Cashlessowe Monopoly

Usiadłem z dziećmi do monopoly, mają czasem taki odpał że chcą w to grać, akurat rozpakowały ultimate banking. I tam jest cashless. Nie udało się nawet przeprowadzić pierwszej rundy - dzieci nie ogarnęły prowadzenia banku bez gotówki - sztuczka mnemotechniczna z papierkami ułatwia międzyludzką komunikację.

3 Likes

Pamiętam, że gdy grałem w Monopoly i byłem bankierem to zawsze wygrywałem, niezależnie jakie miałem pola w grze. Przypadek? Nie sądzę. :wink:

3 Likes

Potęga atawizmu: jak mam coś w ręku to to coś należy do mnie. Dzięki temu atawizmowi upadła zresztą komuna: niby wszystko należało do wszystkich ale jednak jak już który cokolwiek w ręce złapał to po dobroci nie puścił.

Te papierki to świadectwo “mania”, ich brak w skarbcu to dowód “niemania”. Papierek to fizyczna manifestacja, excelem tego nie zasymulujesz. W sumie to my proste małpy jesteśmy: jest banan albo go nie ma.

3 Likes

Podejrzewam że nasza starość będzie sprowadzać się do przewagi na milenialsami, że oni stracą kilka dekad zanim się połapią, że jednak mieć, a nie uczestniczyć jest istotnym wyznacznikiem pozycji społecznej. I dlatego będą zmuszeni konwencją społeczną robić nam zdradka za bezdurno aby nadrobić zaległości.

Prezydent Kontynentu kiedy jeszcze był gubernatorem generalnej guberni wyjawił, że jeśli coś do kogoś należy to niech tym rozporządzi (chodziło o OFE)^^

2 Likes

Ryży potwierdzający wyższość “ma” nad “jest” to coś w rodzaju szlachectwa udzielonego zbieraczom. Wypada jeszcze doprecyzować że raczej nie chodziło mu o punkty lojalnościowe Orlenu …

2 Likes

@3r3 (inni może też)
Jak wprowadzasz u swoich dzieci koncepcję pieniądza, jego zarabiania, wydawania i oszczędzania? Domyślam się, że nie ‘dajesz’ kieszonkowego (bo to rodzi roszczeniowość - należymisie), a raczej płacisz za wykonaną pracę - np. za pomoc w warsztacie lub w przydomowych zajęciach.
Po przykładzie z Monopoly widać, że głęboko zakorzeniłeś ideę gotówkową - jakie są tego skutki w kontaktach dzieci z ich rówieśnikami? No chyba że towarzystwo jest wychowane podobnie, wtedy wszystko jasne. Od lemingów i durni z daleka.

Uważam na przykład płacenie za dobre oceny w szkole za absurd - dziecko wtedy uczy się dla ocen na cenzurce zamiast dla wiedzy (której w publicznej szkole pewnie i tak nie zdobędzie, ale to temat na inną dyskusję).

3 Likes

Bo tak jest w istocie. Teraz kolega ma problem, którego nie rozumie, bo dzieciak chce smartfona i należy mu się, gdyż ma dobre oceny.
To jest dziku monetyzacja myślenia wprowadzana tylnymi drzwiami. Po prostu zamieniasz jedne cyferki - prawa do ciągnienia, na inne cyferki - prawa do ciągnienia.
Ta monetyzacja myślenia u dorosłych jest jedną z przyczyn gnicia rzeczywistości, w mojej ocenie, a dzieciaki ludzie wychowują na ten sam wzór.

Ostatecznie kolega rozwiązał problem. Umówił, się, że smartfon będzie jak będzie świadectwo z wyróżnieniem. Niezłe “rozwiązanie” problemu.

Ocena powinna być jedynie benchmarkiem opanowania wykładanego materiału (niestety, abstrahując od jego sensowności), a nie walutą.

2 Likes

O to, to. Pozostaje jedynie kwestia zmotywowania dziecka do przyswajania wiedzy. Bo jeśli dobra ocena nie gwarantuje nagrody, to co przekona je do nauki (nawet nie do zdobycia oceny, ale do faktycznego nauczenia się czegoś)? Czy pozostaje jedynie tęga laga i zerojedynkowy system oceniania przez ojcowski pas (źle - lanie; dobrze - brak lania)? Brak kary nagrodą samą w sobie?

1 Like

Nagroda może mieć niematerialny wymiar. Satysfakcja z pochwały i zadowolenia rodziciela, tworzy motywację do dalszego działania. Chyba nawet @3r3 o czymś takim wspominał.

1 Like

Ocena jest pierwotnie informacją zwrotną dla rodziców.

Jeszcze dwa pokolenia temu oceny ze szkół spełniały swoją rolę: dzieci szły po kolei do szkoły, w kolejności ich pojawiania się na świecie i po kolei rozpoczynały pracę w gospodarstwie. Każda rodzina wiedziała na ile edukacji w rodzinie może sobie pozwolić czyli ile niepracujących gęb może utrzymać i dobre stopnie przynoszone ze szkoły były jedynym sposobem żeby oderwać się od dożywotniej pozycji przy pługu, pasaniu gęsi czy sprzątania w chlewie. Trzy, cztery klasy wystarczyły żeby dzieciak dał się poznać jako przeznaczony dla wyższej edukacji typu matura albo kończył na polu, ewentualnie w jakiej kuźni (to ścieżka kariery dla mocniej zbudowanych dzieciaków), ewentualnie w lesie przy wycince drzew.

Szkoła a raczej dobre oceny przez nią rozdawane to jedyne możliwe zwolnienie od ciężkiej i fizycznej pracy w gospodarstwie. Tylko taki system działa. Kto przynosi pały ten szybko poznaje prawdziwą cenę zapełnienia michy kolacją.

Ponieważ jednak szkoła też potrafi się mylić czasami zdarzało się że te bardziej ambitne choć odsiane wcześniej dzieciaki uczyły się po nocach pracując za dnia. I to z nich właśnie przeważnie pochodzą najlepsze egzemplarze naszego gatunku. Ci, którzy sami na siebie zarobili, którzy sami się za własne uszy z gówna wyciągnęli.

Wniosek: utrzymanie własnych dzieci nie jest za darmo. Dziecko musi na siebie zarobić. Chyba że okaże się wartym ryzyka zainwestowania w jego dalszą edukację. Cztery klasy podstawówki czyli nauka pisania, czytania i rachowania wystarczą. A potem do roboty. Ciągnięcie wszystkich za uszy ponad poziom połowy podstawówki to ekonomiczny bezsens.

3 Likes

Płacę im za pracę w fabryce.

Zakorzeniłem też że najlepiej widać z cienia, nie ujawniać się z poglądami, przytakiwać, słuchać i grać swoje po cichu.
I czekać aż się odsłonią.

Wtedy by mnie to bardzo dużo kosztowało. Niektóre dzieci chodzą do szkoły wyłącznie w wyniku przymusu edukacyjnego, aby się tam nudzić.

Mój chce iść do fabryki bo za to dostanie kasę. Ale do fabryki idzie się w nagrodę^^
Procesy sterujące - manipulacje makiaweliczne.

Właściwie to nie mam tego problemu. Jakby chciał sobie kupić smartfona czy jakiś skuter to ma tyle w skarbonce. Używa jakiś starych po rodzinie jak ktoś już swojego nie chce. Podejrzewam że z powodu nadmiaru dobrobytu nie jest to dla niego żaden wyznacznik statusu. Dać koledze w ryja - owszem.

Tych bredni ze szkoły?
Nawet dziecko się łapie że to są jakieś dyrdymały.

Dzieci dość szybko łapią że dziećmi będą krótko - dorosłymi cały pozostały czas i nikt nie będzie się nimi przejmował. A wprowadzenie konkurencji “mam was dużo - jak sobie nie poradzisz mała strata bo dużo nie zeżarłeś” czyni cuda.

A jeśli do tego dzieciak widzi że dorosły będący biblioteką na nogach ma rezultaty ekonomiczne i wpływy to też tak chce.

Dziecko dość łatwo nauczyć kamuflażu w lesie - wystarczy pociągnąć mu karniaka z asg jak go widać^^

A świadomość tego że tym bardziej przydatnym społecznie więcej uchodzi na sucho, bo są konieczni do funkcjonowania struktur motywuje bezwzględnie. TBTF^^

Jak ktoś przez cztery klasy nie nauczy sam się uczyć to i tak niczego już się nie nauczy bo nic z czytanego tekstu nie rozumie.
To jak z tym wykresem, którego nie trzeba rysować.

2 Likes

@3r3 Dziękuję. Napisałeś to, co chciałem przeczytać :slight_smile:

2 Likes

… no chyba że zaczniesz tutaj sprzedawać jakieś jednostki uczestnictwa w OFE albo coś innego ale w stylu Marcina P. Wtedy trzeba jednak frontem do klienta. Amber Gold też miał masę krytych marmurem punktów sprzedaży a język stosowany przez nich w ulotkach docierał do każdego czerepu, nawet takiego skażonego zaledwie połówką podstawówki.

Rozumiem stratę czasu wynikającą z bazgrania myszką po ekranie.

1 Like

Wróży mi to karierę populistycznego polityka. Czas zacząć farbować włosy na rudo.

Czyli to raczej nie będzie “tutaj” - strony internetowe są dość tanie. Nawet jeśli z “marmuru”^^

Właściwie to podałem jak ten wykres się nazywa, raz nawet był w obrazku tytułowym jakiegoś tekstu. Zakładam że każdy kto akurat zapomniał może go wygooglować, tak jak i gini.

W samą porę, bo sezon wyborczy zaczyna się rozkręcać. Dieta poselska to dla niektórych fistaszki, ale innym rozwiązałaby wiele problemów socjalnych.
Nazwa ‘Wiosna’ już zajęta, ale PGR jeszcze nikt nie zarejestrował ^^

Oj, długo będziesz mi wypominał ten błąd.

1 Like

Nawet nie pamiętam kto był winny, ale samokrytyka zawsze w uważnej pamięci^^
Cóż to by były za archiwa bez autodonosów^^

Najpierw trzeba zarobić se a potem to już jest z górki i się potrzebne urzędy sobie w zwyczajnym trybie kupuje, vide Petro Poroszenko, ten podnóżek Rotszylda z Paryża, czy ‘agent orange’ z Waszyngtonu.
Partię to się zakłada na końcu, jak się już szable policzy i trzeba taktycznie tytuły porozdzielać.

1 Like

ja jednak nie tracę nadziei, że parafrazując słowa Bogdana Tomaszewskiego, pan Biedroń nie będzie już tak świeży w kroku jesienią…

to jest budowa domu od fundamentow tyle ze od dachu tez sie da. jako przyklad dam hitrlerowskie niemcy a przynajmniej opierajac sie na pamietnikach goebbelsa wiemy ze da sie to zrobic(byl to roszczeniowy biedak jakich malo ktory pieprzyl o antysemityzmie a podkochiwal sie w zydowce). jedyne co wazne to trza rzucac haselka dla motlochu i regularnie okazywac sile(dlatego pieje ze bojowki partyjne sa tak wazne. co jakby rozbijac kazde zgromadzenie przeciwnikow? coz faszysci z antify chociaz dzwonia po wlascicielach lokalow i normalnie pogruszki z podpaleniami itp skladaja przez co tacy wolnosciowcy maja problemy zeby zorganizowac jakies wieksze spotkanie) taki prosty przyklad pokazu sily w wykonaniu pacyfistycznym to chocby marsz niepodleglosci.

czy w taki sposob da sie wskoczyc odrazu kilka pieter w gore zamiast lesc stopien po stopniu?

a i taka ciekawostka, goebbels pisal ze czytal ‘kroniki medrcow syjonu’ w roku 26 chyba (choc dawno to czytalem i moge mylic date w kazdym badz razie grubo przed 2ga swiatowa) czy to sie sprawdzilo(a przynajmniej czesciowo spelnilo) jako samospelniajaca sie przepowiednia ? ;p

Niby i tak ale przypominam, że ten roszczeniowy biedak po Wielkiej Wojnie nadal nosił podniszczone brązowe buty, gdy go wysyłali co by tam posłuchał o czym gaworzą w piwnicach sympatycy DAP.

A to, że potem się urwał ze smyczy i sam panom generałom wydawał polecenia - o, to już istotnie wyraz pewnego sukcesu.

1 Like