Produkcja stali o kilku stopniach przetworzenia przebiegała tak:
Chachły wydobywali rudę u siebie i wstępnie przepuszczali ją przez obróbkę uzyskując wsad do pieca. Następnie albo robili z tego zwykła, badziewną stal udającą konstrukcyjną i puszczali na rynek, albo wysyłali to jako półprodukt do Kacapów, którzy robili to samo, a część domieszkowali (mają tablicę) dając wsad do dalszej obróbki w hutach, stalowniach i odlewniach nie czepiających się zbytnio, a wymagających aby na wejściu był skład.
To jako półprodukt trafiało do odbiorcy takiego jak ssab se (bo to są różne ssaby tak jak różne taty i acerole - regionalnie są różnice kwalifikacji, sprzętu, zastrzeżeń technologicznych). I tam było uszlachetniane do poziomu wsadu (również z tego co Kacap przysyłał luzem na domieszkowanie) do produkcji różnych gatunków narzędziowych & specjalnych. W tym armoxu. Ale…
Stalownie obrabiające to dalej różnią się jeśli chodzi o technologię i jakość ulepszania cieplnego (chodzi o rozprowadzenie domieszkowania w strukturze krystalicznej i ziarnistość, a jak masz lepszą stalownię i robisz gotowce do własnej zbrojeniówki to również zmienne fazy w przekroju).
No i z tego wychodził produkt służący obronie miejsc wydobycia i przetwarzania środków potrzebnych do uzyskanai produktu obronnego.
Ale - przez dekady cięto wydatki na zbrojenia. Były inne “potrzebne” kryptokotki do konsumpcji.
W rezultacie nie obroniono bazy dla wytworzenia wsadu, a Kacapom dowalono sankcje na sprzedaż domieszek.
No to teraz to żelastwo trzeba zrobić z celulozy przepuszczonej przez drukarkę w zentrol bankach. Na razie wyniki nie są obiecujące.
To na co zwracasz uwagę:
Przy założeniu że gdzieś z rynku wyrwie się za epickie ceny domieszki (wszak to są łańcuchy zakontraktowane na dekady do przodu, kopalnia to nie startup, który chwyci albo nie, tylko jest zakontraktowana zanim geodeci zaczną tam paliki wbijać pod fundamenty) to można uzupełnić kilka procent takiego łańcucha. Doraźnie, na chwilę, czasem.
Produkcja stali specjalnych wcale nie jest tak prosta, żeby posłać do tego kasjerki z lidla. A ich dalsza obróbka jest jeszcze większym utrapieniem.
Mam tu przykłady z Bumaru, gdzie owszem chcieliby robić więcej, ale przy patologicznym systemie dystrybucji HR nie jest w stanie dowieźć tak, żeby obie strony były równo niezadowolone, więc produkcja jest ograniczona do poziomu niezadowolenia stron.
Tego się nie kupuje kliknięciem na jebaju. A niebawem dostaniemy śmieszniejsze niusy od Koreańczyków.
Svensony były na to przygotowane. Po pierwsze wydawali kupę kasy aby przedszkolanki przez odpowiednik ligi obrony krainy były przymuszane do nauki spawania, tak aby w razie potrzeby wepchnąć je na niskie stanowiska, a z nich wypchnąć pracowników z doświadczeniem do bardziej zaawansowanej roboty, a tych z zaawansowanej zassać do zbrojeniówki. Tylko podaż populacji trochę to wykoleiła i powstały inne naprężenia społeczne.
A po drugie to Svensony zrobiły całą tę serię CV na niskiej technologii (od “traktorów”) tak żeby w razie W autarkia produkcyjna była opcją. Technicznie to są bardzo zaawansowane traktory opancerzone, mają tę zaletę, że ich koszty utrzymania w ruchu biją koszty natarcia. Są proste w obsłudze.