Żeby normiki wiedzieli czemu im stopa życiowa spadła oraz zaakceptowali to jako siłę wyższą i dziejową konieczność zaciśnięcia pasa. No i lokalnej władzy jest łatwiej za-rządzać gdy za rogiem śmiertelne niebezpieczeństwo.
Przyszedł mi list z zapowiedzią wzrostu cen gazu o około 80% a prądu i wody jakoś 30-40, i to nie pierwsza podwyżka w ostatnich miesiącach. Ani nie ostatnia. (UK)
Niesmaczne, uprzedzam. Jeśli za tego gościa Ukraińcy chcą umierać, to niech umierają.
Ponieważ tym razem to leci naprawdę, a ze względu na specyfikę wojny artyleryjskiej jedyne straty są w bitwach zwiadowczych, ale jak już sprzęt jest rozstawiony to mamy a2ad i się tam nie wchodzi bo i po co.
Nam podnieśli jakieś 40-60% w zeszłym roku w IE prunt i gasssss. Ale ledwo widoczne na rachunkach przy detalu i opłatach przesyłowych dekarbonizacyjnych i innych bzdetach.
W związku z sytuacją za miedzą podwoił mi się stan dzieci w domu. Żona napomknęła, że nadmiar obowiązków skłania by jej etat również zdublować…
No od przybytku głowa nie boli…
Miałem wczoraj odwiedziny ludzi którzy kilka lat temu całą rodziną przeinstalowali się z Ukrainy do naszego nieszczęśliwego kraju. Wtedy na początku trochę im pomagałem (oczywiście organizując im wyzysk) i oni to okazuje się miło pamiętają. Większa część dalszej rodziny pozostała po tamtej stronie granicy i oni są w stałym kontakcie. Głową jest raczej matka nazwijmy ją Irena. Po czterdziestce, czwórka dzieci i mąż ogromny jak gladiator ale niezbyt rozmowny i raczej zdatny do roboty niż do towarzystwa.
Irena od początku bardzo ambitna, zaczęła kręcić się w korporacji i jednocześnie robić kursy księgowe. Dziś jest na stołku kierowniczym z propozycjami dalszej kariery w korpo ale…
Jest ambitna i niegłupia więc czuje że coś w tym korpo jest nietak i że wyzysk w miarę awansu wzrasta…
Irena powiedziała kilka fajnych zdań:
" Wojna jest straszna gdy się na nią czeka i zanim się zacznie, gdy już trwa ludzie przechodzą do działania i żyją jakby spokojniej"
Według Ireny sytuacja w pewien sposób stabilizuje się i masowy ruch uchodźców słabnie.
Rzecz która mnie urzekła to tematy rozmowy wskazywały, że wojna wojną a oni chcą się skupić na rozwoju w Polszy i otworzyć jakiś interes. Ponieważ nie znają innych prywaciarzy to przyjechali poradzić się u mnie. Ogólnie ogromną pozytywną, życiową energię widzę u tych ludzi która i mi się dzięki tej wizycie udzieliła.
ciekawym czy kolega Stawowy uważnie żony słuchał… czy aby ona po wypowiedzeniu kwestii o potrzebie zdublowania jej etatu i chutliwym uśmiechu Stawowego nie pomachała paluszkiem i nie powiedziała: haram!!!
Podzielę się refleksją. To był taki sympatyczny (bezkonfliktowy) blog a tu proszę. Jakby ktoś wrzucił granat do szamba. Kumpel, też emeryt, wybrał się (przed covidem) na trekking (Alpy? Pireneje? nie pomnę). Organizator zapoznając uczestników z zasadami tej imprezy powiedział, że rozmawiać można o wszystkim, tylko nie “o polityce i o Żydach”. Chyba się obawiał, że jeden uczestnik zepchnie drugiego w przepaść. Też jestem zaskoczony brakiem chłodnego realizmu (niektórych) przy omawianiu niespodziewanej, bardzo ważnej zmiany sytuacji “nas wszystkich”.
Widocznie “wasza chata z kraja”. My, tu na nizinie środkowo-europejskiej nie mamy takiego komfortu.
Zmiany widać w Polsce, Niemczech, Rosji, Ukrainie, Rumunii i kilku innych.
Oj chyba właściwy (na ich możliwości). Przecież większość z nich ma problemy z przeczytaniem łacińskich napisów. Używają “hieroglifów”. Kolega prowadzi pierogarnię i zatrudnia Ukraińców. Ciężko jest bo on po rosyjsku nie gada a większość z nich ma problem z polskim (niby podobne języki).
Przecież ich (ukraińskie) biurwy są tak ze 2x bardziej wściekłe od naszych.
Dla nich tutaj jest “pełna wolność gospodarcza” i brak biurokracji.
Tak na marginesie, z tą wolnością gospodarczą w UE to bym nie przesadzał. Córka prowadzi kursy angielskiego (dla nauczycieli) w Londynie. Na zakończenie każdego kursu wspomina, że jak ktoś chce udzielać korepetycji z angielskiego, to najlepiej otworzyć jednoosobową firmę, bo to (w GB) proste i szybkie. Raz w pierwszej ławce miała dwóch Greków, którzy na te słowa zaczęli się uśmiechać i trącać łokciami. Jak spytała czemu się śmieją, to powiedzieli, że w Grecji, żeby uzyskać zezwolenie na otworzenie firmy trzeba czekać minimum 6 miesięcy a jak chce się szybciej, to trzeba dać łapówkę.
Jednak lepiej “na czarno”.
Ale Ukraińcy nie znają. Patrzysz “na wszystko” ze swojej perspektywy. Spójrz na problem ich oczami.
Pojadą “w ciemno” (bez pieniędzy, znajomości języka) do … no gdzie?
@hes nie patrzysz trochę na Ukraińców jak kiedyś Zachód patrzył na Polaków? Głupi chłopi, co dopiero z pola zeszły i trzeba im objaśniać do czego służy toaleta w domu.