Przedmioty by @Biegacz

Znam takich co strzelają z broni z epoki i żyją. Opowiesz coś więcej o mechanizmach degradacji stali?

1 Like

Ale lufy & komory mają nowe?^^ Bo stare się zużyły?^^

Żartobliwie - takie same jak wszechświata - stygnie więc siły działające między cząstkami słabną z czego wnioskujemy wzrost odległości między nimi. Wystarczy wsadzić do pieca i zaraz wszystko będzie normalnie.

Stal staje się twarda i sztywna już kilka miesięcy po wypuszczenia z procesu (huta, stalownia, walcownia). Aluminium jeszcze po pół roku leżakowania nie kwalifikuje się do wielu zastosowań. Trzeba szybko zrobić detal i przeprowadzić pasywację, wtedy kupujemy kilka lat funkcjonowania bez obróbki cieplnej i innych renormalizacji. W dużym powiększeniu wygląda to jak przechładzany lód pękający wewnętrznie z powodu reorganizacji układu cząstek - poważne naprężenia. Tylko przebiega to bardzo wolno.

1 Like

Niektórzy na pewno dali się w takie wrobić, podejrzewam, że większość “zabytkowej broni” na rynku to składaki z kilku egzemplarzy i części dorobionych współcześnie (tak na pewno było w znanych mi osobiście przypadkach broni sprzedawanej jako pochodząca z okolic I w.ś.). Ale są też takie, gdzie żadnej poważniejszej metalurgii ponad czyszczenie i oksydowanie nikt nie uprawiał, a działają. Dymny daje niskie ciśnienia, to i zakres tolerancji większy.

1 Like

Przypadkiem wiem jakiej jakości były oryginalne lufy i w dzisiejszych kategoriach ta broń szybko stawała się gładkolufowa. To co funkcjonowało wcześniej było długotrwałe, ponieważ czas ładowania gwintowanej broni na luźny cp był wyjątkowo długi, a masowo produkowana dla wojska była gładkolufowa (ze względu na czas ładowania jak i jakość strzelca). Amunicja scalona poddała jakoś luf nowej próbie i pojawił się nowy parametr “ile strzałów można oddać do zużycia elementów” - kwestia wcześniej nieznana. A potem było tylko weselej bo kolejne rodzaje środków miotających dawały wyższe ciśnienia.

Ponieważ nie są używane, polecam zabrać zabytek na strzelnice i zaplanować tak z 5k strzałów. Podejrzewam, że nie dojdziemy do tej liczby.

1 Like

Gdybym chcial kupic sobie np. tokarke, frezarke to dalbys mi jakies zlecenia?
Po co mialbys to robic, skoro sam ja mozesz kupic i zatrudnic operatora?

Czy to nie jest tak, ze trzeba miec caly park maszynowy i miec juz w ofercie jakis koncowy produkt, polprodukt w ofercie?
Co sprawia, ze duzi decyduja sie na stala wspolprace z mniejszymi podwykonawcami?

Z ciekawosci pytam, narazie mam co robic, ale kto wie.
Nie wykluczam, ze za chwile wylece z roboty i bede musial sie ogarnac na nowo.

1 Like

Pracownik to kłopot pożerający moc korelującą. A od przedsiębiorcy kupujesz rezultaty - moc korelującą dokłada sam z siebie.

Wszyscy będziemy mieli wolne. A tam u Ciebie te skrzynie biegów do McLarena to składane są w warsztaciku na ostatnim piętrze jeszcze?^^

Z drugiej strony od pracownika możesz wymagać robienia dla Ciebie i tylko dla Ciebie pod sankcją taką śmaką czy owaką co zapewnia Ci dostęp do półproduktów co prawda droższych o Twoją moc korelującą ale dostępnych bo leżących w Twoim na magazynie. Towar na magazynie to nie to samo co towar w powerpoincie działu zakupów.

Kupując rezultat od przedsiębiorcy zewnętrznego możesz w sytuacji niestabilnego rynku odbić się od syndyka jego masy upadłościowej, od innych zleceniodawców płacących nagle lepiej od Ciebie albo w najgorszym przypadku dowiedzieć się że wyroby gotowe do wysyłki do Ciebie zostały zarekwirowane na magazynie przez biurwę albo inne pagony.

Znam takie przypadki i wytłumaczenie klientowi nowej to znaczy zaktualizowanej pozycji jego zamówień na naszej tablicy priorytetów nie należy do najprostszych zadań szczególnie kiedy terminy dostaw zostały już ustalone a kary za ich niedotrzymanie uzgodnione. Outsourcing to pomysł na czasy pokoju a jak sam wiesz najlepiej faza pokoju w biznesie chwilowo minęła i nikt nie wie co będzie dalej.

Problemy z podażą prostują łańcuchy produkcyjne co z kolei wymusza konsolidację dostawców i ich wchłanianie przez dotychczasowych zleceniodawców. To polowanie na łebskich i ogarniętych jest typowe dla fazy zwijania się gospodarek, rwiemy resztki dostępnego na rynku sukna pojęcia nie mając co będzie dalej.

2 Likes

Gówno tam możesz. Kupujesz czas od ósmej do szesnastej, a reszta czasu nie podlega kontroli. Uj komu do tego co kto i z kim robi, a już najmniej ma do tego klient kupujący osiem h do szesnastej
Zapisać to sobie można na ośle. Oczywiście lojalki podpisujemy - czemu nie, tuszu starczy, papieru nie braknie. Co mam komu obiecać i za ile?

To ja jednak sobie kupię przedsiębiorcę, a pracownika zostawię Tobie by Ci się ze mną dobrze konkurowało.

Kto nie umie sobie stabilizować rzeczywistości wkoło sam sobie winien syndyka.

I bardzo dobrze! Po co ma dla mnie robić dureń, który nie umie zadbać o własny interes? To o mój zadba? Jak on o żaden nie umie?

Ja to klientom ujmuję tak, że w naszej komunie (gmina) zabronili żebractwa, więc wystarczy zapłacić i zaraz będzie zrobione.

Ta spółka z którą Pan miał umowę poszła w bankruty, chciałby Pan jakąś nową umowę z nowszą spółką? A jak ma się nazywać?
Mnie klienci nie wybrzydzają na nagłówki faktur.

Zajefajnie jest.

Tyle że ja siedzę po właściwej stronie podaży. Zawsze siadam pod tą rurą gdzie pęknie i samo będzie do dzioba się lało.

1 Like

Nie ta manufaktura^^
Nas karmi Airbus, chociaz fuch nie odmawiamy.

1 Like

Dokładnie tak. Do wyboru masz zatem tryb “zrobi jak go przypilnuję” vs. “może zrobi a może nie a może będzie chciał uzgodnione x2 zanim wyda produkt”.

Twój wybór. Dobrze się zrozumieliśmy.

1 Like

To ja wolę tak, że kładę na stół coś wzbudzającego i mówię czego potrzebuję.
Jakoś zawsze się pojawia.
Podażowo to rozgrywam.
Bo przeniosłem się na stronę podażową przewidując, że z tej strony wyniesie boisko i grać będę z górki^^

1 Like

Od ładnych kilku lat zgadzamy się ze sobą twierdząc że wygranym w wyścigu będzie ten kto najmniej straci, ze strategii rolnika (wzrost über alles) przechodząc do strategii wiewiórki (moje, moje !) czyli przesuwając wolną energię z pompowania wzrostów na zabezpieczenie stanu posiadania.

3 Likes

Ostatnio mi @blacha przypomniał, że wiewiórka nie pamięta gdzie co schowała, i to może być powód dla którego ciągle tak kitram te orzeszki nie czując stanu posiadania.
Ale zasadniczo kładę się pod rozłożystą koroną osypującego się orzecha i czekam aż do dzioba wpadnie - trzeba dobrze wybrać las i właściwe drzewo.

1 Like

Nasz medyk przepisałby Ci lekarstwo o nazwie ‘remanent’. Brać jedną sztukę raz na sześć miesięcy albo i częściej, wedle samopoczucia.

1 Like

Lekarstwo niby jest, ale wskazuję że wiewiórka nie wie gdzie ten remanent przeprowadzić.
Rozpoznaję braki więc po tym, że mi nikt nie jęczy. Jak nie jęczą znaczy że coś tam mają zawiewiórkowane i jeszcze się nie skończyło, a tylko ja zapomniałem.
Ile czasu można żyć z wyprzedaży jednej, zgromadzonej przeze mnie w rok substancji przedsiębiorstwa wyobrażenie mają naoczni. A przecież ja te firmy czasem nakazuję odwieźć do zbójeckiego gniazda i wyprzedać bo mi się znudziło i inne wyprawy planuję.
Pomstują wtedy na mnie, że magazyny na łupy nie są z gumy, i czy mógłbym ograniczyć się do rabowania kruszców & papierów.

1 Like

Putin też miał ten dylemat. Z okazji olimpiady rozeszło się mu ponad 50 mld FEDów przy planowanych dwunastu. Putin zaciskając zęby zdjął tą pięćdziesiątkę ze stanu bo alternatywa w postaci postawienia wszystkiego i wszystkich dookoła na głowie i zmacania zawartości ich kieszeni bejsbolem była dla niego nieopłacalna. Nie żebym coś sugerował, a skąd.

2 Likes

Celowo dokarmiam. Bejsbolem macam dopiero jak wołają więcej. Sprawdzam wtedy czy na pewno ich boli bardziej głód czy razy po grzbiecie.

1 Like

To zależy, w produkcji seryjnej korelujesz na początku a potem już samo idzie - wtedy lepszy jest pracownik.
W jednostkowej produkcji musisz korelować cały czas - lepszy jest podwykonawca, niech sam koreluje, bo moja doba ma ograniczony czas.

3 Likes

Żart z ułańską fantazją.
Postoimy i popatrzymy jak będzie przebiegać obsługa nieprzewidzianych wyjątków^^

Zobaczysz wtedy jak sobie linia stoi i czeka aż ktoś coś zrobi.

3 Likes