Swiat jest jak cebula. Ma warstwy, myslisz ze wiesz juz wszystko a potem cyk nastepna warstwa, zdziwienie i odkrywanie nowego poziomu na nowo. Dlatego normalni ludzie przynajmniej kilka razy w zyciu sie feformują a tylko krowy nie zmieniają poglądow.
Całkiem sporo się da. Problemem jest operowanie wg. to mi się wydaje rzeczywistością, i rzeczywistościami, które ktoś inny sobie uroił i próbuje na mnie ekstrapolować…
Grzybki są podobno dobre. Usunięcie ‘ego’, które tak naprawdę nie istnieje przecież podobno powoduje ciekawe doświadczenia.
Ja potrafię mieć w tej samej chwili dwa sprzeczne ze sobą poglądy.
Ja nic nie wiem. Pierwszys strzał, 5-meo-dipt, 14 lat. Jak zdechło tak ni ma - została jego emulacja do celów emulowania instynktu samozachowawczego bo w tej rzeczywistości jest przydatnym narzędziem.
Postanowilem zeobic ten wpis. Dla tych co czytali Lovecrafta…
Stało się. Dawne wątki sprzed lat ożyły na nowo i zaczęły układać się w logiczną całość. Samotne wieczory spędzane w samotności juz od kilku lat zaczęły mi doskwierać ale nie poprzez cisze przydlugich korytarzy i pustych sal ale ze względu na poczucie blisko czyjejś obecności, obecności kogoś kto autentyczni był obecny mimo ze niewidzialny i powoli osaczał mnie z każdej strony. Moje odczucie jednak nie pozostało tylko moim. Przy pewnej suto zakrapianej imprezie wraz z domownikami zgadalem sie na ten temat. Okazało się że kazdy z mieszkańców miał takie same wrażenia ale bał się nimi podielić z innymi obawiając się oskarżenia o urojenia. Wiadomo precież że świat moze być tylko tym co widzimy a to co jest.poza zmysłami nie ist nie je. Zaczelismy szczere rozmawiac o tych sprawach. Poza wrażeniem czyjejś obecności dowiedzialem się, że inni obserwowali poruszające się przedmioty, osoby ktorych nie ma i ogolne wrażenie bylo złe. Wyglądając prez okno zastanawialem się co jest nie tak? Być może pryczyna lezy w tym że budynek był wiekowy i miał swoją “hiatorie i przeszłość”? Wyglądałem przez to okno i pomyslalem że to przyczajone i ukrute zło prychodzi wlasnie z pobliskiego lasu. Dni lecialy zdazen przybywało a to drzwi latały same w zawiasach a to obrazy spadały ze ścian. Z pomocą przyszedl mi google maps. Okazalo się że w pobliskim lesie wlasnie z kierunku z którego miało przybywać owo pryczajone i ukrute zło znajduje się drzewo ktoremu ktoś nadał diabelską nazwe. Wydało mi się to dość dziwne. Mialem obawy aby udać sięw to miejsce ale jednak przełamałem się. Po drodze spotkalem jakiegos dziwnego typa z psem który zobaczywszy mnie poczół się zmieszany i zmienil kierunek mimo że swiadomie lub nie podążal do tego samego drzewa co ja. Nie wiedziałem na co moge liczyc, z czym bede musiał się mierzyć. Bylem mocno podekscytowany ale i przerażony im bliżej bylem tego miejsca. W koncu dzieki gpsowi dotarlem w to przeklęte miejsce. Dokładnie to bylo to drzewo gatunku buk z przerzuconym przez gałąz kablem. Kabel byl gruby i na koncu zawiązany był w pentelkę czyli szubiennice co mogloby tlumaczyc dziwne samobujstwo lokalnego rolnika opodal tego miejsca ktory to rolnik rownież powiesił się na suchej gałęzi jak gdyny to miejsce przyzywało go do siebie. Dookola drzewa o diabelskim imieniu(nie podam go wam aby nie wywolywac zlego) znajdowaly sie drzewa z ponacinaną korą czyli tzw księgą durni. Kazde drzewo miało naciętą date jak gdyny pamiątke po sprawowanych w tych dniach uroczystych rytuałach. Naliczylem tych drzew 6 sztuk. Samo miejsce przerażało ale i fascynowało i podejrzew że gdybym został tam dluzej to by mnie pochlonelo bez reszty… Najpewniej lokalni satanisci odprawiali tu swoje plugawe i mroczne rytuały co mogloby tlumaczyc w 1996r dwoch porzuconych martwych jamnikow obdartych ze skory, dziwny zgon rolnika samobujcy, dteczeniz oraz straszenianprzez lata w najblizszej okolicy tego miejsca. Należałoby zlikwidowac takie miejsce jako zrodlo zła ale jak to zrobic bezpiecniw i skutecznie???