Prole na autofoku

Link do artykułu: Prole na autofoku – Zarobmy.se

Z cyklu przygód przedsiębiorcy wreszcie mam czas napisać zaległy, grudniowy tekst. Przygody przyczyniające się do takich opóźnień ujmę niebawem, choć są z uwzględnionymi tutaj mocno związane. Najbliższy cykl przygód będzie o tym, że przychodzi ktoś kto nie wie, iż tak nie działa i to robi aby się dowiedzieć, że rzeczywiście…

5 Likes

Kolejne tabuny menadżerstwa przychodzą i odchodzą zgodnie z powyższą zasadą.
Chcesz rozbić projekt na ścianie ? Rób co kierownictwo każe.

4 Likes

To skuteczna metoda. Obyczaj nakazuje aby menadżerstwo nie miała pojęcia o kwestiach wykonawczych.
Ale jak pracujesz z 70+ letnim inżynierem, który zbudował prężną, specjalistyczną firmę wysyconą drogim sprzętem to nagle się okazuje… że on doskonale zna się na każdym aspekcie pracy i wie jak co zrobić, ile co zajmuje, czego do tego potrzeba. I w takich przedsiębiorstwach wszystko jest na stanie, albo pojawia się przed czasem i praca jest zorganizowana, przygotowana, a bat nad grzbietem wisi by nie odstawać.

4 Likes

Pracowałem w fabryce chemicznej co miała 90 lat, przynajmniej jej nazwa. Po wojnie pracowało 1000 osób, jak odchodziłem w 2008r. 300, przejął amerykański kapitał od Kluczyka co kupił za czapkę gruszek w latach 90. Prezes zmieniał się co rok, pobierał wysokie wynagrodzenie za możliwość dostania paragrafów i ryzykowania nazwiskiem, nie miał pojęcia co robią w firmie, zwyczajnie nadstawiał karku i wyznaczał kierunek (nadany przez właścicieli). Dyrektorzy siedzieli w excelu, słupkach, kwartalnych wynikach i innych duperelach, decyzyjności brak, prawie jak urzędnicy. Realne dowożenie zaczynało się na poziomie kierownik plus banda lokalnych proli z oddziału. I tak to działało. Czyli był to taki sztuczny zlepek MiSiów (kierownik+prole), złożony w hordy pod Dyrektorem. Poziom Prezes+Dyrektorzy przepalali tyle zasobów, że głowa boli, zastanawiałem się jak oni się utrzymają na rynku, ale w czas wykupieni przez FED-owską drukarkę, dostali cyca i mogli ssać do woli. Od 5 lat po przejęciu całe porlofio się zmieniło, jak byłem odwiedzić współtroli z ciastem, to nie uwierzyłem co się wydarzyło. Wygląda na to że wielki Sam kupił po prostu rynek zbytu i klientów i sprzedaje im to czego bardziej potrzebują. Ale swoją drogą Czajniki też dorzucili swoje, bo nie dało się ich przebić ilością i ceną, można było tylko jakością. Więc zamiast produkować, kupowaliśmy wagony i oczyszczali do wyższych %. Podejrzewam że produkcja związków metali ciężkich poszła do republik bananowych.

4 Likes

Na eksportowych budowach socjalizmu w Iraku zdarzało się że prole odwalające manianę znajdowane były gdzieś na placu budowy w stanie niebieskim. Oczywiście to nie koledzy z brygady bili, to byli nieznani irakijscy sprawcy. Dlaczego oni byli irakijscy skoro byli nieznani nikt nie wnikał. eSBecja wypełniała jeden komplet kwitów, miejscowy sekretarz POP drugi zestaw po czym pobici byli ewakuowani do kraju.

Modelowy polski socjalistyczny budowlaniec czyli chrapanko na styropianie do trzynastej a potem wyprawa po obiad w płynie w Iraku zamieniał się w opętanego żądzą roboty robola któremu się robota paliła w rękach i który dodatkowo pilnował żeby reszta jego ekipy utrzymywała tempo i jakość pracy. Te same robole które w PRL nie zaczynały dnia na trzeźwo w Iraku wzbraniały się wieczorem w barakach przed zrobieniem flaszki z fumflami. Po kolacji na stołówce było siusiu, paciorek i spać, normalnie jak w klasztorze. Ludzie szli do roboty będąc chorymi, robili w bandażach po wypadkach, robili mając gorączkę. Barak z czerwonym krzyżem omijali szerokim łukiem.

A kto nie robił ten nie dostawał od Saddama dularów.

Stawiam tezę że aktualne pokolenia mogą się aktywnie dołożyć do realizacji i rozwiązywania problemów jeśli będzie im się to opłacało.

6 Likes

I to niezależnie od branży, działa nawet w rozmaitych biurwiennych procesach. To już jest ranga jakiegoś prawa. :wink:

4 Likes