Co sądzicie o szczepionce?

Znajomi na dobrych etatach w korpo są potrzebni, bo inaczej kto nam będzie załatwiał zlecenia? :slight_smile:
No i w sumie w moim liceum to ja jestem w tej mniejszosci co pracuje w korpo (i to takim oszukanym bo R&D), reszta to prywatny (głównie własny) biznes. Więc może ta szkoła nie była taka dobra:))

Poza tym jak mówił jeden cezar, pieniądz nie śmierdzi, wszystko jedno czy z banksterki czy zbrojeniówki czy innych bezeceństw.

3 Likes

No tak. Na treningu byłem. Krew akurat z mózgu odpłynęła. :smiley:

Tak, o to mi chodziło. Również z punktu tego samego dzieciaka kiedy jest już dorosłym.

Trudno, żeby było inaczej. Według mnie podobnie odbiegaliby, gdyby chodzili do najgorszej zawodówki. Efekt dobrego domu i dobrych genów.

Tak, zamożni ludzie rzadziej się rozwodzą.

Tak, w pełni się zgadzam. Natomiast dla mnie sam cel wspinania się jest mało związany z tym, czego można nauczyć się w szkole.
Edit: może są lepsze miejsca do networkingu?

2 Likes

to wiadomo, że w szkole nie uczą formalnie tego jak sobie radzić w życiu. Jak ktoś oczekuje, że szkoła go będzie tego uczyć to niech idzie do Szkoły Liderów Politycznych, czy innego Collegium Intermarium albo Akademia Humanum:) Dobra szkoła to jest wprowadzenie pozytywnego selection bias na twój początkowy punkt w sieci społecznej. Łatwiej jechać po torach nich w poprzek nich:)

Nie. Tzn jeśliby ich wziąć wszystki razem do jednej zawodówki to owszem, w sensie to po prostu nagle by się zrobił najlepsza zawodówka w okolicy:) Ale jakby ich brać pojedynczo i pomieszać z jakimiś klasami ludzi o horyzontach lufa & wódeczka, to wynik byłby już in minus (nie mówię by się stoczyli, ale powiedzmy “nie wykorzystaliby swojego potencjału”:). Z resztą dlatego nam się nie podobają różne akcje afirmatywne w szkołach.

[edit]

Myśle, że są, sam nawet kilku takich trafiłem. Ale po pierwsze szkoły są najgęściej (nawet jak liczymy tylko w metropoliach 0.5M+). Po drugie, jakby nie szkoły to bym ja/moi rodzice o takich miejscach nie wiedzieli i może nawet bym trafił tam ale później. A po trzecie, to miejsce gdzie próbujemy razem zebrać nastolatków by się motywowali do rozwoju, to jest funkcjonalnie “szkoła” nawet jak nazywa się inaczej.

W sensie to nie jest tak, że jak nie poszedłeś do najlepszego liceum w okolicy to jesteś na straconej pozycji. Zwłaszcza, że dla przynajmniej połowy młodych Polaków “najlepsze liceum w okolicy” (tzn tam gdzie da się dojeżdżac codziennie) to jest często szkoła baaardzo przeciętna i w sumie niewiele dająca. Metropolie rządzą, bo jak pisał 3r3 sigmy spływaja tam gdzie spływają. Efektywnie lepsza szkoła po prostu na tej planszówce umieszcza Cię kilka miejsc z przodu.

Tak samo jak bycie z tzw dobrej rodziny. Sam jestem z typowej polskiej rodziny awansu społecznego epoki Bieruta & Gierka. I choc bardzo dużo zawdzięczam rodzicom, to porównując się z dobrymi domami przez duże D, zwłaszcza z miast 1M+, to widzę jak bardzo tamci ludzie byli do przodu. Ja pewnych rzeczy się musiałem aktywnie uczyć (tzn poświęcając na to czas, wysiłek i entropię) a oni to “wynieśli z domu”. Trochę jak z dwujęzycznością, gdzy wychowujesz się za granicą. Jest niejako “w gratisie”. I oczywiście nie chodzi tu o pieniądze (tylko), ale o sumę nieprzemienną zarówno kapitału materialnego, kulturowego oraz zaangażowania rodziców w wychowanie.

Znowu, żeby nie popadać w nadmierny determinizm, to z takich rodzin znam też przykłady podróży “z góry na dół” i chyba (ale to już moje bardzo subietkywne doświadczenie) lepiej na “byciu z dobrego domu” wychodzą dziewczyny niż chłopaki. Tzn mam wrażenie, że ta wczesna ambitnejsza socjalizacja jest łatwiejsza do przełożenia na auty w dorosłym życiu jak się jest kobietą, niż jak się jest facetem (wtedy częściej pojawiają się kompleksy życia w cieniu rodziców). No ale to już jak mówiłem, są plotki i nie mam na to żadnych twardych danych.

4 Likes

Dajesz^^
Będziesz teraz trzy dni stał przed tablicą i dowodził^^

@blacha jest z Domu.
Instytucje zajęły się wyłącznie opakowaniem tego pod wymogi własne.
A że widziałem jak @blacha jest zorganizowany i precyzyjny w robocie, to na pewno nie wyniósł tego z jakiejkolwiek szkoły.
Ostatnio dziadka dementa opierdalałem, że aż kumotr chciał nas rozdzielać, że skoro @blacha przygotował skrzynkę elekpstryczną to w niej NA PEWNO niczego nie brakuje bo wiedział komu to daje do łapy. No i nie brakowało, w środku było ładnie zapakowane.

Oraz obstawienie rozsądnej liczby klaczy - ile wlezie.

Skoro mamy gpt istnieje rozwiązanie alternatywne, ogólnodostępne. A potem to już oni sami się skumają po tym znajomym, co by tu w nim jeszcze pomajstrować.

Hmm… coś w tym jest.

Bo najlepsze w supergromadzie Virgo forum (chodzą słuchy że w Hydrze też nie ma lepszego) daje głównie bodźce negatywne i przychodzę tu dowiedzieć się, że mi się zdawało.

A u mnie to zawsze były wydarzenia indywidualne z belframi. Najwidoczniej zajmowałem się duperelami, do których stworzenie grupy nie było ówcześnie zasadne.

Dlaczego wywód zaczynasz od poziomu liceum?
Mnie to trafiło z trzeciej na czwartą podstawówki.

Coś takiego mi proponował ostatnio. Może ma rację.
Ale @blacha mnie przepytał pod obecność @impeer i uznałem, że @blacha ma rację bardziej więc młody zostaje tam gdzie jest.

Z pewnego pułapu średnią trudno odróżnić od subsistence.

To mam zły punkt wyjścia. Pamiętam może trzech z trzydziestu w klasie dla nerdów.
Gdzieś mi umknęło zero.

Oni się ściskają w celu, a nie tak hobbystycznie. Ale istotnie - coś takiego funkcjonuje.
Szczególnie przydatne przy zapaści demograficznej kiedy trzeba komuś powierzyć kawałek gospodarki.

Tak. Można się pewnego dnia obudzić z czekającymi przed wigwamem Indianami oczekującymi, że powiedziesz na Kowno. Żadnej wspinaczki - Indianie sami obierają sobie wodzów. Skoro dajesz radę to teraz musisz, a do tego inne wodze też chcą z Tobą gadać, a nie z Indianami. No i dowiadujesz się, że wodzowanie to jest takie roszczenie ludności wobec wypchniętego przed się nieszczęśnika.

Tak. Mam takiego wybitnego znajomego z pdst/lic/uni, który zrobił karierę, chodzi w podartej czapce & butach, mieszka kątem u kolegi, nie ma na piwo i pilnuje ruchu w pustce ponad chmurami. To jedna z kilku osób, przy których mam poczucie, że jestem kretynem.
Znam jeszcze kilku takich.

Jeśli w działach zakupów…

O! Swój^^

Albo tylko Ty nie byłeś tak dobry, żeby mieć własne interesy?
Niezbywalne, niepodzielne i samowładne?

Dlatego prościej tłumaczyć geometrię jak się konstruuje coś za cyferki.

To zbyt kosztowne?

Z mojego punktu widzenia internet.
Wszystkie interesy życia zrobiłem z ludźmi poznanymi na forach.

Tam uczą czego innego. I kogo innego. Na szczęście ustrój upadł i nie musiałem.

Na kierunkach ścisłych to raczej jest wizyta u czubków, a nie u ludzi, którzy nawiążą kontakty z innymi ludźmi. Już prędzej z cywilizacją pozaziemską.

Wątpię, przeprowadzam dowód wprost i trudno jest stoczyć. Zwyczajnie brak punktów zaczepienia.

Grupy rówieśnicze to wadliwy bias. Po co uczyć się z kimś kto się uczy, skoro można z kimś kto już umie?

Poszedłem i to było od czapy. Bezsensowny wyścig donikąd zamiast się czegoś dowiedzieć.
Dałem sobie z tym spokój, miałem bliżej, wpadałem tylko na klasówki, a w domu dłubałem swoje.

Nie jestem pewien czy to jednak jest poziom licealny przy obecnym modelu dyskryminacji etapowej. Coś czuję, że dopiero trzeci rok ścisłych jest dobrze odsiany.

Wychowałem się w towarzystwie, gdzie dzieciarnia trafiła na fikuśne, francuskie uczelnie (bo do Moskwy już nie wypadało) i przyznam, że szału tam nie ma, szczególnie intelektualnego. Sitwy, rączka rączkę owszem, ale to jest mijanie siódmego piętra z okrzykiem “jeszcze lecimy!”.

Konkretnie co takiego wynieśli?
Kontakty? Ale że między sobą? A co im to daje w długim biegu?

Nie przesadzajmy z tym wychowaniem, to akurat było w tej klasie liche, jak robisz karierę to nie masz czasu na dzieci, a jak codziennie walczysz o utrzymanie stołków pod d, to nawet w domu bywasz okazyjnie.

To może być istotne. Samicom to się do czegokolwiek przydaje.

No przecież. Jak już samica spełni obowiązki to potrzebni jest jej ojciec ze swoim biznesem, a baba do pieluch. To oczywiste.

Potwierdzam eksperiencją.

//@Koncereyra chyba rozumiem czym się różni wróbelek; otóż w szkole szukasz czegoś innego niż ja; dla mnie to są narzędzia z którymi mam się zapoznać, a Ty chcesz się zapoznać z ludźmi; dlatego szkoła lepiej wyposażona w narzędzia jest dla mnie bardziej interesująca niż szkoła wyposażona w chętnych i zdolnych je użyć bo się tłok robi^^

2 Likes

Bo mnie trafiło mniej więcej wtedy, ale od piątej klasy zostałem mocno wyeksponowany na edukację zewnętrzną-paraszkolną. Z resztą za rekomedacją nauczyciela. W tym sensie ten podział 1-8 i 1-4 jest trochę bez sensu, bo z mojej perspektywy powninno być raczej 1-6, sortowanie do nowych kubików i znowu 1-6. Po prostu sam nie pamiętam jak było na początku postawówki, a z perspektywy osób trzecich (tzn dzieci) to tak naprawdę dla 6-7latka optymalizuje się trochę na czuja. Ciebie też trzeba by było przenieśc dopiero kilku latach nauki w “placówce oświatowej”

Tak wiem, a podróże “chłopkiem” z GoogleMaps są równie fajne jak roadtrip pickupem na Alaskę:)

No właśnie. To nie jest moja zasługa, że tylu pamiętam, tylko okoliczności że trafili się tacy, że warto było zapamiętać (mówię o rówieśnikach poznanych w wieku 13-18 lat).

Kto raz był królem ten zawsze zachowa majestat:) Lubię pracę, mogę na nią patrzyć godzinami.

Większość interesów robiłem z ludźmi poznanymi na planszówkach, ostatecznie kolacjach:)

Grupy rówieśnicze lepiej generuja współzawodnictwo. Poza tym zawsze sie zadawaliśmy z kolegami ze starszych roczników, bo oni wiedzieli więcej:)

trzeba było wybrać sobie rodziców w lepszej okolicy:)

Iterowanie tego samego procesu odsiewnia na etapach lepiej redukuje wariancję.

to właśnie napisałem. Mieli łatwiej. Co nie znaczy że dalej doszli.

Trzy proste przykłady: języki; dużo mniejszy kompleks Polaka-biedaka-cebulaka; lepsza umiejętność manipulowania tym co sie chce, a co się pownno powiedziec.
Wszystkich tych rzeczy można się nauczyć, no ale kosztuje to czas, który można przeznaczyć na długanie w warsztacie. To, plus networking to jest własnie te kilka pól do przodu.

dlatego napisałem “dobrego domu” != bogaci. Pewne rodziny mają te trzy kwestie: kapitał społeczny, kulturowy i “rodzinny kapitał opiekuńczy” (wychowanie) i to są właśnie dobre rodziny przez duże D z definicji. Jak ktoś ma ojca ordynatora-pijaka i matkę lafiryndę, wiceminister zdrowia i porshe w garażu na 18stke, to może i ma pod jakimiś względami łatwiej, ale tego dużego D brakuje:)

Tak, narzędzia miałem w warsztacie (i to zarówno mózgi elektronowe jak i tradycyjne narzędzia rzemieślnicze) Ojca od małego, to czym mi miała szkoła zaimponować? Tym że sam jej w wieku 13 lat robiłem LAN w pracowni komputerowej?:slight_smile:

O to warto wiedzieć, bo moja ekspozycja na klasy wyższe jest bardzo ograniczona i ma raczej charakter “z kamerą wśród zwierzą” (i to w obie strony) niż trwałych relacji:)

PS a @blacha jest super, ale niech się sam wypowie, a nie będziemy tu o nim plotkować jak przekupki.

2 Likes

Nie uczę się by coś komuś udowadniać tylko by cokolwiek zrozumieć.
Im więcej wiem tym mniej rozumiem^^

Coś w tym może być. Dla mnie języki obce były domowe.

Na tym to polega, że nie pytamy o zdanie tylko publicznie obgadujemy. Jeśli słusznie to nie będzie dementi^^

1 Like

Generalizując: nie możemy sobie wybrać rodziców, ale możemy sobie wybrać szkołe. Rozsądni rodzice wiedzą jakie mają deficyty i mogą pokierować dziecko do takiej szkoły, gdzie będzie mogło znależć narzędzia do nadrobienia ich.

Ekwiwalent różnicy majątkowej na między moim otoczeniem na początku scieżki edukacyjnej a na końcu to jest kilka mieszkań na wynajem. Łatwiej dziecko posłać do sensownej szkoły, niż nagle zostać bogatym:)

Tak. Moi rodzice przykładali wielką wagę do edukacji, no ale z rodzeństwem jesteśmy pierwszym pokoleniem “z miasta”, więc dużo tych rzeczy musiało być przez nich i przez nas wywalczone.

3 Likes

Albo olać deficyty i celować w przewagi.

Votum separatum.

U mnie nie, po prostu były do tego środki. Jak się chce to jest, a jak nie to też nie boli.

2 Likes

Od czego jest internet? Nie ma innych przeciwników na poziomie?
Szachy w XXI wieku, wciąż mogą być interesujące, a wyglądają tak:
https://www.youtube.com/watch?v=8T5A6sQd8Vo

https://www.youtube.com/watch?v=gLPYSpI18Ew

https://www.youtube.com/watch?v=VUfblQbvtas

*bullet - w tym wypadku 60s

A kiedyś był Boniek i Lato, nic się nie zmieniło.

Żeby było zabawnie, to dla Sokratesa młody był Platon, a dla Platona…

Sam sobie przeczysz kilka postów niżej.

Portfel to nie jest jedyna motywacja.

@3r3 i @Koncereyra
tl;dr
To zależy.

Miałem przyjemność was poznać i jesteście kompletnie różnymi ludźmi, a edukacja jest strasznie subiektywną sprawą, wasza dyskusja, nawiązując do porównań rpg, jest jak sprzeczka maga z paladynem, o rozwijaniu drzewka umiejętności.

btw, polecam:

https://www.youtube.com/watch?v=iG9CE55wbtY

Pierwszych 9 lat (6+3) edukacji tak zniechęciło mnie do systemu, że postanowiłem nie iść do “dobrej szkoły”, a mogłem przebierać w ofertach. Dziś pewnie zrobiłbym inaczej ponieważ:

Czyli Talebowa ekspozycja na pozytywne czarne łabędzie.

Ale po 3 sekundach to przestaje być zabawne, w tym problem.

Z dokładnie takiego:

Srebrnych sztućców i babci w partii nie było :stuck_out_tongue:

Nie, nie istnieje, gpt musisz o coś zapytać, czyli musisz wiedzieć czego nie wiesz, a problemem są właśnie pytania, a nie odpowiedzi, w grupie jest więcej pytań.

“There are known knowns. These are things we know that we know. There are known unknowns. That is to say, there are things that we know we don’t know. But there are also unknown unknowns. There are things we don’t know we don’t know.” Donald Rumsfeld

Dokładnie.

To jest właśnie jedna z różnic :wink:

Ponieważ to w 90%++ przypadków jest pierwsza szkoła z selekcją na wejściu.

To jest kolejna różnica.

Przykład jest trochę nietrafiony, wyobraź sobie, że znasz wszystkich forumowiczów jak macie po 16 lat.

Nauczyciel już wie co jest możliwe, a żeby osiągać rzeczy niemożliwe potrzebujesz ludzi, którzy tego nie wiedzą.

Nie ma przymusu brania udziału w wyścigu.

Tak!
Proszę, test dla nastolatek na klasę postaci:
https://www.16personalities.com/

<3

7 Likes

…to zbiór przesądów. Spróbuj potem wytłumaczyć przy stole, że można zarabiać inaczej niż w todze.

Żeby zapoznać się z ludźmi w szkole trzeba w niej zorganizować konwent.

Ale mogliby chociaż robić osobne klasy dla gramotnych.

Czy to się jeszcze propaguje?

2 Likes

Ale te typy są moimi równolatkami. No to nie spełniają “młodzi”?

Tlen dla silnika też, ale tak zupełnie bez to nie działa.

W takim razie jeden nie jest człowiekiem i trzeba smite evil^^

Odwieczny spór paladyna z magiem toczy się ten wieczór, kiedy mag zaproponował nieco zabawy pod namiotem w głuszy i przyzwał sukkuba. Wg maga paladyn cała zabawę popsuł od razu^^
Wg paladyna mag dopuścił się niegodziwości choć twierdzi, że niegodziwości dopiero miały się rozpocząć^^

A sam nie masz pytań wobec rzeczywistości?
Rzeczywistość udzielając odpowiedzi generuje pytania.

Mi to zrobili z 3 na 4 podstawówki.

Jeśli miałbym 16 lat to spora część forumowiczów właśnie poznawałaby literki?

Nauczyciele czasem zatajają informację co jest niemożliwe i pozwalają dowiedzieć się samodzielnie.

https://www.16personalities.com/intj-personality

98% Introverted
62% Intuitive
83% Thinking
100% Judging
51% Assertive

4 Likes

Gdybym dzisiaj spotkał szesnastoletniego samego siebie na ulicy to on by mnie nie poznał a ja bym mu nie wbił mądrości do głowy ręcznie. A gdybym spróbował to nie skończyłoby się to dla mnie dobrze. Inne priorytety, inna prawda etapu.

Podejrzewam że wielu z nas się … zestarzało.

9 Likes

W punkt. Choć nam w 4ej klasie dorzucili do naszej podstawówki dzieci z innej podstawówki, w której tylko 4 klasy były… ale to żadna selekcja, choć efekty były ciekawe.

Commander ENTJ-A “Commanders are bold, imaginative, and strong-willed, always finding a way – or making one.”
75% Extraverted
65% Intuitive
64% Thinking
69% Judging
82% Assertive
https://www.16personalities.com/entj-personality
Mi jakoś wcześniej zazwyczaj wychodziła oscylacja pomiędzy ENFJ a ENTJ w zależności od dnia przeprowadzania testu… hmmmm. Dosyć stabilnie od lat.
Do ogólniaka i konkretnej klasy (informatycznej) poszedłem tam, gdzie wiedziałem, że nie będę nikogo znać i nie będzie nikogo z podstawówki, bo chciałem się już wtedy trenować w znajdowaniu się w nowym środowisku. A po pierwszej klasie ogólniaka znowu nas jeszcze z 2 klas aspirujących do informatycznej wydestylowali.

True, true, true.

1 Like

To samo miałem parę lat temu.

Ale @blacha to wkleił, jeśli dobrze zrouzmiałem trochę z ironią. Ja takie testy nazywam horoskopami :wink:

2 Likes

Ja to widzę raczej jako zabawkę do oszukiwania testu (i ewentualnie jako lusterko do samooszukiwania) :wink: wiadomo z tego, że dosyć stabilnie potrafi się te zabawki zawsze do tego samego wyniku doprowadzić.

4 Likes

W cieniu tych wszystkich Stasziców, Batorych i innych są jeszcze Technika Elektroniczne czy Mechatroniczne gdzie wyniki na maturach nie są tak spektakularne i olimpijskie statystyki kuleją, ale ilośc wiedzy przydatnej w życiu bije na głowe licea. 1 dzien w tygodniu warsztatów, 1 miesiac na rok praktyk w przemyśle (te praktyki to przekonały mnie , że to musi upaść - czytaj socjalizm)
Mnie 14 latkowi dano do ręki tokarke, frezarke, heblarkę, nie wspominając o pilniku, brzeszczocie i innych zabawkach. Na lutownice to dopiero w 3 klasie przyszedl czas. Na zawodowych przedmiotach wyklad z matmy na szybko, np liczby zespolone - bo nie ogarniesz impedancji itd, itp. Meska szkoła 1100 chłopa i 12 dziewcząt, nauczyciele z przedmiotów zawodowych, zwykle praktycy w swoich dziedzinach, nie pierd… sie w tancu i z nami. Nie bylo lekko, ale jak wyladowalem w koncu na studiach to doceniłem różnice na pierwszej laborce pomiedzy ludzmi z technikum i liceum. Niestety było też widać różnice na imprezach. Chłopaki z liceum to umieli dziewczynę i zagadać i obtańczyć i jakość z ich kieliszków chętniej piły Sophie . My, troglodyci z męskiej szkoły, traciliśmy rozum na wstępie i ciągnęlo się to aż do studiów (też męskich).
Networking teraz słaby - bo ani w politykę nie poszli, ani w miliardy. Korpo i MISie - ale sporo powyżej sredniej wszyscy są na pewno.
Jest to logiczna droga do zawodu inżyniera - warto rozważyc dla chłopaka. Tylko musi chcieć nim zostać a nie planować nauki na najsłynniejszym kierunku studiów wśród nastolatków - NIE WIEM.

9 Likes

Dobre podsumowanie.

Tylko wg mnie w krótkim terminie - czyli impreza liceum/studia to przez te kontakty z kobietami faceci tracili misję z oczu. Więc w długim terminie, kto dobiegł ten maraton, wygrywali ci z techników/zawodówek, którzy skończyli techniczne studia (może się potem rozpisze, bo moja rodzina to przekrój)

Miałem kiedyś pisać, że lutowałem mojemu tacie płytki w wieku chyba 7 lat… Frajda była.

3 Likes

Gdybym zrozumiał ironię to byłoby nader podejrzane^^

Ale prawdziwego testu nie oszukasz, bo nie odpowiedzi są istotne^^

Da. Ale tam są nieco inne mechanizmy kto przyszedł, dlaczego i kto mu kazał.

Późno.

Jeśli mając lat 14 nie masz podejrzeń co do istnienia liczb zespolonych pozostaje porzucić wszelką nadzieję i zająć się poezją.

Dziś czterolatek przy liczeniu stwierdził, że cyferki w kolejności “się sczepiają” i po dodatkowych pytaniach o co mu chodzi stwierdził, że jedna musi być za drugą jak w pociągu i nie można ich poukładać inaczej.

Mała dziewczynka - Tradycja.

Bo to bezcelowe, oni wiedzą że trzeba zrobić selekcję bo dalej to już krew będzie się lała.

Laborki ze skryptów to często grubszy kabaret. “Od lat robiliśmy to źle?”.

Nie pytały jeszcze ile który zarabia?

I to właśnie ta siła średniej jest istotna. Zawsze znasz kogoś, kto coś robi.

A to się ktoś gówniarza pyta?
A to smark ma jakieś własne zdanie?

Ale pewne zagadnienia też trzeba zrealizować aby było continuum.

Ponieważ ostatecznym zagadnieniem jest “kasa misiu, kasa”.

I do tego jak tanio!

3 Likes

A to tu było…
www.16personalities.com
Więc jak się w to trochę wgłębić o kilka kliknięć to tam są sensowne modele współpracy różnych typów z dobrze ugruntowaną bazą doświadczeń. Te rozwiązania mają sens dla korpory.

2 Likes

Z jednej strony niby tak, z drugiej to mi się wydaje mocno płynne, czy się akurat kliknie jedną albo drugą kropeczkę, czy się zgadzam bardzo, czy tylko trochę, albo czy się trochę zgadzam, albo czy się trochę nie zgadzam (jak to pytanie o enjoy visiting art museums - ze dwa razy mi się podobało i to akurat wspomnienie wypłynie i zaznaczę, że się zgadzam, a ze trzy inne razy się śmiertelnie znudziłem i to doświadczenie akurat wspomnę i się bardzo nie zgadzam wtedy; a jeszcze kiedy indziej akurat będę pił kawę, zapatrzę się przez okno na drzewka, zatrzymam się przy tym nieco dłużej, skompiluję różne sytuacje i zaznaczę neutralnie :slight_smile: ). Robiłem to już kilka razy i za kazdym razem trochę co innego wychodziło. Dziś na przykład:

Architect INTJ-T
Analyst / Constant Improvement
75% INTROVERTED
65% INTUITIVE
61% THINKING
64% JUDGING
54% TURBULENT

A kilka lat temu:
Logician INTP-T
Analyst/ Constant Improvement
69% INTROVERTED
62% INTUITIVE
65% THINKING
53% PROSPECTING
57% TURBULENT

Są podobieństwa, widać jakiś trend, ale konkretny typ wydaje się na tyle zależny od aktualnego nastroju, że nie wiem na ile te tipy dotyczące współpracy są sensowne jako instrukcja. :wink:

3 Likes