Ale ja jestem prosty góral niedowiarek (chyba zmienię nick:). Jak ktoś mnie naprowadza “okrężnie” to rodzi się wątpliwość, że sam nie wie o czym pisze. Wtedy proszę o konkrety, żeby się upewnić o co chodzi. Argumentów z gatunku:“Co to ty wiesz a ja rozumiem” nie przyjmuję. Ja nic konkretnego nie wiem o tym co się dzieje w Przemyślu, bo mam sceptyczny stosunek do wszystkich “przekaziorów” (internetowych też). Założyłem, że tam mieszkasz albo masz znajomych więc dostarczysz jakieś informacje z pierwszej (może drugiej) ręki.
Taką metodą, to najwyżej rower (może elektryczny) sobie zrobisz. A ludzi o takich cechach to się nazywa “omnibusami” i jest ich w społeczeństwie jak na lekarstwo. To w zasadzie są jednorożce (których “ni ma”). Cywilizacja uruchomiła projekty, w których jakieś “mrówki po fabrykach” często nie wiedzą co budują. Jak w dowcipie z PRL, że robotnik w fabryce maszyn do szycia cichcem wyniósł części, złożył se i wyszedł mu karabin. To o czym piszesz, to jest doświadczenie zawodowe. Mam szwagra już na emeryturze, który całe życie pracował w jednej dziedzinie (projekty w odlewnictwie). Po 40 latach pracy dysponował ogromną wiedzą i doświadczenie. Też narzekał na młodych, co to “na komputerze” projektowali, różne bzdurne kształty. Często nierealizowalne bez jego poprawek. Ci młodzi potrzebowali jego doświadczenia. On ich pracy (przy piecu nie stał) i stworzenia dokumentacji w postaci elektronicznej (bo sam nie umiał). To był zespół ludzi, którzy MUSIELI współpracować. Bo żaden w pojedynkę nie zrealizowałby żadnego kontraktu.
Orson Scott Card opisał taki typ umysłowości, który nie ma wyobrażeń, a dane, i żadnej przyszłości sobie nie wyobraża, choć rozumie pytanie o przewidywania. Taki typ umysłowości nawet nie rozważa czy to pytanie jest bez sensu, po prostu przyjmuje rzeczywistość taką, jaka jest i wg niej działa (gra swoją grę w swoim interesie), ale jeśli go będziesz nękał pytaniem o wróżenie z fusów to udzieli Ci odpowiedzi, a w miarę napływu danych w przyszłości będzie tę odpowiedź zawężał do danych (czyli przy dużej zmienności będzie twierdził że to była odpowiedź ponieważ nie przechowuje informacji zbędnych o przewidywaniach niezasadnych). Wszak rzeczywistość to kalkulator i odpowiedź poznamy we właściwym czasie, choć wtedy ani pytanie, ani odpowiedź nie będą miały już żadnych użyteczności.
Ponieważ tak projektowane są AI (inaczej na razie nie za bardzo mamy możliwości) to wiemy jak się graczom ciężko borykać z takim przeciwnikiem dla którego każdy stan jest wyjściowym i z braku pamięci nie odczuwa zmęczenia i innych bzdur emocjonalnych. Oczywiście mamy na takiego hacki, ale dla większości populacji to przeciwnik wystarczający do uznania za niepokonanego.
Jeśli nie wnioskujesz sam tylko oczekujesz że inni zrobią za Ciebie robotę to nie mamy z Ciebie pożytku więc rodzi się wątpliwość czy wiesz o co pytasz.
Wtedy zostajesz zignorowany.
Bardzo nam to wszystko jedno.
Mamy tylko cienie na ścianach jaskini, ale zawsze możesz się do dźwiedzia sam przejechać i sprawdzić. Jeśli wrócisz to i my się dowiemy z pierwszej ręki^^
A jeśli nie to jest nam bardzo wszystko jedno, u nas dźwiedź jeszcze nie grasuje. O dźwiedziu opowiadają jedyni Ci co czmychnęli w porę - o pozostałych słuch zaginął.
Być może, ale tak produkujemy wszystko.
Witamy w aptece.
Witamy na magicznej polanie.
Nie cywilizacja tylko my. Uzbrojeniem oficera są żołnierze.
Dlatego trzymamy specjalistów, inaczej byśmy im do miski nie sypali.
Ale dawniej stał i wiedział jak to się robi.
Bo nie musiał - bez komputera działało, bez pieca nie.
Wiem bo mam tu odlewnię na przeciwko i kiedyś tam jeździłem na zlecenia poklecić instalację.
Z jakiego paragrafu był ten przymus?
Oni chcieli współpracować bo miska.
Wtedy stawiam na porządku dziennym “do diabła z kontraktami” - mogę zrobić wszystko sam i będzie bardzo, bardzo drogo więc sugeruję się dogadać pod moim dowództwem z paragrafu “bo będzie się ze mną dogadywali bez warunków wstępnych i będzie bardzo, bardzo drogo”.
No i teraz jest drogo, a ja dalej narzekam że mało^^
Zarzuciłem Ci zaledwie patriotyzm, a nie państwizm, co byłoby moim zdaniem ciężką obrazą. Niestety innej RP niż trzecia nie ma do wyboru, więc wszelkie marzenia o pierwszej, czwartej czy entej pozostają właśnie marzeniami. Kto stoi twardo na ziemi ten widzi, że nie bardzo jest za czym ‘patriotyzmować’.
A cóż to za abstrakt? Da się go jakoś zmierzyć, zważyć, pomacać? Ja to ja, kto wie kim jestem, ten nie potrzebuje tabliczki z flagą. Kto nie… bardzo mi z tego powodu wszystko jedno.
Z kamicy nerkowej co najwyżej, ale owszem, chcę.
W domu. Chociaż w sumie to bardziej pozwalam obserwować i naśladować, przymusu w tym żadnego. Dwulatek sam bierze z szuflady ojca śrubokręty (i jeszcze się kłóci że mają być pasujące!) i rozbiera swoje samochodziki. Alfabet poznał z tablic rejestracyjnych, pytając ‘jak ta litejka naziwasiem’.
Jeszcze państwo nie porwało moich dzieci do placówki indoktrynacyjnej. Jak już do tego dojdzie to pewnie będą się tam nudzić.
ile masz paszportów, na jakie nazwiska i które państwa są emitentami tych dokumentów …
o Twoją kryszę czyli o ilość oficerów prowadzących kolega pyta.
ile masz paszportów, na jakie nazwiska i które państwa są emitentami tych dokumentów …
o Twoją kryszę czyli o ilość oficerów prowadzących kolega pyta.
Trzeba było tak od razu.
Odpowiadam: a co Cię to?
Kto stoi twardo na ziemi ten widzi, że nie bardzo jest za czym ‘patriotyzmować’.
Urodziłem się w drugiej i idąc do szkoły ślubowałem wieczystą przyjaźń sojuzowi i takie tam.
Drugiej nie ma, sojuza nie ma - no to nie mam zobowiązań^^
Ja to ja, kto wie kim jestem, ten nie potrzebuje tabliczki z flagą.
Pan doktor od głowy rozpoczyna konsylium i pyta pacjenta jak się nazywa.
A pacjent zwraca uprzejmie uwagę, że nie myśli o sobie w trzeciej osobie i nie widzi powodu żeby sobie przydawać jakąś nazwę aby się do siebie zwracać, ale jak już ma być tak pompatycznie to wystarczające jest “ja”.
Dwulatek sam bierze z szuflady ojca śrubokręty (i jeszcze się kłóci że mają być pasujące!) i rozbiera swoje samochodziki.
Trzylatek ogarnia, że kierunek kręcenia coś zmienia, ale motorycznie to jeszcze z kręceniem jest losowo. Chyba że duży wkrętak i duże śruby.
Jak już do tego dojdzie to pewnie będą się tam nudzić.
Potwierdzone doświadczalnie.
ile masz paszportów, na jakie nazwiska i które państwa są emitentami tych dokumentów …
Logicznie wynika to z pytania^^
Trzylatek ogarnia, że kierunek kręcenia coś zmienia, ale motorycznie to jeszcze z kręceniem jest losowo. Chyba że duży wkrętak i duże śruby.
‘Rozbiera’ powinno być w cudzysłowie. Przykłada narzędzie właściwym końcem w miejsce, gdzie jest śrubka. A spróbuj dać mu sam wkrętak bez bita, to dopiero awantura. Ale ‘tata napjawiś?’ działa cuda.
Chyba że duży wkrętak i duże śruby.
Mamy to.
Większość odpowiedzi w stylu “cię ignorujemy” zignoruję:)
Mogę podyskutować o konkretach:
Być może, ale tak produkujemy wszystko.
Którzy “my” produkują “wszystko”? Ludzkość? Oczywiście pytanie możesz “zignorować”.
Witamy w aptece
Gdzie jest ta “apteka” i “magiczna polana”. Chętnie zaglądnę (jednorożce są ładne:).
Poproszę o jakieś koordynaty. Mogą być bardzo przybliżone.
Oni chcieli współpracować bo miska.
Nie. Jak miska to się nazywa “przymus”. Niech ci się przymus (jak Rosjanom) nie kojarzy od razu z karabinem. Dlatego Murzyni w Afryce i Indianie w Amazonii mniej współpracują bo tam wsadzisz patyk do ziemi i rośnie (przez cały rok). Nie muszą współpracować na taką skalę jak “ludzie północy”.
mogę zrobić wszystko sam i będzie bardzo, bardzo drogo
Można Ci zlecić produkcję śmigłowca?
Chyba masz wyobrażenia jak dziecko o wojnie: “Jakby mi dali karabin to bym wszedł na drzewo i wszystkich wrogów wystrzelał”.
Poproszę o jakieś koordynaty.
to tak nie działa.
Koordynaty sam sobie organizujesz, potem je tu ujawniasz.
I albo zbierasz chichy-michy za wymyślanie koła od nowa albo reszta narodu wali przed Tobą czołem w posadzkę z paragrafu “jak on na to wpadł”.
Witaj w merytokracji stosowanej.
Dwulatek sam bierze z szuflady ojca śrubokręty (i jeszcze się kłóci że mają być pasujące!) i rozbiera swoje samochodziki.
Nasz dwulatek też to robi ale jak ma 6 lat to wysyłamy do szkoły. Wiem już co robi u ciebie dwulatek. A co robi 6- 10- 15-latek? W Polsce jednak (w 99%) męczy się w szkole. Czasem specjalnej jak jest lekko upośledzony.
A co robi 6- 10- 15-latek? W Polsce jednak (w 99%) męczy się w szkole. Czasem specjalnej jak jest lekko upośledzony.
Zapytaj @3r3 co robi jego dzieciak w publicznej szkole w SE.
Pobyt w szkole nie musi być męczarnią. Może być okazją i to wcale nie do zdobycia wiedzy objętej oficjalnym programem nauczania.
Mamy to.
U nas też “mamy to” i zazwyczaj przegrywa z szufladą z narzędziami
No chyba, że chce postukać młotkiem w śrubki, to wolę żeby wziął ten drewniany ^^
to tak nie działa
Przyjmuję. Opisz (proszę) jak to działa. Lubie rozumieć
Chyba że to najskrytsza tajemnica.
Koordynaty sam sobie organizujesz
Rozumiem, że je sobie zorganizowałeś a w takim razie je znasz. Proszę o podanie.
A jak to tajemnica to przynajmniej o zdjęcie “jednorożca” (są fajne:)
Przykłada narzędzie właściwym końcem w miejsce, gdzie jest śrubka. A spróbuj dać mu sam wkrętak bez bita, to dopiero awantura.
Tak, smarkacza w tym wieku już na takie rzeczy nie nabierzesz.
Czy i pół to już wystarczająco aby posługując się instrukcją składał lego, przy czym motorycznie jest jeszcze odwołanie do umieszczenia małych klocków (pokazuje gdzie) i dociśnięcia dużych po umieszczeniu we właściwym położeniu. Tata robi wtedy za prasę dociskającą elementy^^
Mamy to.
Wszyscy^^
Ale taty śrubki i narzędzia są jakieś takie bardziej kuszące.
Trzynastolatkowi zostawiłem klucze do warsztatu, bo ogarnął że tigiem to musi ćwiczyć, ćwiczyć i ćwiczyć zanim da się wskazać co robi źle, gdyż z porównania jak jest, a jak ma być uznał że nawet nie ma co wskazywać. Siedzi więc sobie w warsztacie sam i marnuje argon na edukację.
Większość odpowiedzi w stylu “cię ignorujemy” zignoruję:)
Słusznie - raczej nie udzielamy tu takich podpowiedzi.
Chyba że ktoś jest bystry i jest dla Niego nadzieja.
Mogę podyskutować o konkretach:
A masz jakieś?
Którzy “my” produkują “wszystko”?
Ja, kolega technik, kolega inżynier, kolega kolegi z hali obok, kolega przedsiębiorca, kolega prywaciorz - nie znam innych przypadków wśród producentów.
Ludzkość?
Nie przesadzajmy - większość jako tako ogarnia litery (nie czytanie), z liczbami jest różnie, a wiązanie butów niebawem będzie wymagało kursu i certyfikatu. Bez certyfikatu wyświetlą się jedynie buty na rzepy^^
Oczywiście pytanie możesz “zignorować”.
Jeśli mnie nie wzbudzi to nie muszę tego nawet robić świadomi, sieć neuronowa odfiltruje i wygasi sygnał.
Gdzie jest ta “apteka” i “magiczna polana”.
Tutaj. Jak potrzebujesz coś wyprodukować z dużą dozą prawdopodobieństwa znajdziesz tu programistów, elektroników, rzemieślników od cienkiej dwudziestki (grubość blachy) etc.
Chętnie zaglądnę (jednorożce są ładne:).
Poproszę o jakieś koordynaty. Mogą być bardzo przybliżone.
Czasem mamy imprezy dezintegracyjne i tam się można poznać, a później wzajemnie pozapraszać.
Nie. Jak miska to się nazywa “przymus”.
Jasne - a jak ich zostawisz samopas to będą robili to samo w garażach bo lubią. To już lepiej dać im miskę żeby przyszli na halę.
Nie muszą współpracować na taką skalę jak “ludzie północy”.
My nie musimy, my to robimy bo wszyscy którzy nie odczuwali takiej potrzeby dodają glebie składników by rosło chociaż raz w roku.
Można Ci zlecić produkcję śmigłowca?
Mogę zorganizować, ale gdzieś w pamięci obija mi się, że po pierwsze któryś z czytelników w Sztokholmie się tym zajmuje, a po drugie to taniej kupić niż zlecić od nowa bo to równanie jest rozwiązane i postawiono po nim kwadracik.
Chyba masz wyobrażenia jak dziecko o wojnie: “Jakby mi dali karabin to bym wszedł na drzewo i wszystkich wrogów wystrzelał”.
Być może. Co ja tam wiem o prowadzeniu produkcji^^
Nasz dwulatek też to robi ale jak ma 6 lat to wysyłamy do szkoły.
Jak będzie miał 8 to Ci postawi zarzut, że coś z tą szkołą jest nie halo. Jak 10 to postawi sprawę jasno, że tam opowiadają pierdoły dla przedszkolaków.
A co robi 6- 10- 15-latek? W Polsce jednak (w 99%) męczy się w szkole.
W szkole odpoczywa. Po szkole idzie do warsztatu, uruchamia maszyny i ćwiczy spawanie, wiercenie, gwintowanie, projektowanie tego co tam majstruje. Później wyłącza, zakręca gaz, gasi światło, zamyka bramy i idzie do domu.
Czasem specjalnej jak jest lekko upośledzony.
Sporo dzieci tutejszych czytelników jest “upośledzonych” lub niezdiagnozowanych. Czytelnicy zresztą też. Na co naciął się @FlyingAtom kiedy przed Nimi stanął na imprezie i próbował sprzedaży jak wobec neurotypów.
Zapytaj @3r3 co robi jego dzieciak w publicznej szkole w SE.
Przebywa.
Może być okazją i to wcale nie do zdobycia wiedzy objętej oficjalnym programem nauczania.
A tak, można robić całej szkole zadania. No ale przecież nie za darmo.
Lubie rozumieć
Jak zrozumiesz to napisz.
A jak to tajemnica to przynajmniej o zdjęcie “jednorożca” (są fajne:)
Zgadnij czy znajdziesz nasze zdjęcia gdziekolwiek^^
A to znaczy że bardzo dawno temu wymyśliliśmy, żeby ich nie robić i nie publikować. To było w czasach kiedy internet był wolny. Tak wolny że załadowanie obrazka 640*480 pozwalało na niespieszną wycieczkę do lodówki, czego skutki po nas widać.
Zapytaj @3r3 co robi jego dzieciak w publicznej szkole w SE.
Aaa, to jednak chodzi do szkoły gdzie go pewnie solidnie (jak to w SE) indoktrynują.
Chyba wróciliśmy do mojego pierwotnego zdania: “Indoktrynujemy w szkołach a potem zatrudniamy”. Coś o tym wiem bo mam wnuka w Londynie w wieku szkolnym. Rozumie i mówi po polsku ale Polak to z niego nie będzie. Brytyjska (publiczna) szkoła chyba zrobi z niego wzorowego “poddanego Jego Królewskiej Mości”. Bywa u nas, to może uda się go nawrócić na “naszą wiarę”.
Aaa, to jednak chodzi do szkoły gdzie go pewnie solidnie (jak to w SE) indoktrynują.
Starają się, ale na ile się zorientowałem złożyli broń.
Rozumie i mówi po polsku ale Polak to z niego nie będzie.
Ja też nie mam narodowości.
Panowie! Ruscy walą z czołgów w bloki atomowe w elektrowni atomowej na Zaporożu. Czarnobyl mial jeden reaktor który się zepsuł tu jest sześć. Nie zostaje nam nic innego jak ewakuacja spoza Europy bo tu nas czeka atomowy Holokaustu.
Jak zwykle straszonko…
Zgadnij czy znajdziesz nasze zdjęcia gdziekolwiek^^
A istniejecie? Tyle teraz fake-newsów, że człowiek stał się nieufny. Przyznam się, że jestem Reptilianem. My publikujemy nasze zdjęcia:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Reptilianie
Nasza technologia (i nauka) to dla was magia. Wszystko produkujemy poprzez wysoko-zorganizowane nano-boty. Żaden z tych nano-botów nie ma pojęcia co tworzy, dla kogo i po co. Wasz nędzny “indywidualizm produkcyjny” nie pozwala wam nawet na stworzenie zwykłej międzygalaktycznej rakiety.
Żenada.
Ja też nie mam narodowości.
Ale narodowość Cię ma. Niektórzy ludzie nie wiedzą że są przedstawicielami “Homo Sapiens”. A może są i tacy, którzy uważają że są przedstawicielami rozległej międzygalaktycznej społeczności.