Strzyżonego baca strzyże

Link do artykułu: https://zarobmy.se/strzyzonego-baca-strzyze/

Tekst na sezon ogórkowy kompletnie o niczym. Też sobie nie żałuję i zazdroszcząc jutuberom przeniosłem się z konsolą trollowania do ogrodu. Napełniłem rekwizyt likierem (burbon zbyt szybko by mnie rzucił na trawę), a to właśnie ten dzień, kiedy państwo Słomiane sponiewierało w internetach państwo Głuche organizując shitstorm. Sezon ogórkowy jak…

1 Like

Jak firma mojego męża zaczęła “robić bokami”, bo rynek się zmieniał, a on przeinwestował, to widziałam ten jego szok jak nagle duże dochody zaczęły spadać, a koszty stałe utrzymania kilku budynków w różnych lokalizacjach, pracowników narastały i znalazł się w pułapce. Ta sytuacja jakby go sparaliżowała i zablokowała kreatywność oraz odblokowała czarnowidztwo, co skutkowało poddaniem się, marazmem.
Ale ja się nigdy nie poddaję, bo jestem wieczną optymistką i zaczęłam działać - wystawiłam na sprzedaż (ogłaszałam gdzie się dało) wszystkie zbędne nieruchomości i lokale użytkowe, które zgromadziliśmy do tego czasu, zwiększyłam własne dochody skupiając się na swojej firmie (oprócz etatu, przydała się znajomość języków). Korzystnie sprzedaliśmy, co się dało, spłacałam z własnych dochodów jego pomniejsze zobowiązania i utrzymywałam rodzinę - ranczo zostało, bo to azyl mojego męża i tam dochodził do siebie po traumie. Dopisałam do mojej firmy dodatkowe pola działalności i mógł ruszyć z nowymi pomysłami zarabiania, a potem przekształciłam firmę w spółkę i poszło - działa do dzisiaj.

Ale po latach mąż mi się przyznał, że miał takie momenty, gdy brał pod uwagę opcję huśtania się na belce w stodole, ale jest typem wojownika i nie chciał mnie zostawić samej z dziećmi i problemami.

1 Like

Mam takie wrażenie, że to jest kwintesencja wielu problemów naszego systemu, co się skalować w jedną stronę potrafi.

2 Likes

Dlatego warto (przynajmnie ja tak robie, ale to wychodzi duzo lepiej jak sie nie ma dzieci) koszty stałe ucinać do prawie zera.

Wtedy jest luzniej w glowie.

1 Like

czyjego ? naszego ? Wypraszam sobie. To że jestem niewolny z definicji wyklucza moją odpowiedzialność za system. Ja tu tylko sprzątam. Jaśniepaństwo sobie tak wystrugało to teraz jaśniepaństwo tak ma. Mię proszę w to nie ubierać.

3 Likes

A to tak z Schopenhauera mnie homonimią na rozgrzewkę? :stuck_out_tongue:
Mój pan, gdy jako niewolnik o nim myślę, to owszem, mój, tyle, że wcale do mnie nie należy i własnością mą nie jest.

1 Like

Sam te łałuszku zastawił i sam w nią wlazł. Przedsiębiorcy chyba tak lubią bo zazwyczaj to robią.

Hiob to był optymista.

Wspomnij w socjalizmie o sprzedaży “tak ojoj dużo wartego majątku za czapkę śliwek” - nie znajdziesz zrozumienia.

Na takie przypadki spółki rejestruje się hurtowo i trzyma w zanadrzu. Wtedy bez żalu można spuszczać je po brzytwie.

Czyli typ miał standardowo depresję i rekonfigurował łączność do nowego zakresu efektorów.
To tak działa jak się utnie rękę, straci oczy, rozłoży firmę czy zgubi narzędzia.

Rozwiązanie jest identyczne zawsze - trzeba ciąć koszty. Można koszty rozstrzelać, ale ciąć można też gilotyną.

Najlepiej to od razu sobie uciąć?
Jak się nie ma dzieci to po kiego te niekończące się replikacje zasilane węglowodanami?

Ciśnienie pomaga pozbierać się do kupy - są obowiązki.

Ale wiesz że rachunek i tak Tobie kelner przyniesie do odtyrania?

1 Like

Zycie to wagon beki a jak jeszcze masz pasję to zawsze go za mało.

Przesuwanie problemu braku sensu życia na kolejne pokolenia jest równie absurdalne co popularne.

Tak, ale ciśnienie należy dawkować z umiarem.

1 Like

Wraz z planami podboju wszechświata jest to przekazywane.

Niektórzy mają wysoki próg pobudliwości^^

1 Like

Muszem to umrzec - i dokończyć projekty do końca lipca.

Czasami wychodzi z Ciebie rozrzutny brutalny prymityw. Ołów marnować, stal.

Koszty tnie się plazmidami ^^

1 Like

Wystarczy nie dokończyć i się załatwi^^

Opona na szyi, benzyna?^^

1 Like

Oponę marnować i paliwo, jak jakiś nygus z RPA? Proszę… No, to przecież ze stylem godnym rudej brody trzeba robić.
Względnie przynajmniej do Hugo Bossa po garnitur odpowiedni, rękawiczki eleganckie i jaki rekwizyt teatralny na mechaniźmie kolankowym - ale to jak faza na odpowiednią dawkę teatralności najdzie.

1 Like

Nie o rachunek a o wynik mojej pracy chodzi.

Jak mi się chce chcieć to politycy kradną potem moje wypieki i zanoszą je do gazet sprzedając jako własne. Jak mi się nie chce ale w misce się zgadza to ciągają mnie po klientach po których mi tylko ciągle rosnąca sterta NDA pozostaje i wspomnienia których nie wolno mi nigdzie spisać. A jak mi się nie chce i jeszcze się w misce nie zgadza to nawet nie biorę się do roboty bo “panie, zarobiony po czubek łysiny jestem”.

Rozmawiamy o ‘odtyraniu’ we właściwym tego pojęcia znaczeniu. Jak jest zrobione to służy latami, jak jest odtyrane to nadaje się do śmieci. No ale to już szanowny pan klient decyduje na co go stać. Kto smaruje ten jedzie, kto nie smaruje ten posmaruje później i po zupełnie innych stawkach.

1 Like

Ja w czasie mojego lichego prosperity stworzyłem na tyle dobre warunki że zwinąłem się do zera bez strat wyjścia.
Teraz przejściowo stoję przy rewolwerówce a po pracy mam czas blogi czytać.
Oczywiście sposób wyjścia był obmyślony już na etapie początkowym - tak na wszelki wypadek.

1 Like

Ale czytanie ich w czasie pracy ma swoje zalety^^

1 Like