Obudziłem się dziś z ciepłą myślą, że w tym roku zobaczymy się wszyscy już po raz PIĄTY.
Wydaje mi się, że Czechy nam przypasowaly a jak działa to nie ma co psuć - ale jeśli szanowna publika ma inne zdanie to możemy coś pomyśleć inaczej.
Gypsy travel w czwartym kwartale 2023 zorganizowało (w tradycyjnym spontanicznym stylu) wyjazd na Ayahuaske do Ekwadoru. Mam świetne miejsce gdzie można poznać czary lvl 8000 bez new age’u, bez bullshitu, bez ideolo, bez tamburyniarstwa. Można zaspokoić ciekawość, ogarnąć się życiowo, spotkać kosmitów, zostać bogiem, iść do piekła, być gwalconym przez demony, skonfrontować swoje lęki, zabić ego, narodzić się na nowo, doznać objawienia, uzyskać odpowiedzi na pytania których nigdy nawet nie zadałeś. Nawiązać nowe przyjaźnie bo to jest bardzo bonding experience. Bez denerwowania się quasi religijna otoczka.
Żarcie i spanie i ayahuaska (5x w ciągu 14 dni) transfer z lotniska w Quito i na nie wszystko w 1500-1600 USD (zależy na ile osób transport się rozłoży) za dwa tygodnie.
Bilety Berlin-Quito-Berlin na marzec/kwiecień kosztują około 3300 PLN.
Gypsy travel planuje zorganizować wyjazd pod koniec marca ewentualnie w kwietniu. Gdzieś coś między 20.03 a 30.04. po drodze są święta więc łatwiej ulepić wolne sobie zapewne.
To nie musi być 14dni - ale myślę, że to optymalna długość.
Jeśli będzie zainteresowanie to mogę rozwinąć temat
Ceremonie moge ewentualnie polecic, ale tylko jesli ktos czuje sie wewnetrznie do niej zaproszony i podejdzie bardzo poważnie w kontekscie przygotowania na kazdym poziomie (fizycznym, mentalnym, szacunku, itd), bo inaczej sie to moze okazac bardzo nieprzyjemnym przeżyciem.
Obiekt doświadczalny stwierdza, że halucynacje wywołane przez Ayahuaskę w cygańskim ośrodku najbliżej porównać do halucynogennych grzybków podniesionych do sześcianu, z dodanym do tego poczuciem “dziwności” jak po DMT podanym drogą wziewną. Podobieństwo halucynacji jest duże (piramidy z mackami <3), wizje podejrzewam w dużej części zależne są właśnie od otoczenia (środek dżungli, niektóre obiekty były jaguarami albo wężokolibrami). Najmniej podobne jest to do LSD, po którym jest wrażenie “czystości umysłu” a także komponenta lokomotoryczna, chce się biegać skakać, latać pływać, a w przypadku Ayi kiełbie we łbie, zataczanie się, w wyższych dawkach w ogóle nie ma możliwości żeby chodzić, kiedy substancja ma swój “peak”. A, no i jeszcze ciekawa sprawa, jesli chodzi o “siostrzane” 5-MeO-DMT. Ayahuaska, to jest wszystko, wszędzie, naraz, 5-Meo to jest nic, nigdzie, nigdy
Masz coś, co po podaniu obiektowi (najlepiej wziewnie, choć niekoniecznie) powoduje, że obiektowi wyostrza się pamięć, po czym ze szczegółami mówi (w tzw. “dobrej wierze”) prawdę i tylko prawdę…?
Nie sądzę, żeby taka substancja mogła istnieć. Musiałoby to implikować istnienie konkretnego układu “prawdy/kłamstwa” w mózgu, w którym selektywnie musiałyby występować receptory dla takiej substancji, których nie byłoby nigdzie indziej w mózgu. Oczywiście można próbować kogoś uchlać/uhalucynogenować/może uskopolaminować? Ale tu i tak więcej do popisu miałby umiejętny “przesłuchujący” niż sama substancja. Po krótkim namyśle-najbliżej tego chyba byłoby MDMA.
Różnica dla mnie była duża, kiedy substancja jest pochodzenia naturalnego (np. Aya) a syntetycznego np. LSD.
W pierwszej sytuacji bardziej bym tu mówił o spotkaniu, interakcji, pracy (czasem z bardzo surowym nauczycielem) wspolnej (dlatego, jak wspomniałem powyżej; w gości należy przychodzić będąc zaproszonym, przygotowanym i zachowywać się z dużym szacunkiem) a w drugim o pewnego rodzaju wglądzie, podróży.
Różnicą jest profil receptorowy. W Ayi masz podniesienie poziomu NA i 5-HT przez inhibitory MAO A, do tego DMT oprócz 5-HT2A pizga też w receptory sigma, które są od cholerawieczego z kolei LSD ma komponentę dopaminową (stąd ten napęd)+pierdyliard innych offtargetów. Nie wiem, czy “naturalność” vs “syntetyczność” ma tu jakieś znaczenie.
Patowątek z biasem - korelacja tytulatury z zażywaniem substancji. Im kto ma wyższy stopień naukowy tym sroższe zarzuca.
To tłumaczy stan gospodarki kiedy w zentrolbankach mamy profesorów. Strach się bać jakimi środkami są doświadczani…
Wiedza od praktyków którzy opisują doświadczenia z pierwszej ręki.
Ten wątek jest tyle warty ile “raw data” w przypadku badań klinicznych szczepionki comirnaty - czyli jest bezcenny bo nawet FDA nie miała dostępu do surowych danych zgromadzonych przez Pfizera.
Trochę się napatrzyłem jak organizuje się tytuły naukowe i to w kilku jurysdykcjach od siebie podobno niezależnych.
Strach się bać.
małpy z brzytwą które się dziwią że przytomni im uciekają z własnymi marnościami spod widelca.
skutecznymi. Działającymi przy ich poziomach odporności na prochy.
Putin się ostatnio skarżył że mu się aparat pod nawałem “dobrych wiadomości” z frontu rozpija.
Co za amatorzy znieczulający się alkoholem etylowym … a na forum z.se odwrotnie: dostajesz analizy przytomnych z ich nieprzytomnych chwil.
Tu sie akurat nie zgodze, ja poddałem sie ~15krotnej a nasz pan doktur czterokrotnej bodaj procedurze. A tytułów mam mniej, chyba, że policzymy te z drukarek ^^
Lece do Ekwadoru jednak 14feb-14mar, jakby ktos chciał dołączyć, potaplać sie w rzece szukajac złota, polatać dronem, spotkać istoty z siódmych wymiarów to towarzystwo mile widziane
Ty mi tu nie cygań, jesteś jednym z lepiej wykształconych ludzi jakich znam.
Nie dostałeś tytułów za pochodzenie, zwyczajnie nie ma tytulatury dla samouków.
Oczywiście jestem gotów Ci wydać dyplom, certyfikat i zaświadczenie arcylenia - to masz od ręki.
I nie jesteś jedynym wybitnym typem, którego znam, który jest z tego powodu wybitnie leniwy.
Zderzenie efektów działania produktu samouka z produktem tytulaturnego eksperta bywa ekscytujące. Okazuje się że tytularni rzadko remisują a przeważnie przegrywają.
Samouki rozumieją co wiedzą oraz dlaczego to wiedzą, tytularni przeważnie tylko wiedzą.
Jeśli czegoś nie zautomatyzowałeś za trzecim uruchomieniem to znaczy że nie szanujesz samego siebie.