Za dwadzieścia lat Rosja nie będzie liczyć się już militarnie na kontynencie bo demografię mają zaprawdę fatalną. To otwiera od nowa dyskusję o Białorusi, Królewcu czy chociażby Karelii, o Ukrainie, Krymie i Smoleńsku. I nie mówię tu o polskim zysku wynikającym ze słabości Rosji, Polska zwija się równie szybkim tempem podkręcanym przez ucieczki z kraju. Są inni którzy chętnie w te rejony się sprowadzą.
Za dwadzieścia lat we Francji może zostać wprowadzony szariat bo biali stracili tam najwyraźniej zdolność do samoobrony. Czy Włochy utrzymają się gospodarczo przez dwadzieścia lat na powierzchni śmiem wątpić. Bez Włoch i Francji UE nie istnieje.
Twoja chwilowa zdolność w kwestii logistyki bazuje na otwartych granicach. Wystarczy pluton śniadych rozrzucający granaty w kościele pod Łodzią zaimportowany w ramach dżihadu z Rosengarden w Malmö, Molenbeek w Brukseli czy z Neukölln w Berlinie aby Polska wyszła ze strefy Shengen. Wspólna europejska waluta jest równie wirtualna jak wspólny parlament czy otwarte granice. Żyjemy w systemie zaprojektowanym na dobrą pogodę a zanosi się na burzę. Wystarczy wyobrazić sobie że każdy kontener podczas transportu zaczyna wymagać obstawy a dzisiejsze ceny frachtu lecą w górę i to eksponencjalnie. Chyba nie muszę pisać co dzieje się w takiej sytuacji z popytem …
Europa to beczka prochu.