Wszystko zaczęło się pewnego zimowego popołudnia. Potem było najpierw z górki, trochę pod górkę i znów z górki, aż zakwitła idea, dlaczego inni mają mieć lepiej niż ja.
W międzyczasie było trochę pasywnego obijania się po różnych zakamarkach sieci, i dla tych co myślą, że są niezależni, i dla tych co myślą, że mogą wrzucić swoje parę groszy do każdej dyskusji. I przez przypadek trafiłem do zróbmy-sobie-sami-dobrze. Ale to chyba standard, że w końcu człowiek trafia do 9 kręgu piekieł.
Poza grzebaniem się w próchnie internetu, poszukiwaniem wiedzy, która może się przydać, robię czarną robotę dla korpo przy projektach beznadziejnych. Rysuję kwadraciki, kółeczka i druciki.
Ponieważ brakuje mi jeszcze 122 słów, dlatego wklejam poniżej Neverhooda. Może wystarczy za dopełnienie kontentu o mnie. Podobno 1 obraz to 1000 słów.
Hmm, też często zadaję sobie to pytanie “do czego to komu?”, ale ważne, że za to płacą.
Dokładnie to I&C z szeroko pojętymi przyległościami, na styku tu-i-teraz z bitkami.
Zgadzam się, konsola gwarantuje władzę nad światem, ale “doktoryzowanie” się nad różnymi problemami jak to prezentuje Neverhood (a właściwie to Klaymen z krainy Neverhood) jest memu sercu bardzo bliskie
Człowiek uczy się całe życie i jest to przyjemny sposób spędzania czasu.
czy dobrze zrozumiałem że gdyby kumotrzy kontrolujący gorzelnie potrzebowali termometrów sterujących wielkością płomienia pod kolumnami destylacyjnymi to mają uderzyć do Ciebie ?
Drzewiej tak bywało, że człowiek obijał się po różnych pakamerach, uruchamiał różne cuda.
Od jakiegoś czasu zajmuję się tylko know-how, a zabawę z dostawami, kabelkami i kręcącymi nosem kumotrami zostawiłem innym. No i robię na trochę wyższym poziomie ilościowym. Powiedzmy, że standardowo zajmuję się ponad 1000 termometrów, albo innych ustrojstw na jednym temacie.