Marynarka Wojenna RFN szkoli swoją przyszłą kadrę oficerską na żaglowcu “Gorch Fock II”. Żaglowiec ten pochodzi z 1958 roku, wtedy jego stalowy kadłub miał grubość 10-12 mm. Zużycie stalowego kadłuba w mokrym a słonym środowisku wynosi około 0,1 mm rocznie. Po 60 latach w wodzie kadłub Gorch Focka mierzy zatem około połowę pierwotnej grubości.
Przytomni już w 2015 roku policzyli że taniej wyjdzie zamówić nowy żaglowiec (poniżej 100m €) niż remontować stary, zżarty przez rdzę. W tym momencie na scenę wkroczyła madame Ursula von der Leyen, z wykształcenia lekarka, ówczesna minister obrony narodowej RFN.
Nowy żaglowiec - niet, ona jest przeciwko eksplozji kosztów w niemieckim resorcie obrony. Remont za 10m € też wystarczy.
Jak pomyślała tak zrobiła.
Od 2015 roku Gorch Fock II był remontowany, w październiku 2021 wrócił do służby.
Koszt remontu zamknął się sumą 135m €, plus koszty szkolenia narybku na obcych żaglowcach w międzyczasie.
Stocznia “Elsflether” remontująca Gorch Focka II w 2019 roku splajtowała, remont dokończyła stocznia “Fassmer”. Minister obrony RFN została w międzyczasie szefową komisji UE w Brukseli. Niestety dla UE komisja europejska nie posiada stanowiska na które można byłoby wykopać von der Leyen żeby się od niej uwolnić więc UE skazana jest na kontynuację pasma sukcesów lekarki.
Tak długo jak Niemcami rządzą łby kalibru madame von der Leyen tak długo jestem spokojny o poziom gotowości bojowej Bundeswehry. Dzisiejsi niemieccy politycy są w stanie przepalić każdą ilość kasy z czego i tak później nic nie wychodzi.
Przykłady “polnische wirtschaft” autorstwa niemieckich polityków to:
- dworzec kolejowy w Sztutgarcie,
- lotnisko w Berlinie,
- tunel kolejowy pod Rastatt,
- G-36 firmy Heckler & Koch,
- TransRapid,
- trzeci pas startowy lotniska w Monachium,
- A400M (“sukces” na miarę europejską),
- przetarg na zdzieranie myta z ciężarówek autorstwa (wtedy) ministra Scheuera,
i tak dalej.
Jeśli o pozycję “przychody” chodzi niemieccy politycy nie są lepsi. Niejaki Scholz, Olaf, chwilowo pobierający pensję Bundeskanclerza będąc jeszcze ministrem finansów RFN ‘zapomniał’ ścigać autorów przekrętu p.n. ‘cum-ex’ dzięki któremu nieistniejąca grupa niezorganizowanych misiów uwolniła niemiecki budżet od kosztów przechowywania paru miliardów € (to wszystko potwarz i oszczerstwo jest).
Ponieważ przeciwko kanclerzowi bundesrepubliki nie prowadzi się śledztw z kodeksu karnego więc wystarczą dwie kadencje i Olafowi się smród przedawni.
Po dodaniu do powyższej listy epidemii szerzącej się pomiędzy niemieckimi politykami najwyższego pułapu z paragrafu “własny doktorat plagiatem stoi” wniosek jest jeden: alleluja i do przodu. Sie schaffen das.
Niemieccy politycy są równie groźni jak marynarka wojenna Szwajcarii.
pojęcie “gang orzełka” oddaje istotę sprawy.