Od czasu do czasu droczę się intelektualnie z trockistami umiłowanymi na:
wskazując im błędy i wypaczenia z praktyki względem chciejstwa. Oczywiście im się bardzo nie podobają argumenty praktyczne jak te ich pomysły są przydatne w biznesie. Bo przecież świat jest nie taki (jak by chcieli), a naturalnie powinien - no nie w takim Niebie się urodzili. Zły serwer i sami cziterzy.
Do tekstu z powyższego linka zamieściłem obszerny komentarz, który wiedziałem że wytną, dlatego po ewentualnej lekturze marksistowskich rojeń stamtąd zamieszczam w całości komentarz, który tam kończy się na [ciach] zgodnie z yt i fb tradycją komradów dbających by litery nie raziły naszych oczu.
//==========
Jakże bym śmiał nie skomentować tej darwinistycznej koncepcji co jest zbędne, a co nie.
Na wszelki wypadek sobie ten jadowity komentarz zapiszę, żeby go wrzucić u siebie gdyby przypadeczkiem [spisek trockistów] przepadł.
W Afryce nawet ręcznie kruszy się kamienie na szutr, ponieważ skruszenie tego skomplikowanym materiałem wybuchowym jest bardziej pracochłonne (materiał zostanie wyprodukowany przez takiego rzekomo sapiens nigdy bo to za trudne) więc bardziej się temu człowiekowi opłaca zrobić to samemu niż kupić. No to chyba tak chciałeś - żeby każdy sobie zamiast najemnie?
Ponoć jaskiniowcy dzidy też sami sobie strugali, a nie kupowali w Wallmarcie za UBI, ale to tylko takie kapitalistyczne plotki.
Maszyny też produkujemy ręcznie - żadne roboty za nas tego nie robią, być może zbudowanie tego robota jest za trudne. I fabryki - podpowiem - też robimy rękoma.
Ta zautomatyzowana maszyna do szycia z podanego przykładu ma poważne wady serwisowe, nie jest to jakiś gwałtowny postęp. Natomiast serwisanci niestety nie rosną na drzewach, bardzo mały odsetek populacji potrafi się w ogóle nauczyć serwisowania maszyn (już mniejsza czy im się chce), no i byle czego nie jedzą. Taka maszyna funkcjonuje od zakupu około miesiąc, później trzeba ją kalibrować, albo godzić się na rosnące odchyłki.
“wytwarzana wartość (jak wyrażona wolumenem sprzedaży w jednostkach monetarnych—wtedy wyrażanych parytetem Cielca) pozostawała constans”
Ciężko zapłacić czymś czego nie ma.
“Co to oznaczało dla manualnych kołowrotkarzy? Otóż wytwarzana przez nich wartość z każdym rokiem malała, mimo że ich czas pracy pozostawał bez zmian”
Ale przecież nie za czas płacimy tylko za produkt. A oni nie tylko musieli więcej przędzy kupić, ale i transportu do niej, i więcej rzemieślników do wytworzenia i serwisu tych maszyn, które były już tak skomplikowane, że sami nie potrafili ich wyprodukować czy utrzymać w ruchu - to robił ktoś inny, no i nie za darmo robił?
Korzyści krańcowe z mechanizacji, automatyzacji z robotyzacji nie są wcale takie duże. To są narzędzia, ale wyłącznie w ręku ludzi umiejących wymyślić, zaprojektować, wyprodukować, używać i serwisować - i to bardzo dużo ludzi musi być w to zaangażowanych, no a przecież nie za darmo?
“Inaczej: relatywna (odnoszona do średniej z branży) wydajność pracy tkaczy „ręcznych” spadała, mimo że statystyczny tkacz wytwarzał taką samą ilość dzianiny na jednostkę czasu co poprzednio.”
Ale przędzy też zużywał więcej? I wytwórców maszyn? I serwisantów? I transportu? I jak coś zrobił źle to nie jedną sztukę, a od razu na worki szło do śmieci?
Korzyść krańcowa wcale taka duża nie jest z innowacji. Zboże od tej tkalni szybciej nie rosło, świnie szybciej wagi nie nabierały. A weź jeszcze sprzedaj taki wolumen.
“w warunkach sub-optymalnych pod względem przeciętnej wydajności osiąganej przy zastosowaniu przeważających w danym okresie metod produkcji”
Metody są dopasowane do krzywej rozkładu zdolności intelektualnych, 10% społeczeństwa obecnie nie jest w stanie wykonać jakiejkolwiek pracy, za którą ktoś inny by im chciał choćby szklankę wody podać. 80% nie jest w stanie wykonać czegokolwiek będącego wkładem w technologie jakich używają (australopitekowi należysiem bo sapiens wytwarza? - no to dlatego tych pierwszych już nie ma, Bill G. od depopulacji nie jest pierwszy).
Co ja mam zrobić z pracownikiem, który nie radzi sobie z ułatwieniem sobie pracy przenośnikiem taśmowym, tylko drepcze wkoło maszyny po detale bo nie umie sobie zorganizować stanowiska? A inny umie, to po co mam płacić temu, który nie ogarnia? Na co mi taki? A jeszcze popsuć potrafi bo za skomplikowane.
“Dlaczego zatem rzemiechy uporczywie nie chcą zejść z ekono-sceny tak, jak zmuszeni byli to zrobić ręczni tkacze?”
Ponieważ ustawia nam się kolejka chętnych na naszą pracę i mają dary na wymianę przysług?
Ktoś najwidoczniej maszyn potrzebuje? Najwidoczniej coś tam nimi robi? I najwidoczniej inni bardzo tego rezultatu pragną?
Drewno samo się nie tnie, śmieci same nie prasują, oczyszczalnia siłą woli nie zamienia tego co w muszli w to co w kranie, krowy same się nie doją, transport nie działa na dobrych chęciach?
Podoba Ci się woda w kranie? A masz coś co mi się podoba na wymianę darów? Bo nie wiem czy na pewno musisz pić i się myć, może sprawdzimy? Wprowadzimy Ci piątki bez pracy i bez mycia & picia?
Potem jeszcze czwartki wolne od wody?
Jak powiedział Immortan Joe: “Do not become addicted to water, it will take hold of you and you will resent its absence.”
No i dlatego rzemiechy mają się dobrze jak Joe.
“Globalizacja z pozoru ma sprzyjać dyfuzji technologii, a stąd upowszechnianiu się doskonalszych metod produkcji, jednak w praktyce ten mechanizm jako-tako działa jedynie w niektórych branżach, głównie tych, które wytwarzają złożone towary hi-tec typu produkcja aut czy elektroniki. Jednocześnie druga twarz Globalnego Lesefera, tj. arbitraż płacowy, konserwuje metody, które w innych warunkach stałyby się archaiczne.”
No to spróbuj rdzennymi Afrykanami poprowadzić cukrownię - zobaczysz jak szybko przestanie działać.
Albo Polanami fabrykę procesorów - nie bez powodu żadnej nie stworzyli.
“kapitalizm fazy absolutnej nad-akumulacji kapitału (która wydaje się być faktem, jeśli chodzi o kraje zaawansowanego Centrum) będą charakteryzować różnego rodzaju osobliwości, których form trudno było przewidzieć ~200 lat temu”
Istotnie - że przy życiu będą utrzymywane takie nieproduktywne zastępy żądające dokarmiania to nawet Marksowi się w głowie nie mieściło.
“w zaawansowanym stadium kapitalizmu to konsumpcja ostentacyjna (napędzana paradygmatem reputacji pekuniarnej), a nie zaspokajanie bazowych potrzeb”
Konsumpcja ostentacyjna potrzebą bazową - każdemu według potrzeb^^
“gdzie branże esencjonalne zatrudniają góra 10-20% całego agregatu siły roboczej i dodatkowo jeszcze często bazują na dotacjach gubmintowych”
Bo pozostałych do niczego nie da się użyć, najwyżej do napełniania kubka i tańczenia na rurze.
Cały ten koncept optymalności dotyczy Ciebie bo masz rozum, ale większość rozumu ma tyle co brudu za paznokciem i jak ich ustawisz przy zoptymalizowanym procesie to Ci pokażą głębię suboptymalności rezultatami swojej pracy. Zauważ że istnieje jakiś odsetek populacje, dla której to Twoje działania są suboptymalne.
“dlatego że czas pracy sam w sobie, a nie bogactwo materialne, stanowi miarę społecznego bogactwa dla kapitału”
Odkąd wymyślono niewolnictwo jest ono miarą bogactwa. Taki mamy ustrój. Też byś chciał więcej niewolników aby się ostentacyjnie lenić, tak jakby małe, chińskie rączki robiące dla Ciebie elektronikę to było za mało?
“założeniem tego modelu produkcji jest wydatkowanie coraz większego wolumenu zbędnego czasu pracy jako warunku niezbędnego dla ponoszenia nakładów czasu pracy produktywnej”
Któż broni zorganizować produkcję bez jej organizowania? Ponoć pracownik sam wszystko robi?
“Inaczej—jest to czas niezbędny zarówno do reprodukcji siły roboczej”
A po co australopiteki reprodukować? A jakie one mają dary na wymianę?
“Tak czy owak, wszelkie próby oszacowania wolumenów czasu pracy, które podejmujemy amatorsko my i garść innych badaczy celem określenia potencjału redukcji wymiaru czasu pracy najemnej”
Dziękuję - bardzo nam się to przyda gdyż cięcia w zatrudnieniu zawsze mile widziane. Podpowiedzcie komradzi kogo by tu jeszcze wysłać na wolne od wody piątki, czwartki, może by im tak cały kalendarz zamalować?
Konsumpcji raz ostentacyjnej nie uczynimy produktywnej już nigdy!
“z uwagi np. na paradygmat taniości prolo-czasu”
Nie narzekam - w robocie jestem.
“Analiza za pomocą „wskaźnika anachroniczności” byłaby o tyle trudna, że musiałaby polegać na ustaleniu jakiegoś benczmarku”
To podpowiem - skoro w epoce kamienia każdy jaskiniowiec umiał kamienie łupać to dziś zbędni są ludzie nieumiejący wytworzyć elektroniki^^
Na pewno Wam się spodoba.