Po co Cię zrobiono?

Masz zupełnie inną wizję świata niż ja. I w innej rzeczywistości żyjesz. Może to jest cena za wielkie bogactwo. Ja żyję może w grajdole i nie na takim poziomie zasobności portfela, ale jestem zadowolona z jakości swojego życia. I szczęśliwa tu, gdzie jestem z tymi, z którymi jestem i się spotykam. Mam czas na relaks,drobne życiowe przyjemności i przyjaciół, bo wiele razy rzeczywiście mogłam na nich liczyć. I jestem dumna ze swoich dzieci i swoich osiągnięć, choć zapewne nie przystają w pewnych zakresach do Twoich. Ja mam po prostu skromniejsze potrzeby i czuję się bezpiecznie w swojej strefie komfortu. Nie wiem, czy jesteś szczęśliwy, ale wspomnienie o boltzmanowskim ukontentowaniu w jakimś komentarzu coś mi zasugerowało (być może to moja nadinterpretacja) i sugerowałabym, żebyś w wolnej chwili przeczytał to, co jest w tym linku, który złączę.
Wierzę, że nic w życiu nie dzieje się przypadkiem i trafiłam na to forum też w jakimś celu, być może, żeby coś komuś przekazać z moich doświadczeń życiowych.
https://www.nowaswiadomosc.pl/242-huna-cz-10-siedem-zasad-huny.html

3 Likes

Środki czynią cuda w organizmie - wszyscy będą zadowoleni^^

Od nich chroni nas Bóg, z pozostałymi radzimy sobie sami.
Work life balance: 200% work.
Relaks - czas kiedy nie zarabiasz.

Umie przeładować, umie wycelować, trafia - ujdzie.

Zapach kryzysu o poranku^^

A ile z tego jest na koncie?

Czytałem jak byłem mały, teraz wiem że to brednie.

3 Likes

Nie wierzysz w siłę swojego umysłu? Moc swoich pragnień? To jak osiągasz cele? Czystym przypadkiem?
Opowiem kolejną historię ze swojego życia. Wychowałam się w bloku, mieszkałam z braćmi i rodzicami w dwupokojowym mieszkaniu czyli PRL-owski standard. Zawsze mnóstwo czytałam (i tak mi zostało do dziś), a w wielu powieściach zwłaszcza angielskich autorów przewijały się kominki, psy, ogrody. W pewnym momencie stwierdziłam, że w przyszłości też chcę mieszkać w takim domu z kominkiem, ogrodem i psem. Oczywiście oświadczyłam to swojej rodzinie. Mój tata powiedział, że on całe życie pracuje i nie dorobił się takiego domu, to mnie też się nie uda. Ale ja oczywiście wiedziałam lepiej (zawsze wierzyłam w siebie i swoją szczęśliwą gwiazdę :slightly_smiling_face:) i opowiedziałam o tym swojej babci. Na co babcia miała kolejne powiedzenie: “dla chcącego nic trudnego” (moje motto życiowe notabene, albo w skróconej wersji "chcieć to móc). Minęły lata, ja w tym czasie dość często przed snem wyobrażałam sobie, jak siedzę w fotelu przed kominkiem z psem (dużym) u stóp. Potem poznałam męża, postanowiliśmy się pobrać, a jak zaczęliśmy rozmawiać, gdzie zamieszkamy, ku mojemu zdumieniu okazało się, że jego rodzice zaczęli budować dom (też mieszkali w bloku). Zostali w bloku, a ja zamieszkałam w domu z ogrodem, z kominkiem (który zafundowała mi babcia) i z psem (wilczurem) w wieku 26 lat.

Nie słyszałam wtedy o takich książkach, jak “Potęga podświadomości” Murphy’ego czy o hawajskiej hunie, i nie było jeszcze takich jak “Transerfing rzeczywistości” Vadima Zelanda. Ale działałam intuicyjnie: miałam cel, wizję i pragnienia i nie dałam sobie wmówić, że się nie da, bo jestem wieczną optymistką. I przyciągnęłam do siebie osobę, która mogła mi pomóc to zrealizować. Tak działa potęga ludzkich pragnień, emocji, bo wszystko wokół nas jest energią. Mówisz - masz, wszechświat działa, żeby Ci to dać. Mówisz, że ludzie są fałszywi i wrodzy - takich będziesz spotykał na swojej drodze, wedle życzenia. Zmienisz nastawienie i nagle stwierdzisz, że ludzie są życzliwi i pomocni - i zaczniesz takich spotykać.
Ja wiem, że to tak działa, bo mogę takie historie przytaczać bez końca.
Spróbuj zmienić swoje nastawienie do świata, a mogą zacząć się dziać cuda. Bo cuda zdarzają się tylko tym, którzy w nie wierzą - czyli takim jak ja, nawet nie jeden raz

PS Mam nadzieję, że mnie nie eksmitujesz z forum za odmienne poglądy :smiley: Ale czasem dobrze usłyszeć inne opinie,bo zmuszają do zastanowienia i ewentualnej rewizji własnych, zasklepiałych poglądów. Życie ciągle się zmienia, czasem warto zatrzymać się i zadumać nad sensem tej pogoni za kolejnym milionem, bo człowiek nie zdąży się nacieszyć i skonsumować owoców swojej harówki i będzie musiał odejść z tego świata.

1 Like

Wiem ile wat zużywa mózg - innej mocy tam nie ma.
Z pragnień wyrosłem, co znajdę to zjem.

Po to Pan Bóg durniami świat obsadził, aby mężowie roztropni mieli kogo farmić.

Te pragnienia zaszczepiono dopiero w połowie XIX wieku wraz z wymyśleniem modelu miasta przemysłowego z syntetycznych podziałem społecznym według hierarchii w fabrykach.
Właśnie po to Ci te książki podsunięto - abyś miała takie pragnienia.

Wszyscy ludzie tacy są, ekspresja wrogości wynika u nich wyłącznie z liczby dostępnych krzeseł na liczbę chętnych. Jak się ograniczy zasilanie to rzucą się nawzajem do gardeł.

Wtedy świat przestanie mnie dokarmiać upolowanymi mamutami - z romantyzmu wyrosłem.

W panelu administracyjnym jest opcja “kill user”. Czajniki mają do tego taki efektor podłączony, że jak to wciskają to w 48h user znika i wszyscy twierdzą że nigdy nikogo takiego nie znali^^

Nie poluję po to aby konsumować, poluję ponieważ kręci mnie tropienie i osaczanie ofiary. Przechytrzyć i ranić tak aby krwawiła wolniej biegnąć znacząc swoje ślady. Dopaść i unicestwić w akcie dominacji nad życiem. Budząc się macam obok legowiska dzidę - zanim uświadomię sobie że mamuty już pozamiatane przypominam sobie, że są jeszcze wieloryby do wykończenia. Jestem człowiekiem z planety Ziemia - nie przybywam w pokoju. Homo sapiens to maszyna do zabijania uzbrojona w mózg, domem hominidów jest wojna - tam czują się one najlepiej gdy osią zachowań jest PGR.

Gdy reprezentant minister dziesiątek milionów durniów w bezsilności złorzeczy wiedz że przechytrzyłeś ich wszystkich - cały kolektyw ograłeś w symultanach. Dzięki czemu można sobie dobrać kilka ich kóz, owiec, córek i wielbłądów.

1 Like

Jesteś niesamowity. Nigdy w życiu nie spotkałam osobiście takiej osoby, chyba że się skutecznie maskowała, ale raczej nie. Najbliżej takiego podejścia do otaczającej rzeczywistości jest kolega, który rozpycha się w administracji rządowej (starosta, marszałek, poseł). ale nigdy nie weszłam mu w drogę, więc obyło się bez ofiar. Chociaż nie - raz zrobiłam coś nie po jego myśli, po swojemu i naciskał na kolegę burmistrza, żeby wywalił mnie ze stanowiska. Ale kolega się oparł naciskom i dalej jestem tu, gdzie jestem :slightly_smiling_face: Czyli jednak mogę liczyć na przyjaciól w trudnych momentach.

Jestem kobietą, co tutaj na forum się nie liczy, ale determinuje poniekąd moje ambicje pomniejszej sigmy. Mam inne priorytety niż zdobywać kolejne terytoria i walczyć dzidą. Wolę być grubszą rybą w stawie niż szarpać się z rekinami w oceanie, A przy moim charakterze i nastawieniu do świata lepsze jest postępowanie zgodnie z zasadą “grzecznością więcej zdobędziesz aniżeli przemocą”. I jakoś zawsze spadam na cztery łapy.
Na moim biurku leży karteczka z napisem “Jestem szczęściarą " i uśmiechniętą buźką”, żeby mi o tym co jakiś czas przypominać. Bo ja wierzę, że wszystko jest energią i że co wysyłasz, to do ciebie wraca. I wolę wysyłać dobro i życzliwość niż zło i krzywdę.
“Według wiary waszej niech wam się stanie” - Biblia.
“Świat jest taki, jak myślisz, że jest” - Huna.
Dlatego Ty masz inny świat niż ja. Bo w co innego wierzę (że ludzie są dobrzy i takich głównie spotykam) i inaczej o świecie myślę - mój świat jest piękny.

1 Like

Czy te ofiary wiązały się z zarzutami kk odnośnie zdrowia i życia?
Bo w biznesie wszystkie rozwiązania są na stole. Wszak każdy przedsiębiorca to przestępca - innych już wykończyli.

Po prostu moment nie był dość trudny.

Mój rzeczywisty.
W młodości przyozdabiałem go asystentkami & biurami, ale to z wiekiem mija i można prowadzić biznes nawet z jaskini.

Nigdy się nie zrozumiemy, bo na wszystko patrzymy z innej perspektywy, jakbyśmy byli z innych planet i porozumiewali się różnymi językami.
Ale to nie przeszkadza nam czasem wymienić poglądów. Lubię inteligentnych ludzi, bo rozmowa z nimi stymuluje mój umysł, który gnuśnieje nieużywany do przytaczania argumentów w dyskusji. :slightly_smiling_face:

2 Likes

Jestem człowiekiem z planety Ziemia, przybywam by szerzyć dobro w moim posiadaniu, a nie by spoglądać, rozumieć i porozumiewać się.

A przewidujesz nadejście takiego momentu, kiedy powiesz “dość, więcej nie potrzebuję”? I przekażesz stery potomkom? Swojemu “funduszowi emerytalnemu”, żeby wreszcie oni na Ciebie harowali? Czy będziesz tak PGR do śmierci?

2 Likes

dokładnie tak. Używaj merytorycznych argumentów w zamian. Tu panuje równouprawnienie.

Populacja jest podzielona na drapieżników oraz ich ofiary. Z racji długości cyklu reprodukcyjnego homo sapiens drapieżników jest wielokrotnie mniej niż ich ofiar. Co prawda chwilowo się wzajemnie nie zjadamy (w dosłownym znaczeniu) ale to tylko taka umowa społeczna jest. Na razie mamy wystarczająco dużo innych źródeł białka.

Ludzie dzielą się na dobrych i złych. Dobrzy to ci którzy nie ukrywają siedzącego w nich zwierza. Z nimi opłaca się przebywać bo oni zachowują się naturalnie, wiesz czego możesz się po nich spodziewać zanim bieda przyciśnie. To tych złych należy się wystrzegać a z Twojej wypowiedzi wynika że nigdy jeszcze dobrego człowieka nie spotkałaś.

1 Like

A tu już jest sprzeczność, bo żeby poszerzać te swoje dobra, musisz najpierw spojrzeć, co jeszcze chciałbyś zagarnąć, zrozumieć potrzeby i motywacje działania tych, co te dobra posiadają, żeby je jakoś zaspokoić (albo oszukać czy okraść) oraz porozumieć się z nimi w tej kwestii zależnie od wybranej opcji.

1 Like

Byłam przekonana, że to jest argument w tej dyskusji. Czy na tym forum drapieżników są jakieś kobiety (oprócz mnie, ale ja nie jestem drapieżnikiem - jestem wegetarianką czyli ofiarą)? Chcesz mi powiedzieć, że spotkałeś takie kobiety jak wy tutaj?

Nawet nie chce sobie wyobrażać takiego świata jak tu kreujesz i szczerze mówiąc nie wierzę w jego istnienie. Jak powiedziałam - wszystko jest kwestią perspektywy, a ta jest dla każdego subiektywna. Wolę własną :slightly_smiling_face:

1 Like

Jeśli masz powyżej 50 lat to jako młoda laska przeżyłaś stan wojenny, puste półki, kolejki za jakimkolwiek towarem oraz czystą zwierzęcą przemoc stosowaną dla przyjemności jej stosowania. Nigdy nie spałowano Cię za zbrodnię wyjścia na ulicę ?

Że w 1981 roku nie zaczęliśmy się z głodu zjadać jest historyczną zasługą towarzyszy generałów Kiszczaka oraz Jaruzelskiego. Z faktu że nie wierzysz w istnienie świata ‘w mojej wersji’ wcale nie wynika że świat ten nie istnieje.

Tak wygląda prawdziwy głód: żywi nie mają wystarczających rezerw energetycznych żeby pochować zmarłych.

Z tego czasu (Ukraińska SRR w roku 1932) pochodzi relacja “prawdziwy głód zaczął się wtedy kiedy rodzice zaczęli zjadać własne dzieci. Dopóki zjadali obce nikt się tym nie przejmował.”

Rezerw żywności w supermarketach mamy na tydzień, w magazynach może na miesiąc. Rezerw strategicznych jest na trzy miesiące ale one są zarezerwowane dla biurwy i mundurowych.

Po zerwaniu łańcucha dostaw żywności naród zacznie nagle zdrowieć (dietetycy zauważą skokowy spadek BMI wśród populacji). Po miesiącu znikną z ulic koty i psy, po trzech miesiącach szczury. Potem zacznie się kanibalizm. To nie ja tak twierdzę, to obliczyli historycy na podstawie zeznań świadków.

Nie zamierzam Cię nawracać, to forum wolnych ludzi, wierz w co chcesz.

5 Likes

Masz rację przeżyłam stan wojenny, ale nie doświadczyłam żadnych niedogodności tego okresu także stania w kolejkach po cokolwiek czy braków czegoś, bo moja mama pracowała w handlu jako sekretarka dyrektora całej sieci sklepów i miała dostęp do wszelkich towarów jakie sieć sprzedawała, tak jak dyrektor. A że rzeczywiście towary były kiepskie nauczyłam się szyć (jako nastolatka skończyłam kurs krawiecki) i sama szyłam swoje ubrania, bo materiały były świetne - mieliśmy wspaniałych projektantów wzornictwa w tamtych czasach, bo nigdy nie lubiłam wyglądać tak, jak inni, lubiłam się wyróżniać, a to nie było łatwe w czasach urawniłowki. Robiłam też sama swetry na drutach, czapki, szaliki, rękawiczki, bo taki był wymóg czasu. A w moim mieście nikogo nie pałowali, a przynajmniej nigdy tego nie widziałam ani o czymś takim nie słyszałam.
Jak widzisz w życiu trzeba mieć też trochę szczęścia i nie bez powodu mówię o sobie szczęściara :slightly_smiling_face:

A co do głodu - też znam relacje z Ukrainy i mam świadomość, że historia lubi się powtarzać, ale mam nadzieję nigdy takich czasów nie dożyć. Może mi się uda - w końcu jestem szczęściarą i tego samego życzę Wam wszystkim tutaj

1 Like

Nie chodzi o to czy takich czasów dożyjemy (może tak, może nie), chodzi o to czy je przeżyjemy jeśli do nich dożyjemy. A jeśli nie my to przynajmniej nasi zstępni. Tylko to ma znaczenie. Miarą człowieczeństwa jest zdolność przeżycia kryzysu.

2 Likes

To, że teraz ze sobą dyskutujemy oznacza, ze nasi przodkowie tę sztukę przetrwania opanowali w stopniu doskonałym. Pozostaje mieć nadzieję, że naszym zstępnym też się uda :+1:

1 Like

Pozostań przy nadziei jeśli tak jest Ci wygodnie, ja robię swoje na nadzieję się nie oglądając.

1 Like

No cóż, nie miej złudzeń, że możesz wszystko zaplanować i przeprowadzić zawsze swoją wolę. Jak mawiali (nie bez powodu) nasi przodkowie “człowiek strzela, Pan Bóg kule nosi”

1 Like

Wszystko - selekcja zbędna więc i pomiar też. Wszak nie można dyskryminować dobra^^

Należy dobra zjeść - nic do tego nie trzeba zrozumieć. A potem to już jest po fakcie i na nic czyjeś lamenty.

Niewolnikiem etatowym.

Nic wyobrażać sobie nie trzeba - wystarczy się rozejrzeć.

Całkiem solidna porcja przygotowań jest potrzebna aby ‘człowiek strzelał’. Przeszedłem już tą drogę i melduję że po pierwsze mogę (cały ten prawny syf …) już strzelać, po drugie mam konieczne do tego narzędzia, po trzecie umiem już strzelać a po czwarte mam zgromadzone zapasy materiałów potrzebnych do utrzymania umiarkowanej siły ognia przez pewien czas.

No i regularnie (ostatnio niekoniecznie regularnie, rząd mi strzelnicę zamknął jego mać) trenuję na wypadek gdyby Pan Bóg nie miał czasu na noszenie moich kul.

… ale do tego trzeba zdjąć okulary nałożone przez system. A to z kolei wymaga wyjścia ze strefy własnego komfortu, wymaga energii włożonej w zbieranie surowych danych, wymaga ciekawości (ciekawość gubi kota) oraz na koniec wymaga energii włożonej w samodzielne dochodzenie do własnych wniosków.

To kosztuje, mówiąc wprost. I to niemało.

3 Likes