy. I to się nie zmieni, to jest taka parcela na planecie, ona nie nadaje się do życia, tam naprawdę nie można nic innego wymyślić niż poświęcanie się dla abstraktów.
A przecież Niemcy, nie tak wcale daleko za niedorzeką potrafią sąsiadów napaść, złote zęby im powyrywać, schować, przeczekać, pokajać się i jeszcze za swojego życia mieć pokolenia palące głupa że to nie byli oni, a w ogóle to dawno w zeszły wtorek - o to tak trzeba robić. Napadać trzeba dla zysku, a nie dla chwały choć kusi.
I na nic nam tacy oficerowie co łupów na rzekomo pokonanych Moskalikach nie wzięli. Bo co to za zwycięstwo bez wyniku na koncie? Na cóż komu takie?
I jak się Rysiowi wyjaśnia, że psu na budę taki oficer co wrogów nie morduje i łupów nie bierze to piany dostaje bo z racji że wojna najczęściej terenów uważanych przez Rysia za historycznie Rysiowe to chciałby aby ta wojna była bez pożogi, gwałtów i rabunków, a już na pewno żeby się tam nikt nie mordował. Rysio na sam koniec też trafi na Północ i będzie miał szczęście jeśli po tej stornie Uralu.
Można i witalnie, wszak nie tylko rabować, ale i coś dla duszy piromana jak i dla ciała młodego się znajdzie. Na końcu trzeba jednak mieć tyle paliwa, wody, żywności i środków zwalczania siły aby drakkarem do następnego PGRu dotrzeć i wydobycia dokonać.
Skoro jest to wycieczka geograficzna w jedną stronę bez prawa do korespondencji to wiadomo że na nią zapisują. Ale czy tam jadą, czy gdzieś po drodze odpisują to tylko odmęty Morza Białego tajemnice wyjawić mogą.
A byłem byłem! Na Sołowkach szukałem jakowyś śladów, ale rosyjskim zwyczajem zatarte - są tylko dwa maleńkie pomniczki - anarchistom i socjalistom - uznikom gułaga, oraz Polakom.
Jest też filia archangielskiego kombinatu^^ uprawiającego wodorosty i Monastyr w którym na gwałt starają się zapełniać czymś białe golutkie ściany.
A w pobliskim^^ Murmańsku stoi zamieniony na muzeum atomnyj liedakoł Lenin - samyj balszoj w mirie, konieszno.
Zobacz jakie ładne zdjęcia z huty na koniec tekstu o wózkach i paletach ktoś wlepił:
https://independenttrader.pl/kiedy-zloto-przebije-1500-usd.html
Zupełnie jak tam gdzie zdemolowałeś widlaka - nie udało im się poukładać więcej niż jednej warstwy na palecie, co więcej wyszło czemu się tak błyszczą - zamiast sztab ze srebrem można poukładać sztaby z cyny. Sztaple w Polin składają się głównie z europalet, a ruskie głownie ze sztab. W Polin są przejazdy tak żeby dojść tam sprzętem, u ruskich na pewnych zdjęciach jest inaczej. Na dodatek ruskie tak układają że ma co i jak spaść przy transporcie, za to w Głogowie jednak układając tak żeby jednak paleta miała na czym stać.
Ileż różnic na obrazkach. Tylko co po tem laikom jak dla nich wszystko jedno^^
Terakoty na posadzce w Głogowie nie mają^^
A, czyli jednak iść po to wakizashi i zagadać z kim trzeba czy by nie zechciał być moim kaishakuninem. Tylko nie wiem czy oni mogą występować w czerwonej bluzie.
No bo skoro to już publiczne…
To wszystko można też zajść od strony nie technicznej, a powiedzmy… socjotechnicznej.
Jeśli zna się Ruskich, to się wie, że kiedy oni coś wystawiają na pokaz żeby ludzie się dziwowali, to znaczy, że jest to wioska potiomkinowska, a w rzeczywistości jest zupełnie na odwrót.
Taki gumowy czołg z kozą robiącą emisję.
Ten był pierwszy - zgadnij skąd wiem że w paleciaku się widły rozegną jak się nimi przekroczy dwukrotną dopuszczalną^^
Tylko że takich rzeczy lepiej dowiadywać się na sprzęcie babilońskim bo to tak jakby niczyje i najwyżej nakrzyczą. A z prywatnym to sam widzisz - haiku gryzmolić trzeba i zamachiwać się samokrytycznie. Psuć niczyje - dbać o prywatne^^
Mężczyzna nie potrzebuje instrukcji obsługi. Równie bohatersko jak inni komentatorzy stara się sztaplować ile wlezie i się z tym wozić. Potem ma już własne, cenne doświadczenia.
Tamte focie aż kłuły w oczy, no ale Ty akurat wiesz jak wygląda skarbiec, a tam to był co najwyżej magazyn kredek. Wynajmowałem podobny schron z taką wysokością i słupami pod skarbówką swego czasu, kompletnie niepraktyczne miejsce składowania. Ale fajnie wychodziło na zdjęciach bo wydawało się duże.