Struktury rozpadu. W jaki sposób powstaje dużo małych przedsiębiorstw

Link do artykułu: https://zarobmy.se/struktury-rozpadu-w-jaki-sposob-powstaje-duzo-malych-przedsiebiorstw/

Bo przecież można sobie wyobrazić jedno wielkie przedsiębiorstwo “kombinat od wszystkiego na planecie”. A mimo to takiego przedsiębiorstwa nie można się doszukać nawet w skali powiatu, choć branżowe podejścia w skali kraju się zdarzały i niektóre korporacje azjatyckie na obszarze swoich władztw feudalnych nawet podjęły śmiałe próby, ale im nie wyszło i już nie próbują ponad formę (ponad doklejanie logo). Megakorporacje składają się z MiŚiów. Jeśli próbują składać się z czegoś innego, to ponownie składają się z MiŚiów i każda konsolidacja kończy się właśnie w ten sposób. Rozłóżmy więc struktury na obecnym etapie – jakie są, skąd się biorą, dlaczego konsolidując się rozpadają. Dlaczego firmy wykupują udziały u podwykonawców i dlaczego te sprzedają je, aby zbankrutować. Przedsiębiorstwa występujące w przemyśle (i obsłudze finansowej) zostaną scharakteryzowane w tekście “Charakterystyki przedsiębiorstw. Poplątana plątanin rur, rurek i rureczek.” (ostrzeżenie przed tasiemcem). Tutaj ujmę skrótowo przyczyny, dla których pionowe góry hierarchii tworzone przez Babilon stale osypują się w postaci małych przedsiębiorstw wydzielających się z korpo, wydzielających się w czasie inkorporacji oraz powstających oddolnie. Takich zasadniczych przyczyn można by wymienić kilka: obrachunkową (podział wyniku i kapitałowy koszt nietrafionych decyzji), decyzyjną (korelacja i kontrola), hierarchiczną (emocje i kontrola). Rozpoczniemy od abstraktu, iż centralny planista ma śmiały plan.   Śmiały plan centralnego planisty Jest to plan możliwy i realny. Ba – jednoosobowe przedsiębiorstwo tak przecież właśnie działa, a planista spotyka wszystkich wykonawców w każdym lustrze. Jednak przy większej strukturze rozmijanie się rezultatów z planem nie jest mierzalne szybko, bezpośrednio i nie podlega stałej korelacji przez planistę. A…

Ten gość na zdjęciu to on się opiera o wały korbowe. Aż mi się miętko jakoś tak na sercu zrobiło …
Stare dzieje, inny kraj, inny system. A wały korbowe się od czasów komuny jak widać nie zmieniły.

I zdecydowanie gościu wypucował warsztat do zdjęcia. Takiego porządku na hali to ja nie widziałem nawet jak dyrektor wpadał żeby mu w prywatnym Polonezie olej wymienić.

Co do tekstu:

Rzemieślnik na swoim może i lepiej zarobi niż ten sam rzemieślnik na umowie o tyrę w babilonie ale pod warunkiem że sobie klientów poszuka i znajdzie a na końcu zbajeruje. A to wymaga krążenia, dzwonienia i negocjowania. Nie każdy urodził się domokrążcą, nie każdy sprzedawcą. A już szczególnie jak człowiek jest uzdolniony manualnie albo i inaczej to często mu brakuje obycia w stosunkach międzyludzkich. Albo robić więc będzie taki rzemieślnik coś na czym się nie zna i czego przeważnie nie cierpi (bajerować innych) albo miodkiem podzielić jeszcze się musi z papugą która będzie go sprzedawać, zupełnie jak alfons który za działkę troszczy się panienkom o klientów.

Tak różowo od strony monetarnej jak to w tekście opisujesz nie jest a piszę to z własnego doświadczenia. I nie chodzi o to że biurwa przeszkadza (to swoją drogą) tylko o to że zamiast skupić się na swojej robocie trzeba regularnie oralnie dopieszczać klientów. Oczywiście jak się rzemieślnik już rozkręci to się wszystko samo z siebie toczy (reklama szeptana, jedyna która działa) ale zanim się to nie zacznie kręcić to można ze zgryzoty w nałóg jaki wpaść.

2 Likes

Tak się sprząta codziennie wieczorem. Jak się nie ma co robić^^

Sami przychodzą, w karną kolejkę się ustawiają czekając na złote ręce, które w ogóle pracują.

Ale każdy umrze niezależnie czy weźmie udział w grze “kto umrze najbogatszy”.

Ale stosunki jego potrzebują i same znajdą drogę to wytwórcy, choćby i miały mu przydzielić happy team przedszkolanek dla programistów.

A ja z własnego, najwidoczniej urodziłem się domokrążcą i sprzedawcą bardziej^^

Jak się rozkręci to problemów do rozwiązania przybywa, a nie ubywa - rozkręciłem to wiem.

To całkiem możliwe. Ostatnio miałem przejścia z klientami więc chwilowo mam do nich wszystkich stosunek mocno negatywny bo jeszcze nie odreagowałem. No i nie mogę się nawet na nich wyżyć bo teraźniejsza zawartość mojej michy to wcześniejsza zawartość ich kieszeni a jeśli o teraźniejszą zawartość ich kieszeni chodzi to mam już co do niej pewne plany na przyszłość.

Przejdzie mi wkrótce, choć na razie to … a lepiej to wykropkować. Chwilowo rozciągam wary na siłę starając się jednocześnie kłów nie pokazywać.

Nasz medyk to ma dobrze: on swoich klientów poznaje w ich stanie nieprzytomnym więc mu przynajmniej nie pyskują.

2 Likes

tenor

…tak mi się skojarzyło…mnie też dziś klient trochę tego…zdemotywował.