Zakupy PM

Myślałem, że na chytry pomysł wpadłem i przy okazji kursu zrobię sobie na przyszłość mały magazynek srebra w korzystnej cenie, wykorzystam kiedyś, jak się już nauczę dziergać jakie wisiorki na mosiądzu, a tu się okazuje, że gładka walcowana blacha potrafi być nawet odrobinę droższa niż te piękne monety. :slight_smile:
Oczywiście piszę o perspektywie zwykłego leminga, bo tam wata w tym i w tym jest.

1 Like

Skoro wata Ci przeszkadza w rozliczeniach to ją z tych rozliczeń usuń. Kilka razy tak już z watą robiłem, za każdym razem obydwie strony transakcji były wniebowzięte bo uczciwe spotkanie się z ceną w środku po wykopaniu trzeciej niezaangażowanej choć wiecznie głodnej i wiecznie wrzeszczącej mordy wyraźnie kontentowało obydwie strony transakcji.

4 Likes

Małe wtrącenie - można olać zakup nowych i kupić junk silver - używki.

Zalety:

  • tańsze niż nowe monety
  • nie trzeba martwić się o zniszczenie, warunki przechowywania (przecież to i tak złom ;- ))

Tutaj oferta od człowieka z konferencji, pi*oko wychodzi taniej za uncję niż nówki z tavid.ee

https://79element.pl/srebro-inwestycyjne/zestaw-srebra-inwestycyjnego-junk-silver

Zestaw zawiera monety o różnych próbach i z różnych okresów o łącznej masie 20 uncji czystego srebra (622 g).
Cena to tylko 9% powyżej giełdowej wartości kruszcu. Zdjęcie poglądowe, nie przedstawia dokładnie sprzedawanego zestawu. Zestawy składają się najczęściej z francuskich monet próby 835 i 680.

1 Like

Jakbym jeszcze znał jakiegoś sprzedawcę, który potraktuje mnie inaczej niż prowokatora skarbówki, to pewnie bym tak robił. Ale w detalu to się chyba nie kalkuluje.
Jak robiłeś takie rzeczy w Polsce i chciałbyś przekazać jakiś kontakt do przedsiębiorcy, który będzie chciał rozmawiać na takie tematy przy transakcji poniżej 1000 ojro, to bardzo chętnie sprawdzę i też na pewno będę wniebowzięty. W przeciwnym razie ta rada ma dla mnie wartość teoretyczno-rozrywkową, niestety. Ładnie to brzmi, ale w praktyce bezużyteczne.

Poza tym moim głównym zdziwieniem wyrażonym w powyższym poście był raczej fakt, że gładka, walcowana blacha stopu srebra z miedzią (930) ma taką samą cenę za gram jak ładna, bita moneta w stanie menniczym, próby 999. :smiley:

1 Like

Niektórym z nas nikt nawet nie proponuje inaczej nawet nas pierwszy raz widząc^^
Po prostu jakoś tak sprawiamy wrażenie że trzecia strona nie istnieje. I nie wiadomo czy wpływa na to kapelusz, czy jednak rewolwer. Ponoć chodzi o widły i siano wystające z pickupa.

Ci przedsiębiorcy nas tu czytają. My się przecież wszyscy znamy^^
Trzeba bywać gdzie trzeba i kiedy trzeba aby się poznać.

I jest tak tania wyłącznie dzięki masowej produkcji.

2 Likes

Zakładam, że masowo produkuje się i blachę, i monety. Wydaje mi się, że precyzyjne bicie monety z czystego kruszcu, powinno być droższe, niż produkcja stopu z miedzią w postaci arkusza blachy; ergo na produkcji blachy jest wyższa marża, niż na biciu monety, czy o co chodzi? Mojemu zadziwieniu światem nie ma końca. :wink:

1 Like

Monety bite są z blachy (w skrócie, w uproszczeniu te krążki są z blachy).

Mniejsze koszty są nawalcowaniu blachy bo praktycznie nie ma odpadu, a z bicia monet masz albo pasek w dziurki albo sitko z arkusza jako odpad i to musisz ponownie przetworzyć na blachę - płacisz za blachę, oddajesz do przetworzenia na blachę za ułamek ceny (bo obsługa, koszty transportu etc, płacą za to połowę ceny blachy, może odrobinę więcej, ale samo wożenie się z tym ma wysokie koszty obsługi).

Masowa robota w dużym wolumenie (blacha) konsoliduje wartość.

No właśnie, czyli blacha w detalu, w sklepie dla jubilerów sprzedawana jest na sporej marży, skoro dla mennicy taki materiał jest wsadem, a produkt końcowy (moneta 999) jest w przeliczeniu na gram kruszcu w takiej samej cenie, jak gram blachy 930. Choć fakt, że te detalicznie oferowane blachy dla jubilerów są dużo cieńsze, ale nie wiem na ile ma to znaczenia.

Na hurt i wolumeny, to ja i tak nie mam zasobów ani magazynu, ot tak patrzyłem sobie z perspektywy ulicy, czy nie warto by było nabyć póki co trochę blachy, bo jak będę chciał sobie kiedyś coś z tego dziergać, to się kiedyś przyda i wydawało mi się, że przecież blacha powinna być tańsza niż monety. I takie oto zdziwienie. :wink:

1 Like

To oczywiste w całym przemyśle - blacha z walcowni wychodzi w postaci bębna do obrotu hurtowego, a ekstra proces jej prostowania, cięcia w płaskie arkusze i sztaplowania to robota na potrzeby detalistów.
Wygląda to zazwyczaj tak, że cena 1 dla hurtownika wynosi 1,2-1,5 plus koszty dostawy i obsługi (razem wynosi go 2, gdzie sprzedawca dostaje 1,2 a reszta to rozkurz tej operacji) w gigantycznym wolumenie, na składy trafia w cenie 2,5 gdzie one płacą za to w granicach 3,5 i sprzedają dużym odbiorcą już takiego siekanego w arkusze detalu po cenie 5-8, a misie dostają to po 8-10, zaś mikrowarsztaciki po 15 i to jest cena detaliczna dla klienta. Kosztorysowo do ofert detalicznych w przemyśle przyjmuje się 10.
Produkt zazwyczaj ma 60% straty na materiale więc w detalu lądujemy w okolicach 30-40 za rzemiosło po obróbce plus robota więc w cenie końcowej 60-80 czy ten koszt materiału był 8 czy 15 to takiej wielkiej różnicy nie robi biorąc pod uwagę koszty zapakowania się w hurt żeby zmniejszyć cenę i trzymania magazynu.

Masz podejrzenie że mennica nie kupuje po takiej cenie co detalista? A na przykład ma zakontraktowane za połowę partycypując w kosztach wydobycia i to najczęściej nie mennica jako przedsiębiorstwo, a zlecający bicie na materiale powierzonym?
Bank ładuje w wydobycie srebra hajs klientów, dostaje srebro, zleca wyrobienie z niego bulionu i pakuje do skarbca wydając kwit magazynowy że hajs klientów jest zabezpieczony fizykiem, który to kwit można użyć na zabezpieczenie pochodne.

Granulat możesz dostać po spocie, chyba nawet bez waty. Będziesz potrzebował to sobie możesz nawet blachę z tego zrobić. Znamy kogo trzeba.

1 Like

No mam, celowo piszę o perspektywie małego hipopotamka z ulicy.

No pewnie, że znacie, ale w jakim tonażu? ;D

1 Like

Wchodząc z ulicy do sklepu po raz pierwszy jesteś prowokatorem ze skarbówki. Po raz drugi już niekoniecznie (sprzedawca może zacząć mieć wątpliwości). Jeśli zawitasz do sklepu po raz trzeci to może Ci sprzedawca rękę poda. Przy piątym zakupie sprzedawca może ewentualnie zaproponować wizytę na zapleczu gdzie można spróbować pogadać z nim jak z człowiekiem.

Zmiana sprzedawcy to niekoniecznie mądre posunięcie również dlatego że ustalone, sprawdzone i zweryfikowane łańcuchy zaopatrzenia mają w naszym parszywym systemie gospodarczym swoją wymierną wartość. Jeśli koniecznie chcesz za każdym razem kupować najtaniej to skacząc z kwiatka na kwiatek nie nawiążesz relacji z dostawcą co z kolei wykluczy Cię z grona w czasie prohibicji chlejącego wódę na zapleczu.

Tak to działa od zarania dziejów i nie zanosi się na to żeby miało zacząć działać inaczej.

To jest porada dla ludzi wyglądających gorzej niż @3r3 :wink:

2 Likes

Jako mikrowarsztat masz materiał w detalu po 15 i dokładasz roboty za 20.
Konkurujesz ze średniakiem co ma materiał po 10 dokłada roboty za 20.
I warsztatem fuchowym u dużego co ma materiał w cenie złomu po 1-2 za małą robotę z odpadu i dolicza roboty za 20. Masz więc ceny 35 - 30 - 22 i weź se konkuruj. Trzeba mieć układy w kombinacie i materiał za Bóg Zapłać - inaczej nie działa.

Nie dźwigniesz^^

Jedyne podejrzenie że mogę być szpiclem miała nieznająca mnie księgowa z mojej własnej spółki. Ale się obcięła że w skarbówce nie dają fajnych asystentek.
Poza nią wszyscy dają mi od pierwszego wejrzenia bez kwitów. Nawet sami oferują.
Nawet kanary mnie ignorują “bo pan to tak wygląda że albo bilet ma, albo nawet nie potrzebuje mieć”.

1 Like

Nie każdy wygląda tak bombowo jak ty. Niektórzy tutaj to takie proste, chłopskie pochodzenie mają i odpowiednio do tego się zachowują. Wygląd lichy i durnowaty jest ideałem stawianym poddanym już od czasów caratu a dumne pany poszły już dawno albo do niemieckiego gazu albo do sowieckiego dołu z wapnem.

3 Likes

Tak, to potwierdza moje podejrzenia. Myślałem jeszcze o ewentualnej mikrowarsztatowej konkurencji na poziomie wzorów, których masówka po prostu nie ma w ofercie. Unikalne rękodzieło też znajduje odbiorców w końcu.
Chcę się nauczyć coś tam robić tak czy siak, potraktuję to jako terapię zajęciową i odroczenie śmierci mózgowej w korpo, a czy później to się przyda do czegoś jeszcze, to zobaczymy. Ale czuję się ostrzeżony, że nie.

No właśnie, #nicmipotym. :wink:

Cóż, tylko pozazdrościć.

1 Like

Zawsze mogą Ci odsypać^^

@nomad był na terapii zajęciowej to Ci opisze wrażenia z odmóżdżania.

Panów nie sieją - sami się rodzą^^

2 Likes

Zawsze jakiś początek.


1 Like
  • broda a la wahhabita albo Wiking też sprawia, że “udziału strony trzeciej” sprzedawca nawet nie myśli zaproponować :wink:
    Nie zawsze pick-upem wjeżdżasz do wnętrza sklepu dostawcy a on ciągle “bez udziału strony trzeciej”, nieprawdaż ?
1 Like

A talerze byś zrobił?
Takie ozdobne do stawiania pod talerzami? Albo inne sreberka użytkowe?

Nic Panu tym bejsbolem nie sugerujemy, ale zbieramy dobrowolne datki na rzecz pokoju w okolicy.

Istotnie - nie bywam w sklepach nieuzbrojonych w odpowiednie parkingi. Widziałem takie w mieście kilka lat temu jak byłem i tam trzeba iść po kilkaset metrów na piechotę od pojazdu! To takie niecywilizowane - dlatego w miastach mieszkają dzikie ludy^^

1 Like

Na dziś na pewno nie, bo dopiero zaczynam uczyć się robić cokolwiek. Ale w perspektywie następnych kilku kwartałów chciałbym się nauczyć jak najwięcej. W pierwszej kolejności poszła jubilerka, ale myślałem już też o jakichś sztućcach czy drobnicy w rodzaju nożyka. Na tym etapie na nic się nie zamykam, ale przede wszystkim muszę się najpierw sam dowiedzieć, do czego sie nadaję.

1 Like

myślałem o tym, o Twojej słynnej brodzie i wychodzi na to, że bardzo użyteczny element ludzkiej fizyczności:

  • możesz pójść do dzielnicy “amsterdamskich jubilerów” i powiedzieć im "szalom! - popatrzą na bujną brodę i wezmą Cię za swego: “dlaczego nie verstehen, my wszystko verstehen”

  • pójdziesz do NGZ w Malmo i powiesz salam alejkum" i usłyszysz w odpowiedzi przyjazne “alejkum salam” i usiądziecie do interesów

  • przyjedziesz na spotkanie Pobudki, podejdziesz do Grzegorza i powiesz mu: “Szczęść Boże!” a on podrapie się z ukontentowaniem po swojej brodzie i odpowie “a Szczęść Boże, co sprowadza do starego kraju…”

zaiste, nie znalazłem innej cech charakterystycznej która byłaby równie użyteczna w różnych systemach “walutowych”

L’chaim! :slight_smile:

co za głupcy mówią, że Polak nie może być cwanszy od Żyda…

2 Likes