Война! Symulacja konfliktu nuklearnego Rosja - NATO stworzona przez Uniwersytet Princeton

Natknąłem się na taki oto filmik:
https://youtu.be/k2aGm_oHKh8

Pierwsze przemyślenia:

  • zwyciężają Kitajce (wygrali poprzez nie wzięcie udziału),
  • USA kończy jako atomowa pustynia,
  • Francja, Hiszpania, Irlandia, Norwegia i Islandia nie dostają bezpośrednio (czemu Francja nie? Nawet Paryż, żadna elektrownia nie dostała a trochę ich tam jest)
  • Alpy jakoś też nietknięte, ale fallout z każdej strony - co z górzystą skarbonką?
  • Indie cisza i spokój,
  • w ogóle półkula południowa jakoś tak wyłączona z zabawy - brak tam jakiejkolwiek infrastruktury krytycznej wartej czyjejkolwiek uwagi?
  • tradycyjnie burdel zaczyna się w Niedorzeczu, mało tego - w moim bezpośrednim sąsiedztwie. Wnioskuję z tego, że powinienem albo wynieść się już, albo spać na stojąco z biletem do Australii w ręku.

Prawdopodobne lub nie, wiarygodne lub nie, podyskutować można :slight_smile:

Pod filmem znalazłem dość rozbudowany komentarz odnośnie tego, że Polin dostaje z obu stron. Gość bardzo przytomnie zwraca uwagę na wiele ważnych kwestii, więc przeklejam bezczelnie w całości (tzn. cytuję):

Bo w Polsce nic nie ma i można zamienić ją w wielki teatr wojenny do zmagań stron Federacja Rosyjskiej oraz NATO. Straty materialne przy zniszczeniu terytorium Polski będą niewielkie. Eksterminacja ludzi zamieszkujących tereny Polski jest kosztem pomijalnym i nie istotnym [tak życie jednostki ludzkiej ma dokładnie, precyzyjnie, wyliczoną i skalkulowaną wartość od chwili przed poczęciem, aż PO zgonie - frazes mówiący : “Ludzkie życie jest bezcenne.” jest błędnym, choć pięknym i szlachetnym etycznie założeniom filozoficznym]. Testowania nowych broni, lekarstw, technologii oraz taktyk wojskowych i sprawdzanie, czy stare, magazynowane głowice jeszcze działają. Dodatkowo tereny Polski, Ukrainy I Rumuni są strefą buforową w konflikcie zbrojnym pomiędzy Wschodem i Zachodem Europy. Tak mówi doktryna wojskowa zarówno NATO jak i dawnego Układu Warszawskiego. Nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie niszczył infrastruktury bogatego “Zachodu” [gdzie USA wpompowało niewyobrażalne kwoty pieniędzy po Drugiej Wojnie światowej oraz po upadku Muru Berlińskiego]. Teren Rzeczypospolitej Polskiej nadaje się idealnie do prowadzenia działań wojennych, płaski teren “typu kartoflisko”, tylko trzeba dziania wojenne prowadzić w lecie lub zimie, wiosna i jesień są wyjątkowo paskudne ze względu na błoto, o czym przekonał się Napoleon i Szwedzi. Miasta nie stanowią problemu, trzeba je zrównać z ziemią, aby nie prowadzić Wojny Asymetrycznej, która jest długa, wyczerpująca i bardzo niebezpieczna, a przede wszystkim niezwykle kosztowana [sprzęt jest drogi, wyszkolenie żołnierza kosztuje, eksploatacja sprzętu wojskowego jest kosztowna oraz paliwo jest drogie]. Dodatkowym atutem dla konfliktu zbrojnego prowadzonego na terenie Polski jest brak Polskich sił zbrojnych, a raczej ich siła oraz liczebność jest niewielka i pomijalna, więc nie będą przeszkadzały głównym graczom konfliktu w działaniach na tym terenie. Istnieje założenie w którym siły zbrojne RP które przetrwają pierwsze godziny konfliktu będą skierowane do działań wsparcia i logistyki [ludzie znają teren] dla sił koalicji stworzonej do powstrzymania sił Federacji Rosyjskiej, oraz działań partyzanckich w formie opóźniania działań wroga oraz jako siły wywiadowcze. Kolejnym aspektem jest fakt chęci utrzymania Status Quo USA, gdzie ropa naftowa jest podstawą przemieszczania wszelkich dóbr i ludzi oraz fakt, że USA żyje i zarabia na konflikcie zbrojnym, gdyż lwia część gospodarki USA bazuje na przemyśle zbrojnym i Stany Zjednoczone żyją z prowadzenia wojny. Wojska USA muszą gdzieś walczyć, aby ekonomia kraju nie uległa załamaniu [Wielki Kryzys w USA z roku 1929 i z 2008]. Kolejnym czynnikiem który powoli zdaje się być zauważalny i dostrzegalny jest prosty fakt przeludnienia Planety Ziemia, oraz to, że zasoby naturalne ale przede wszystkim produkcja żywności, woda i tlen nie są nieskończone. Istnieje założenia, Globalny Termonuklearny Konflikt zredukuje liczbę ludzi do odpowiedniego poziomu, co, po zakładanym odrodzeniu środowiska naturalnego, pozwoli na odbudowę cywilizacji ludzkiej. Nie ma nic ludzkiego, ani normalnego w zabijaniu lub w wojnie. Przy jej prowadzeniu trzeba zapomnieć o całym humanizmie, współczuciu i człowieczeństwie. Nie ma miejsca na uczucia wyższe, pozostaje tylko samozachowawczy instynkt przetrwania, pierwotna atawistyczna potrzeba przeżycia za wszelką cenę. Jest wszechobecny głód, ból, cierpienie, choroby i rozpacz oraz przepływ pieniędzy, rozwój gospodarki i kapitalizm ma się dobrze. Jestem ciekaw jakie jednostki [tępe, silne i cwane i niewykształcone, ale zaradne → Sebix 2.0 + Madka 1.1u3 ] przetrwają taki konflikt, to jest pytanie na które oczywiście nie poznam odpowiedzi. Nie mam złudzeń, zabije mnie “dobór naturalny” w postaci wojny, a znając moje szczęście zapewne w momencie kiedy będę oddawał się czynnością fizjologicznym w zaciszu domowego sanktuarium klozetowego. Nie jestem zwolennikiem ani przeciwnikiem wojny, wyrażam natomiast opinie, że cywilizacja ludzka powoli dochodzi do punktu rozwoju / etapu postępu w którym musi dojść do jakiejś zmiany. Punktu przełomu. Dane mi przyszło żyć w ciekawych czasach. P.S. Dla kumatych : “In peace vigilance, in war victory, in death sacrifice. This is what does to mean to be Grey Warden.”

Aha, na deser dorzucam "mapę Kuklińskiego:
http://www.prisonplanet.pl/files/96577242/file/mapakuklinski.jpg

w planach USA mialo byc szklo. Nuklearne szklo aby nie bylo transportu z Sojuza.

Kuklinski im za dolary doradzal podobno. Dzis bohater, bo wiadomo, sluzyc pod moskiewskim butem to zdrada, ale brac dolary od jankesa to zaszczyt, na oltarze go.

Idee wojny sie zmienily nieco. Nie trzeba dzis odpalac kilkuset glowic. Zreszta

Tylko na co komu Ziemia zdewastowana niukami?

Nie ma tańszych i łagodniejszych sposóbów?

Wklejam link do tekstu o grach przeprowadzonych w akademii marines w Quantico. Dotyczyły walk na wschodniej flance NATO, Korei i Tajwanu.

https://warontherocks.com/2019/04/how-does-the-next-great-power-conflict-play-out-lessons-from-a-wargame/

żadnej wojny pełnoskalowej z użyciem broni atomowej nie będzie

w pentagonie dziesiątki razy przeprowadzali gry wojenne (z użyciem całego potencjału intelektualnego i informatycznego, komputerów o jakich my tutaj nie mamy pewnie pojęcia) i zawsze im wychodziło, że to byłby koniec USA, setki milionów trupów i cała północna półkula niezdatna do życia - więc w perspektywie migracje resztek ludności na południe i dalsze konwencjonalne konflikty z tamtejszą ludnością

natomiast budowanie zagrożenia i mniejsze konflikty - jak najbardziej - w końcu przemysł zbrojeniowy to istotna i wpływowa część gospodarki każdego z mocarstw, musi produkować i zarabiać

1 Like

Mnie ‘ciekawi’ to, że w każdym ze scenariuszy Polin zostaje pogorzeliskiem.

Najciekawsze jest to, że w dwóch ostatnich realnych tak było (IWŚ, IIWŚ).

To po cholere się ci syjamiści sprowadzają?

1 Like

To będzie pogorZelisko. Sprzedaj dziś. Będzie taniej. Kto nie sprzedał przegrał życie ( kto nie.kupil we frankach przegrał życie taniej nie będzie)

No i tyle.

2 Likes

Polecam odwiedzić dowolny WOG, by docenić żart z powierzaniem im logistyki.

Chyba w oparciu o siatki Dwójki rozpoznające teren z okien domu spokojnej starości, bo potem już nikt sił wywiadowczych stąd w tamtym kierunku nie tworzył.

Dlatego przez większość istnienia gatunku straty w wojnach szacuje się na 1% populacji rocznie?

1 Like

Ten jeden procent populacji w formie ofiar wojen oznacza że zaledwie jeden procent konfliktów (matematycznie upraszczając sprawę) jest warty zastosowania przemocy celem jego rozwiązania co umieszcza przemoc na szczycie listy czynności posortowanej według ich energetycznego kosztu.

1 Like

Układ dwóch supermocarstw upadł 30 lat temu. Od tego czasu Chińczycy praktycznie od zera stworzyli swoją marynarkę wojenną, rozbudowują swoje bazy morskie i inwestują w zagraniczne porty cywilne.

Jeśli wojna to kontynuacja polityki zaś polityka to sztuka rozszeszania i obrony własnych stref wpływów to następna wojna będzie wojną Chińsko-Amerykańską zaś Rosja zostanie (już została?) zmarginalizowana do pojęć “kopalnia” i “stacja benzynowa”.

3 Likes

Też tak uważam, mało tego - sądzę że Chińczycy ją wygrają. A skoro tak, to czemu naczelnym zagrożeniem przedstawianym w mediach musowego przykazu pozostaje zły rusek? Czemu tematem gier wojennych i analiz pozostaje para mocarstw sprzed kilku dekad?
Podejrzewam, że krąg kulturowy białego człowieka jest zaznajomiony z ruskimi, ich możliwościami, strategią i sposobem prowadzenia konfliktu. Natomiast Chiny, te obecne, są czymś nowym. Doświadczenia sprzed wieku z okupacji Chin cesarskich na niewiele się zdadzą. Kitajce wyciągnęli wnioski ze stulecia upokorzenia i są państwem innym niż za wojen opiumowych. Tego biały człowiek nie zna i dopiero się uczy, dlatego ten konflikt jest/będzie dla hegemona trudny.

2 Likes

ale nadal pamiętają napisy “psom i Chińczykom wstęp wzbroniony”

Jest nadzieja, że pamiętają także transporty z żywnością z PRL gdy tam był głód. Pisałem już tutaj o tym. Są domy, gdzie puszka po takiej żywności stoi na poczesnym miejscu niczym relikwia - nie z uwielbienia do smaku prlowskiej żywności ale przez pamięć: jak było i kto wyciągnął pomocną dłoń.

2 Likes

“Wstęp psom, białasom, czarnuchom i mieszańcom wzbroniony” wisieć będzie za jakieś 100 lat u wejścia do Central Parku w Nowym Jorku w którym to rodzinne klany żółtych nadludzi świętować będą będą wolne czwartki (wolne dla nich) czyli tradycyjny początek weekendu.

3 Likes

Coś co poprawi Tobie humor:

https://www.cato.org/cato-journal/springsummer-2018/case-new-international-monetary-system

Ponieważ liczba głowic - kontekst prawdziwej wojny.

Jak konflikt jest trudny to liczba głowic^^

1 Like

Czy wiemy na pewno ile głowic posiada które mocarstwo?
Czy wiemy ile dokładnie złota leży w czyim skarbcu?

Co do Czajników to obawiam się, że estymacje zachodnich ekspertów mogą być bardzo nietrafione. A sami zainteresowani nie są znani z chęci do przechwałek.

1 Like

Dokładnie nie, ale po skali przemysłu i częstości regeneracji wiemy kto ma ponad pięć tysięcy a kto ma mniej niż pińcet. To taka wystarczająca dokładność.

My nie, ale rzeczywiści dysponenci z pewnością.

Myślę że tych zachodnich ekspertów to Chińczycy wykreowali.

1 Like

nie jest ważna sama ilość głowic a ilość w sensie operacyjnym.
ile to w tabelkach jest tysięcy amerykańskich głowic W87 jeszcze, ktorych to 11 moglo byc jednym Peacekeeperem niby jako MIRVy przenoszone…

A glowice sobie przechowywane i serwisowane sa, a ile ma srodki przenoszenia?

Zauwazmy ze taka W80 czy W87 wlasnie to rozwiazania tansze niz duze zabawki w schemacie Ullama-Tellera. Sama grzalka 1 fazy ma 5 kiloton tylko. Wszystko fajnie.

Ale rosna sprawy komplikacji generowania neutronow a ta mniejsza 5kt zabawka wymaga gazowego trytu do uzupelnienia. Wiec niby wprawdzie tansza, ale imperium sie zdowngreadowalo bo nie mialo zasobow, by co chwila gaztowy tryt na wyrzutniach uzupelniac. A to przeciez tylko jeden z niewielu problemow.

Systemy nawigacji astralnej, wabiki - bo przeciez taki MIRV leci po trajektorii balistycznej i mozna go jeszcze zneutralizowac, a sama astronawigacja, a silniki gazowe manewrujace wstrzeleniem kazdego z MIRVA z poostboostera na odpowiedni tor balistyczny, oslona termiczna, systemy detonacji etc.

Zastanawiam sie ile tak naprawde tych zabawek jest gotowych do odpalenia w ciagu 48 godzin od alarmu.

1 Like

My tu na zachodzie jesteśmy zaślepieni techniką.
A przecież najlepszym nosicielem jest obsługa plecaka a najlepszym wyzwalaczem detonacji są dwie ludzkie ręce które mogą coś nacisnąć.

Zakładając przez chwilę że ktoś dał komuś w zęby i unieruchomił mu wszystkie wyrzutnie rakiet pierwszym uderzeniem najlepszą kontrą byłoby wysłanie dwustu plecaków w pieszą pielgrzymkę do miast agresora dwustoma różnymi trasami. Znalezienie i wyszkolenie obsługi plecaka jest bajecznie proste a i o wiele tańsze niż wyprodukowanie i utrzymywanie gotowości bojowej iluśtam dywizjonów rakiet strategicznych.

Po uderzeniu jądrowym z motywowaniem kamikadze wśród niedobitków też nie powinno być większych problemów.

Zresztą już dzisiaj przegrywamy wojnę z t.z.w. terrorem islamskim właśnie kosztami. My w nich dronami po dwieście baniek sztuka, oni w nas samobójcami których wyszkolenie i wyposażenie kosztuje średnio 20k FEDów od osoby.

2 Likes

jest tylko jeden problem. Te mobilne sa max 50 kiloton. Wiem ze to starczy na zniszczenie miasta, ale nie ma az tak duzo tych plecaczkow.

2 Likes

Na defcon1 są dopiero teoretycznie gotowe w jakimś tam przyzwoitym czasie w pewnych oknach. Wprowadzenie tego reżimu kosztuje postawienie gospodarki na głowie, armii, floty i lotnictwa na szpilkach, trwa kilka miesięcy zanim rzeczywiście da się przejść inspekcję że to naprawdę i byle głupi wypadek wystarczy żeby lawina ruszyła. Więc zainteresowane strony tego nie robią. Wszelkie przepychanki rozwiązuje się zabawą w kotka i myszkę nosicielami rakiet manewrujących krótkiego zasięgu i przesuwaniem bombowców strategicznych.

Bardzo wielu ludzi dba o to aby w to wszystko były wmontowane kwadratowe koła i żeby to przypadkiem nie ruszyło.

Broni tego typu mieszczącej się na czymkolwiek mniejszym od ciężarówki właściwie nie ma.
I nigdy takiej nie użyto.