Charakterystyki przejęć 3 - moje boje

Link do artykułu: https://zarobmy.se/charakterystyki-przejec-3-moje-boje/

Moje boje (nie tłumaczyć tytułu na niemiecki!) //jeszcze nie wiem co ustawiłem, ale tekst wygląda jak w notatniku, tak jak go piszę i nikt z korekty mnie nie pogonił^^ Mamy przełom marca i kwietnia 2020 - od ponad roku gospodarka wchodziła w depresję maskowaną pozorami rynku finansowego, który czeka teraz…

3 Likes

od ponad roku gospodarka wchodziła w depresję maskowaną pozorami rynku finansowego, który czeka teraz seria schodów z pozorami odbicia aż od szczytów zmiennoprzecinek przesunie nas o dwa rzędy wielkości w stronę przytomności.

odważne twierdzenie. Dlaczego akurat dwa rzędy wielkości ? No chyba że przesuniemy ceny o dwa rzędy wielkości w jedną stronę a dochody o dwa rzędy wielkości ale w drugą stronę. Korekcja o cztery zera ma historyczną tradycję, mniej niż o cztery zera nie ma się co z materiałem mocować.

Taka czterocyfrowa w sumie stagflacja bardziej mi się wydaje.

1 Like

Bardzo pouczająca historia…

Napisałeś “Moje boje”, to napisz proszę jeszcze “Что делать?” :wink:

jakieś życzliwe wskazówki na nadchodzące miesiące wykraczające poza znane już tezy żeby spieprzać z Polin…

2 Likes

Polecam spieprzać szybciej.

1 Like

Ale gdzie, do krajów na Sz? Zakładając, że z “cywilizowanych” języków znam tylko angielski w stopniu nadającym się do pracy w przemyśle…

1 Like

Jak się nie można nauczyć to pozostaje exit & dignitas.

Mam taką koncepcję edukacji, żeby dzieciaki które do 10 roku życia nie ogarniają tabliczki mnożenia spychać ze skały. Albo wysyłać wrogom, żeby im kulturę ubogacać.

1 Like

Jest masa roboty do której nie potrzeba znajomości tabliczki mnożenia. Standardowym zajęciem dzieci na ten przykład po powrocie ze szkoły do domu zaledwie jedno setlecie wcześniej było (“po szkole” jeszcze sto lat temu oznaczało “w południe”) wyprowadzanie krów i świń na spacer i na pastwisko. Wcześniej to znaczy przed pójściem do szkoły świniom należało śniadanie przygotować a i krowy po nocy wydoić widłami oborę czyszcząc, nową warstwę słomy rozłożyć, siana nadać. Psy z łańcuchów pospuszczać, wrota pootwierać, kury wypuścić, jajka i mleko przynieść, drewna z drewutni matce do kuchni naznosić, wody ze studni naciągniąć i tak dalej i tym podobnie. Masa roboty. Co poniektóre czynności znam z opowieści rodziców tylko, niektóre za młodu wykonywałem u dziadków sam.

Funkcjonujemy w skrzywionym systemie w którym szczyl z dopiero co wyrośniętym nowym (drugim) zestawem zębów dostaje do michy zupełnie za darmo. To jest ekonomiczne samobójstwo. Kogut pieje nie bez powodu przed świtem. Kogut oznajmia całemu obejściu że pracę celem wypełnienia misek czas zacząć.

5 Likes

Szkoda, że nie trafiłem na tego rodzaju mądrości w 2010. Lata lecą. Rok 2016 był nie tak dawno.
3r3 fajne łebki to czytają, ale jednak nie udało się wzbudzić sieci tak mocno, żeby blog nabrał rumieńców rodem z fantazji monumentalnych Alberta Speera. W moim serduszku będziesz na zawsze ministrem produkcji.

2 Likes

W 2010 wydawałomisiem, że nie będę już musiał rąk brudzić i że w białej koszuli pozostanę. Na wszelki wypadek jednak część łupów wstawiałem w maszyny (że hobby, że w razie w).

Każdy ukradł (tfu! ugrał) to po co usiadł do stolika. Dużo fajnych ludzi się poznało. A to przecież nie była ostatnia hossa na rynku. Za półtora roku znowu będziemy piąć się do góry na gospodarce.

1 Like

Kilka pytań do tekstu.
“Jest więc małe przedsiębiorstwo na wypadek gdyby rynek sfragmentował i “każdy sam” (free for all), i ono coś tam sobie czasem robi”
Czym zajmuje się owo przedsiębiorstwo? Produkcja prostych maszyn na zamówienie (pociąć, pospawać, wytoczyć, dołożyć motor), czy coś bardziej skomplikowanego albo coś zupełnie innego? Kto ma być typowym klientem i co ma zamawiać?

“słyszałem żarciki, że przecież jest w sklepach - nie braknie.”
Jestem ciekaw - czego na przykład brakuje? Bo do mnie dzwonią hurtownicy i pytają, czy przypadkiem nie potrzebuję sterowniczka, szafki albo kabelków. Zdaję sobie sprawę, że to drobnica, ale dostęp jest do tego, co zwykle używam. No i używam europejskich, produkowanych w Europie.

“utrzymać potencjał podaży niejawnej”
W jaki sposób i co można sprzedać korporze niejawnie? Moja pozycja negocjacyjna jest z pewnością dużo słabsza, bo w tym momencie nikt by ze mną na taki układ nie poszedł.

“Aktywa polityczne po właściwej stronie kordonu z pałami. I takie też w miarę skromnych możliwości zacząłem gromadzić nie żałując rozrzutności & darczyństwa”
W jaki sposób typujesz jak i komu rzucić i dar uczynić? Czy to nie zbyt ryzykowne? Trafi się służbista i cały misterny plan w pizdu.

" przebazowałem nieoporne na przesiedlenia jednostki lęgowo-wychowawcze dwunożnych funduszy emerytalnych do tanich, długoterminowych lokali najemnych opłaconych na lata z góry"
Gdzie takie tanie lokale znalazłeś?

“Drakkary jak mój zaczęły przeskakiwać ze zlecenia na zlecenie nabierając stawek (tyle że nie tak jak pisał @bylnik w trybie dwuletnim, a dwutygodniowym).”
Co dwa tygodnie nowy projekt? Co to za zabawki produkowałeś?

“poszedłem na miesiąc “do Stonki” (do usługowej firmy ślusarsko-spawalniczej) za dwa dwieście na czarno”
Po co Ci to było? Dla towarzystwa?

“Klienci do MiŚia walą drzwiami i oknami”
Co Wy tam konkretnie produkowaliście w tym MiŚiu?

“W połowie 2018Q2 w podjazdach korytarzowych doprowadzam do kryzysu kompetecyjnego”
Mógłbyś rozwinąć co zrobiłeś?

“a i w innych branżach grałem bo wtedy inne były modne”
Z ciekawości - w jakich grałeś?
Pytanie praktyczne - jak prognozujesz, jakie będą modne w następnych sprintach pod górkę?

Na ile uważasz, że tak duży sukces w ostatnich pięciu latach jest skutkiem trafnych, przemyślanych decyzji, a na ile szczęścia, któremu pomogłeś? Na dobrą sprawę to przez ostatnie lata wyglądało to tak, że mogło jebnąć w każdej chwili, a jebło w najlepszym dla Ciebie momencie?

Odnośnie tego dokąd uciekać - zastanawia mnie na przykład taki Meksyk (tudzież podobne klimaty). Jako biały człowiek konkurencji w lokalsach nie masz żadnej, a wysiłek to słowo, którego tambylcy nie rozumieją (a przynajmniej nie tak, jak rozumie się je u nas). Natomiast nie wiem jak definiujesz sprawność kapitałową.

1 Like

W zasadzie tak. Gospodarka nie ma jakiś kosmicznych wymagań, ludzie potrzebują hal, krzeseł, stołów, ram na kołach przenoszących własny napęd, przyczep, łyżek do koparek, błotników do ładowarek kołowych.

Typowy klient musi mieć jak najbardziej typowe potrzeby z dzidy gospodarki, wtedy jest jak najwięcej typowych klientów i mają jak największą typową siłę nabywczą na wymianę. Niszowi klienci są marginalni i funkcja ich siły nabywczej w czasie do czasu ich rozpadu do gęstości ich występowania w gospodarce przemysłowej jest niegodna otwierania kawiarni “kawa wyłącznie dla hajteku - reszta wą mi stą”.

Po cenach to poznacie. O na przykład jeden z moich dostawców robi sobie takie żarciki na stronie:
https://www.svetsmaskinservice.se/PRI/Start/Svetsprodukter/MIG_TIG_Pistoler/MIG_MAG_Vatskekyld
czyli uchwyty mig/mag chłodzone cieczą (interesuje nas mb czy tbi - wszystko jedno) po 6-7ksek, tymczasem czytelnik przywiózł mi to samo po 2450sek/pcs dwa dni przed lockdownem pl. Podobnie z innym zatowarowaniem w materiały eksploatacyjne i maszyny.

Teraz wejdź na rynek i konkuruj ceną płacąc obecne stawki z dostaw JIT vs mój stan magazynowy. Uwzględnij że potencjalny podatek wcześniej wysoki obniżałem tworząc zapasy (przyjmijmy z grzeczności że stosowałem się), teraz z obniżonego (NEP) i tak nie będzie co ująć, szczególnie w takich skalach kosztów. Dalsze kroki są oczywiste - nieposiadający stanów magazynowych będą musieli z powodu cashflow urealnić stawki, przelicytuję ich w dół i wykupię ich na aukcjach (już wykupuję sprzęt/rodzynki cenowe), po czym ja zostanę z aparatem podażowym w garści i jakoś tam trzeba będzie się ze mną rozliczać, a inni pozostaną bez takich aparatów (ponieważ lepiej posługuję się tymi narzędziami niż oni co widać bo je mam).

Dlatego mało istotne jest czym się firma zajmuje, bo jutro może zajmować się czymś innym na co będzie korzystne zapotrzebowanie i przejdzie transformersa ustrojowego. Ważna jest jakoś zarządzania tym aparatem.

Jak sam widzisz - dokonali błędnej alokacji. Brakło czego innego co widać po cenach.
Rzeczywistość weryfikuje wróżbiarstwo.

Z wielkim bananem na mordzie odpowiadam - można wszystko. To jest taka warstwa mułu pod dnem, że ciężko tam o wodę.

Mnie nikt nawet nie oferuje innych układów.

Obwąchujemy się powoli na parkingach, najpierw małe niedociągnięcie w papierkach, po jakimś czasie większe, jakiś szwindelek, coś poza udokumentowanie, w pewnym momencie zlecenia są bez pism, fabryki rozchodzą się w innych kierunkach niż wskazują na to papiery, a po jakimś czasie wszystko jest możliwe. I w ustroju bezgotówkowym staję się dostawcą gotówki.

Dla służbisty to bardzo ryzykowne, dlatego nie kręcą się przy horyzoncie zdarzeń, bo można wpaść do czarnej dupy i całe życie służbisty w pizdu. Interesy robi się ze zwierzchnikami tych służbistów (tak żeby coś z tego też mieli) i wtedy rachunek prawdopodobieństwa sprawia, że Twojego numeru na ruletce nie ma.

W Kalifacie. Wszak czynsze są tu regulowane.

To historia z UK - tam rynek jest wyjątkowo dynamiczny więc jeśli powstaje nieciągłość dostaw pracy to wyzyskiwacze zaczynają się licytować bo wiszą nad nimi kary umowne. Pozostaje tylko kwestia kto kogo przegłodzi, a że rozliczenia są szybkie to w dwutygodniowym cyklu można się licytować o coraz więcej aż ktoś uzna że jednak nie dostarczy i nikt więcej nie będzie licytował że jednak to zrobi. Inercja decyzyjna sprawia że jednak licytują się aż do ściany.
Wtedy robiłem obróbkę skrawaniem cnc, przechodziłem powoli na spawajstwo konstrukcji, mostów etc, później skręciłem na spwajastwo i blacharstwo przemysłowe.

//kontynuuję

Zaznaczam że kilka lat wcześniej siedziałem w handlu i finansach. Poznałem wcześniej wielu ludzi, którzy przeskakiwali tak pomiędzy branżami.

Skok na bungee? Katharsis?
Nie wiem, ale zawsze pomaga.

Regeneracja maszyn, narzędzia do pras, płoty, łyżki do koparek, stoły, krzesła, bramy, konstrukcje - co popadnie.

Wskazałem że bałagan w głowie zwierzchnika wyklucza go z programowania i obsługi maszyn, i jak dalej chcą mieć to w mikronach to mają go schować do szafy, a mnie dać podwyżkę mnożnikiem “I nie chce mi się tłumaczyć gamoniowi czego z logiki nie ogarnia”.
Wmieszały się wyższe szarże i zaproponowały żebym już nie realizował tej umowy & za ile sobie pójdę? Poszedłem od razu i po 45 minutach miałem podwyżkę mnożnikiem.

Napisałem tu kiedyś, że następna będzie żywność - śmichów było co nie miara.
W wiele grałem, ciężko by mi było napisać własne cv. Zazwyczaj kiedy coś poznaję to wskazuję że takie właśnie mogę robić. Początkowo byłem księgowym, grafikiem, it, fiz&astro się trafiło na peryferiach, wtedy się ogarnąłem że chleb jest gdzie indziej posmarowany.

Nie wiem, przestałem mieć poglądy na ten temat, staram się aby każdy moment był dobry więc gram konserwatywnie.

Konwergentnie zbliżałem się do tego momentu, a on do mnie. Zawsze wychodzi trochę nie tak, ważne żeby innym wyszło jeszcze gorzej. Wszak gospodarka jest o tym, że kto pomylił się najmniej.

Robiliśmy tu analizę z czytelnikami, nawet komunikowałem się z niektórymi w bardzo odległych lokacjach. Nie jestem w stanie się ruszyć z biznesem poza jakiś zakres portu z wyjściem na kraje przemysłowe. Nawet kopalnia franków szwajcarskich obok temu nie pomoże. Musi być dostęp do łańcucha podaży narzędzi. Inaczej kamieni kupa.

Ale i stawki o jakie tam się gra są niegodne.

Sprawność uzyskiwania nadwyżek z wolumenu. Mały wolumen wsadu i duży wynik ponad koszta stałe - dobra sprawność. Dużo kurzu i taki sam wynik - licha sprawność. Korpo gra to drugie.

1 Like

I tu pojawia się pytanie co JA jestem w stanie uzyskać i jakim kosztem w konkretnych warunkach.
Bo należy też mierzyć siły na zamiary, a tej siły nie każdy ma tyle samo. Z grubsza patrzę na to tak:

  • o ile w Polsce względem ogółu społeczeństwa byłbym średnią trzecią sigmą, to już w krajach na Sz co najwyżej drugą (biorąc pod uwagę nie tylko IQ, ale też wychowanie, mentalność itd.). Działając w środowisku przemysłowym, gdzie średnia jest przecież znacząco wyższa, zostaje mi zaledwie jedna sigma przewagi nad innymi samcami. A przecież dochodzą do tego ujemne punkty za pochodzenie i niedoskonała znajomość lokalnego języka i zwyczajów. Jak ktoś ma intelekt, żeby nim szastać, to pewnie mimo tych przeciwności warto się bić w takim ringu.
  • W krainach na przykład latynoamerykańskich nie jestem już trzecią, ale co najmniej mocną czwartą sigmą. Powiedzmy, że w przemyśle trzecią. Dodatkowo bonusowe punkty za pochodzenie, kolor skóry i wykształcenie (nie mówię tu o szkole, tylko tym, czego nauczyłem się działając w przemyśle). W takim układzie niedoskonałości takie jak gorsza znajomość lokalnej mowy i zwyczajów nieco tracą na znaczeniu. Poza tym mój kapitał wejściowy ma tam dużo większą względną wartość, niż w krajach rozwiniętych. A dochodzą do tego dodatkowe benefity jak na przykład wyższy poziom serotoniny wynikający z trwającego 12 miesięcy lata, czy większa korupcja.

Był taki Czeczen - Mamed Chalidow, który bił się w klatkach w Polskiej (nienajlepszej) organizacji. Był bardzo dobry, najlepszy jak na lokalne warunki, kosił na walkach dobry hajs i jest lokalną gwiazdą. Gdyby poszedł do lepszej organizacji w USA, co niejednokrotnie mu proponowano, to biłby się z najlepszymi, ale nie dość, że poniósłby ryzyko utracenia statusu mistrza (które najpewniej by się zrealizowało), to zarobiłby w najlepszym wypadku tyle samo i to spadłby w hierarchii. Dla mnie to przykład człowieka, który mądrze wybrał sobie piaskownicę, bo został w takiej, w której może być królem.
Proszę o wskazanie luk w moim rozumowaniu.

1 Like

Niektóre destynacje przesycone są imigrantami co w razie zwały porządnego rozmiaru spowoduje że trzeba będzie wiać zanim zdążą na wiejskim placyku ukamionować urządzając łapankę podług niemiejscowego akcentu.

Z drugiej strony nagroda za drugie miejsce w krajach rozwiniętych może być większa niż nagroda za zwycięstwo w krajach gorzej sobie radzących. Jednego patentu nie ma, miarę sukcesu każdy sobie inaczej wyznacza.

1 Like

Ale z powodu poprzednich wydarzeń o charakterze masowym nie jest to równomierny rozkład we wszystkich branżach. W niektórych wiatr hula na pewnych obszarach. W Niedorzeczu przykładem takiej próżni jest bezpieczeństwo i arbitraż (pałownicy & sądy), dlatego przedsiębiorstwa z innych krain nie zwracają się o salomonowe rozstrzygnięcia o wybitnych, polskojęzycznych siędziów.

Ale nie w całym obszarze rozkładu. Są nisze. Ponadto przedsiębiorstwa mają skalę i ten rozkład musi dotyczyć wszystkich aspektów przedsiębiorstwa. Nie jestem w niczym specjalistą, ale znam się na wszystkim i to jest akurat ten konieczny komponent, bo jeśli czegoś w przedsiębiorstwie zabraknie na poziomie podstawowym to właśnie się zlicytowałeś.

Jednak jakość dostaw, ich cena oraz nominał dochodów przesuwają tam dzidę w lewo. To inna dzida niż u nas - owszem jesteś królem wioski, ale wioski małp. Będziesz więc musiał zarządzać olbrzymim wolumenem (ludzi) i mieć przedsiębiorstwo przerobu masowego. Oczywiście jeśli chcesz utrzymać poziom dochodów klasy średniej, czyli skromne >350kusd/y.
Mam dinozaura który robił to w różnych skalach, w różnych lokacjach (w tym w Chinach i Korei), wyszło mu że prowadzeni jednoosobowo produkcji w Kalifacie Północy jest tak samo sprawne finansowo jak 300 osobowej fabryki w Chinach.

Dodatkowo jesteś traktowany jako biały człowiek, a nie lokalny podludź.

To słuszna koncepcja.

Można nawet odstąpić miejsce na podium w zamian za korzyści materialne.

W mojej branży to zysk z +/-10 proli z korelatorem. W tamtych warunkach potrzeba pewnie dwa-trzy razy tylu, i to bardzo starannie wyselekcjonowanych. A więc rzeczywiście sprawność znacząco maleje. No i dodatkowo możnaby zapytać na ile lokalny przemysł potrafiłby docenić jakość jaką jestem w stanie zorganizować i dostarczyć. Myślę, że jest na to pewien popyt. Nie wszędzie, ale z pewnością są miejsca, gdzie rozumie się, że droższe rzeczy często bywają tańsze. Jak ostatnio byłem w Mexico (jako niewolnik), to huta płaciła mojemu właścicielowi bodajże $1000+koszty za dzień pracy białego człowieka. Lokals z “wyższym wykształceniem” w DUR zarabiał tyle miesięcznie, ale przepaść w umiejętnościach była podobna, co w zarobkach. :smiley:
Inna sprawa - sam mówisz, że teraz trzeba iść w żywność. To gdzie tą żywność lepiej i taniej produkować?
Wartałoby jeszcze postawić pytanie co się za te 350kusd kupi w Sz, a co gdzie indziej. No bo po pierwsze jeśli uwzględnimy koszty życia, które przy dużej (a tylko o taką nam chodzi) ilości potomstwa i rodzicielek nie są przecież niskie, to może się okazać, że budowanie funduszy emerytalnych będzie łatwiejsze i przyjemniejsze nie w Europie, a gdzie indziej, na co z resztą wskazywałyby piramidy demograficzne. Po drugie łatwiej nadwyżki inwestować w miejscach, gdzie dla mnie próg wejścia jest relatywnie niski, a dla innych relatywnie wysoki.

I ten aspekt też uważam za bardzo istotny, jeśli nawet nie najistotniejszy. Nie żebym się jakoś szczególnie nad sobą użalał, bo jako-tako umiem sobie wywalczyć co mi się należy, ale każdy, kto spędził trochę czasu na emigracji będąc tam “cenionym specjalistą” rozumie, że grubość portfela to nie jedyna rzecz, która stawia człowieka wysoko w hierarchii dającej dostęp do dziobania samic, kontaktów i innych przyjemności. @MedicusHellveticus zna temat szczególnie dobrze, bo mieszka w najmniej chyba przyjaznym auslanderom miejscu.

Ja się tak właśnie od jakiegoś czasu zastanawiam, czy mi się w ogóle chce grać w “kto umrze najbogatszy” i jak dobre mam predyspozycje do tej gry. Może powinienem sobie wybrać inną grę np. “kto był najpłodniejszy” albo coś jeszcze inszego.

To jest realne ryzyko i należy je brać pod uwagę. Aczkolwiek tych przesyconych raczej bym unikał.

1 Like

Sam rozumiesz w czym problem. U mnie wystarcza 6-8 bym był ukontentowanym średniakiem.

Słuszne uwagi. Podniósłbym je jako bardzo praktyczne.

Występują tam problemy niedoborów sprawiające że lepsze jest niszczone z braku wiedzy o tym że jest lepsze i jak się z tym obchodzić oraz z faktu wiedzy i wtedy kradzieży.
Wychylanie się poza lokalną dzidę wykresu jest ryzykowne. Konsumpcja ryzyka nie jest konieczna.

No to na mnie by byli stratni.

Kumotr Impeer podjudzony przeze mnie knuje (na razie ostudziłem go z aeroponiki na hydroponikę wyjawiając że operatorzy nie są tak głupi jak nam się wydaje - są jeszcze głupsi, a aeroponika jest bardzo wrażliwa). A że dotuję to knuje kierunkowo, dotuję jednak sterująco po efektach aby ten chaos twórczy ukierunkować tak żeby wszyscy byli niezadowoleni. Ale że mam nosa do przewidywania szybkich pozycji na wdrożeniach technologii to można by do tego jaki crowdfunding dokleić. Może coś udziałowego, jakie cegiełki.
Największym świństwem jakie możemy wyciąć ustrojowi jest produkcja żywności w domu.
Groch, bób, rzodkiewki.

In gold we trust. A ceny tego się za bardzo nie różnią?
Ponadto średniak kupuje franco tanio i przywozi loco drogo do siebie.

Pracownicy wskazali mi, że opłaca im się na kite surfing przyjeżdżać do mnie, a nie na Hel.

Być może. Trzeba by kogoś wysłać i przetestować.

Tak - te kontrasty w relacjach są istotne. Trzeba się tam wpychać.

Mnie nie przeszkadza rola podnóżka, mam twardą skórę. Służę w piekle.

W zasadzie to trzeba pokombinować i jest normalnie, a nawet lepiej.

To jest przypadek szczególny.

Gwałty na zlecenie?

1 Like

U Ciebie robi się chińską normę. Bywało i tak, ale mało komu się chce tak żyć, bo i po co? WIększość ludzi rozumie, że jakość życia nie zwiększa się znacząco pomiędzy 60k, a 100k€ rocznie (chyba, że ma się dużo gąb do wykarmienia).

Ciekawe spostrzeżenie. Czyli celować wysoko, ale nie przesadnie wysoko.

Ja myślałem o prawdziwej żywności. Takiej co nadaje się do jedzenia. :wink:

Jak ma na to czas i mu się chce. Chyba że o złoto chodzi, to pewnie się chce. Tylko tak jak wspominałem - na co mie to złoto?

Sporo testowałem. Póki co emerytury z tego nie będzie, ale potencjał jest.

To zazdraszczam tak twardej skóry :wink:

Zazwyczaj bez zlecenia.

1 Like

Tak żeby nie przestrzelić strefy komfortu. Wszak jakość życia^^
Strefa sama się przestrzeli na innych frontach i będzie czym się martwić.

Na emeryturę.

Właśnie dlatego trzeba długich testów.

Trzeba się dużo biczować.

I za te rewolucyjne czyny, będzie pałować. Na razie przygotowują pod to papiery.

1 Like

Przecież do produkcji żywności potrzeba ziemi w ilościach większych niż przydomowy ogródek. Gdzieś mi się jeszcze kołacze po głowie informacja że pierwsze sześć hektarów żywi rodzinę rolnika wraz z jego obejściem i od strony bilansu patrząc poniżej tego areału rolnik nie jest producentem lecz konsumentem.

2 Likes