zalozmy ze ktos jest na dnie - nie jest zadnym celebryta czy z rodziny wlascieli bankow czy innych elit, chcialby sie odkuc i zarobiac te miliony rocznie (zysku nie obrotow), jak sie do takich kwot dochodzi legalna droga?
czy to sie da zrobic w Polsce od zera? jakie branze na to pozwalaja? jakie kapitaly trzeba zaangazowac?
sposrod znajomych ktorym sie udalo to zrobic, nikt nie osiagnal tego legalnie. albo najpierw byly wyludzenia kredytow na duza skale /na kilkunastu slupow, i to na zachodzie nie tu/ a pozniej juz za gotowke mozna bylo kupowac maszyny i rozkrecac produkcje.
albo lichwa z przejmowaniem nieruchomosci
albo WATy
albo pozyskiwanie dotacji (wyludzenia pod programy Badawczo rozwojowe)
tylko nie piszcie o posrednictwie w handlu zbrojeniowka, bo w teorii tam sa milony do zarobienia na jednej transakcji ale w praktyce testowalem i majac rynek zbytu na sporo z pl firm, zbyt oczywiscie legal w zgodzie z o en zet i tak nie puscili transkacji. tam dalej chyba razwiedka ma wiecej do powiedzenia niz polscy.
wiec jak ?
legalnie znajomym splukanym sie udalo odkuc tylko w Azji, dzis wynajmuja swoje fabryki innym mlodszym przedsiebiorcom a sami buduja w kolejnych rozwijajacych sie krajach nowe firmy.
Prosto: musisz sobie uświadomić, że legalnie != etycznie/uczciwie czy co tam jeszcze można podpiąć pod to, co ludzie sobie wyobrażają.
Bank udzielił kredytu zgodnie z obowiązującymi zasadami. Człowiek zgodnie z nimi go wziął i zgodnie z nimi nie spłacił. To gdzie tu nielegalność?
Nie żałowałbym czarodzieja, co “udzielając kredytu”, “pieniądze” z powietrza wyczarowuje.
Że tu coś nielegalnego było?
Dobra uczelnia, nie widzę problemu. ^^
=====================
Jak jesteś młody, to nie masz wielu kamieni u szyi, a to ułatwia, bo pozwala nie przewrócić życia do góry nogami.
zawiera naiwność sytą gdyż władza (posiadacze & ciemiężyciele) nie chcą poszerzać swojego grona ograniczając rozmiary swoich trawników.Dbamy więc, aby wszelka możliwość uszczknięcia władzy nad plantacją była nielegalnie, grzeszna, niemoralna, niegodziwa, głupia - tak żeby przymiotnik skutecznie odstraszał tych których da się odstraszyć od wchodzenia w paradę.
Ciesz się że to tak delikatnie się odbywa i nie wjeżdżamy Paulinom z armatami do ogródka by im skarbczyk zreformować. Ale wszystkie rozwiązania są na stole.
Wcale.
No to najwidoczniej trzeba uchodzić - u białego człowieka za ciasno, aż łokci nie staje.
Handel. Najwięcej self-made milionerów jakich poznałem to czarodzieje sprzedaży i copywriterzy. W zasłyszanych historiach biznesowych widzę podobną korelację. Co nie znaczy, że to jest łatwe, ale nie znam drugiej takiej branży gdzie koszty wejścia są tak małe w porównaniu do potencjalnych zysków.
To jest rozsądny kierunek biorąc pod uwagę bieg wydarzeń w Europie. Eksport białych do Azji będzie pewnie tylko przespieszał, chyba że po raz ostatni imperium nad którym zaszło słońce zorganizuje sajgon w Azji południowo-wschodniej.
Klepać dziobem też trzeba umieć. Nie wystarczy być najgłośniejszym. To nie są spece od bezsensownego mielenia ozorem. Część z nich figuruje co najwyżej na linkedinie w internecie. Ci, którzy ciągle ględzą z reguły mają za mało czasu żeby sprzedawać i z efektami jest różnie.
Nie tylko. Chodzi mi o zorganizowanie odbiorców. Może to być przemysł lub warzywniak.
Czemu IT jest passe według gospodarza? W społeczeństwie gdzie dla większości pochodna to rocket science wcale bym nie twierdził, że bariera jest nisko postawiona. Aczkolwiek sam mam czasem flashbacki, że gdyby nie tani kredyt, to część projektów IT wylądowałaby w koszu zanim cokolwiek by zostało skompilowane. Ale jakieś tam pieniądze są, owocowe środy i krótkie piątki też, tylko coś ostatnio presja płacowa zostało zduszona…
Otóż nie - to ten delikwent Was olewa. Zawoła jak będzie potrzebował, a będzie potrzebował jak będziecie potrzebowali przepływu by utrzymać się na powierzchni i jego będzie drogie względem Waszego taniego. Folwark to najgroźniejsza i często zmilitaryzowana forma przedsiębiorczości. Kontrolowane wyjście (czas i cena) oraz fakultatywne wejście. Przykłady folwarków to Shell, Haliburton, Gazprom.
Dlatego firma nie mając wydobycia musi wydobyć z siebie nadwyżki by zatowarować się gdy jest tanio, i sikiem prostym zbywać handlowców gdy jest drogo “mamy tego pełno”.
Podstawowym wkładem w ROI jest rąbanie kosztów siekierą, a gdy na dołku kupuje się maszyny za 40% to można sobie trzymać średnio trafione alokacje.
Ponieważ wystartowało w latach siedemdziesiątych jako bardzo zapóźniona dziedzina i rzuciliśmy na ten front taką liczbę ludzi, że zapóźnienia z ostatnich tysięcy lat można uznać za nadrobione i tanio już jest.
Tak się zawsze zastanawiałem gdy pisałeś, że obstawiasz/próbujesz obstawić wszystkie pola planszy pionkami. W jakie branże wysyłasz najbliższych lub doradzasz by zajęli pozycje bo dobrze już było? Bo jakoś nie uwierzę, gdy mi napiszesz, że nie będzie to IT a bankowość lub teatrologia.
Elektronika, radiotechnika, druk 3d na przykład : P
Ogólne fizyczne kucie w elektronach jest strasznie understaffed. Bo trzeba mieć wiedzę z wielu dziedzin a nasz system kształcenia nie promuje takich postaw.
Ja osobiście czuję ogromny potencjał w transmutacjach taniego masowego sprzętu w narzędzia do podboju świata.
Rynek popytowy to margines produkcji. Większość obrotu odbywa się wewnątrz folwarków. Na zewnątrz wychodzą ewentualne nadwyżki, na które już brakuje pomysłu.
Wszak ktoś wytwarza produkty, których na rynku nie ma. Dla siebie oczywiście je wytwarza.
To zależy jak długo będzie trwała cofka a okres trwania cofki zależy od rozmiarów kryzysu:
system może się zaksztusić jak w 2008,
system może mieć grypę tak jak w 1929
system może upaść tak jak nie przymierzając Cesarstwo Rzymskie
Im większe bum tym dłużej będzie trwało sprzątanie. Może się okazać że zakup złomu mija się z horyzontem inwestycyjnym rodu który mocno naciągając jesteś w stanie wyznaczyć góra na dwa pokolenia do przodu. Zanim Europa pozbierała się po Rzymianach minęło dobre 500 lat, następne 500 lat trwała koncentracja władzy i akumulacja kapitału żeby wreszcie w tysiąc lat po Rzymianach ponownie Europejczycy byli w stanie wyruszyć na łowy.