zdjęcie zerżnięte z wikipedii, żebyśmy wiedzieli o czym mówimy:
Autor tego zdjęcia, niejaki Iwan Ponomarenko uzywa w wikipedii nicka “avaness”, twierdzi że mieszka w Charkowie a zdjęcie wrzucone do wikipedii podpisał tak:
“Ракета Х-55 в музее Харьковского Авиационного Завода”
Tyle że w naszym narzeczu to nie jest rakieta lecz pocisk manewrujący. Siła nośna wytwarzana jest przez skrzydła a źródłem napędu jest silnik turboodrzutowy.
Ch-55 to coś w stylu V-1. Podobieństwo Ch-55 do amerykańskiego ‘tomahawka’ jak to u radzieckich konstruktorów bywało jest zapewne przypadkowe.
Sprawa następna: skoro fabryka Ch-55 znajdowała się w Charkowie to pocisk manewrujący Ch-55 jest ukraiński, zdaje się.
Pocisk manewrujący Ch-55 osiąga prędkość maksymalną M 0,78. W jaki sposób zgubili go polscy piloci operujący myśliwcami zdolnymi do osiągnięcia prędkości M 2,0 (F-16) lub M 2,3 (MiG-29) pozostaje dla mnie zagadką. To mniej więcej tak jakby komendant policji tłumaczył się ze zgubienia ściganego trabanta przez patrol ścigający podejrzanego radiowozem marki Porsche. Radary pokładowe myśliwców nie zameldowały pilotom o zwiększeniu prędkości opadania śledzonego obiektu tuż przed jego uderzeniem w ziemię ? To ile ta elektronika pokładowa jest warta jeśli nie potrafi określić prędkości, kursu i prędkości pionowej śledzonego obiektu ?
Taki pocisk manewrujący z punktu widzenia pilota myśliwca naddźwiękowego to krowa o prędkości lepszego szybowca i zdolnościach manewrowych autobusu PKS, idącego nad ziemią śladem i z gracją obżartego węża.
Jak można go zgubić ? Polak potrafi ?
Bo nie śmiem sugerować że lotnicy świadomie zameldowali że “zgubili śledzony pocisk manewrujący” żeby nie zostać zmuszonymi rozkazem do otwarcia ognia i móc bezpiecznie oddalić się od miejsca jego ewentualnie jądrowej detonacji.
Sprawa następna: nad wschodnią flanką NATO krążą samoloty AWACS. O ile pociski manewrujące lecą nisko i zmieniają kurs pomiędzy wzniesieniami właśnie celem uniknięcia ich wykrycia przez naziemne stacje radarowe o tyle ucieczka z radaru AWACSa możliwa nie jest. Właśnie po to operuje on z pułapu 10 kilometrów. To znaczy w teorii.
AWACSa nie było akurat w zasięgu ? To na ch… Polsce to całe NATO ?
Sprawa następna: skoro doszło do przechwycenia (skoro “kontakt utracono” to znaczy że wcześniej kontakt wzrokowy z obiektem udało się nawiązać) dlaczego nie doszło do zestrzelenia ? Czy rozkaz otwarcia ognia w ogóle został wydany ? A jeśli nie to dlaczego ? W miesiąc po rakietowym ataku na Przewodów ? “Kontakt wzrokowy” pilota z celem oznacza możliwość otwacia ognia z lufowej broni pokładowej - nie trzeba uzbrajać rakiet. Trzeba jednak pilotowi wydać rozkaz. I tu zaczynają się schody:
Kto był władny wydać rozkaz zestrzelenia agresora:
- dyżurny dowódca obrony powietrznej ?
- gen. Piotrowski ?
- gen. Andrzejczak ?
- min. Błaszczak ?
- długopis po założeniu kapelusza “zwierzchnika sił zbrojnych” ?
Dzięki za artykuł, @siejcz, ale w tym artykule niewiele do siebie nawzajem pasuje. Brzmi raczej jakby celem artykułu było walnięcie w Domofona za jego domniemaną próbę zamiecenia pagonowatego bajzlu pod dywan.
Tak jakby bajzel u pagonów był tajemnicą państwową …