Wysokiej jakości przetwory owocowe klasy premium

Ostatnio spędziłem trochę więcej czasu z kumplem z czasów podstawówki który ma sad jabłkowy. Okazało się, że ostatnio zajął się przetwórstwem owocowym. Nawet dorabiałem mu termometr do maszyny więc miałem okazję przyjrzeć się dokładnie jak to robi.

A robi fenomenalnie. Zero chemii, zero dodatków, mało cukru (tylko w syropach i dżemach). Doskonały wytrawny mus jabłkowy (bez cukru czy innego syfu) towarzyszy mi ostatnio w prawie każdym naleśniku. Inne są z powidłami.

Syrop malinowy u każdego kogo poczęstowałem wywołuje ekstaze. Porzeczka+bez do herbaty albo z wodą i lodem robi furrore na każdej imprezie, ludzie odkładają alkohol bo to lepsze. Mi się zdarzyło alkohol odłożyć ale potem zacząłem robić sobie drinki. Odjazd kompletny.

Zdrowe i pyszne. Robione z dużej ilości owoców, nie docukrzane, żadnego syfu, konserwantów, nic. Pasteryzacja 82 stopnie.

Towar tak dobry, że nie położyłbym nic innego obok niego. Na pewno nie marketowego szajsu.

Ponieważ tak go zachwalam wszystkim kogo spotykam i znam a my tu jesteśmy właściwie grupą znajomych to nie mogę się nie podzielić tak pysznym i zdrowym żarciem.

Dostepne są
sok jabłkowy (butelka 300ml, butelka 750ml, worek&karton 3000ml)
sok jabłko-aronia (butelka 300ml, butelka 750ml, worek&karton 3000ml)
sok jabłko-czerwona porzeczka (butelka 300ml, butelka 750ml, worek&karton 3000ml)
sok jabłko-rabarbar (butelka 300ml, butelka 750ml, worek&karton 3000ml)
sok malina niesłodzony (butelka 300ml, butelka 750ml, worek&karton 3000ml)
sok czarna porzeczka (worek&karton 3000ml, butelki wkrótce)
sok aronia (worek&karton 3000ml, butelki wkrótce)
sok czerwona porzeczka (worek&karton 3000ml, butelki wkrótce)

syrop z kwiatu bzu(butelka 300ml, butelka 750ml)
syrop z maliny(butelka 300ml, butelka 750ml) *

dżem: truskawka, truskawka-rabarbar, rabarbar, agrest, czereśnia, brzoskwinia słoik 314ml
powidła śliwkowe bez dodatku cukru 314ml
mus jabłkowy z szarej renety bez cukru słoik 900ml

Asortyment może ulec poszerzeniu.

Kolega wprawdzie wysyłkowo nie ogarnia, ale ja owszem. Można się kontaktować :wink: Dla siebie, na prezent (poza jakościową ektraklasą, estetyczne są też etykiety), na eksport. Orientacyjne (są różnice ale niewielkie) ceny są na poziomie 4.50 EUR za mały syrop, 8 EUR za duży. Soki jabłkowe około 5.5 EUR za karton. Czerwona porzeczka i rabarbar - soki 10 EUR za karton.

*to jest absolutny hit, nic lepszego w życiu nie piłem i jest doskonałym dodatkiem, jak to syrop jest troche słodzony ale niedużo, nie mogę się tego nachwalić. Właśnie go piję.

Lepsze fotki będę miał (razem z procesami produkcyjnymi) później, na razie pokażę co mam w kuchni - a raczej co zostało, bo dostawa kolejna jutro.

4 Likes

Kto był w Kopanicy ten pamięta inne wyroby naszego rzemieślnika - porównałbym je jakościowo choć inna nieco branża. Ale różnica między towarem na rynku a prezentowanym równie kolosalna.

2 Likes

Fajnie, fajnie, że przywiozłeś i dałeś spróbować. Bardzo fajnie.

3 Likes

Dajmy temu kilka dni…

Przybędzie, ekhem, niezależnych opinii!

2 Likes

To załaduj mi tego wynalazku na wielbłąda jak się pojawi.
Może się sklep wymyśli?

2 Likes

Czym pasteryzuje? Prąd?
To tyle już zeżarłeś?!
Ja się piszę na duże opakowania.

Łezka w oku się kręci - też miałem prawie 3 ha sadu, nawet odmiany podobne i podobne prowadzenie przy drucie i tyczce…

2 Likes

Kumpel ma 30ha jabłek, wiśni, czereśni i chyba czegoś jeszcze. Agrest ma nie swój jeśli kojarze dobrze ale chyba od sąsiada. Maliny są z rynku, mrożone - inaczej się nie da. Reszta to nie wiem ale w mojej okolicy pełno sadów i tego typu przybytków więc bardzo możliwe że po sąsiedzku skupowane.

A pasteryzacji akurat nie widziałem, ale się dowiem i dam znać.

Wstyd się przyznać…

Cennik na priv, nie chcę robić tutaj aż takiego bazaru.

Na północy pewnie by szło dobrze, i szeklami bardziej by szastali. Ale w innym kraju na Sz i ogólnie zachodzie też by dobrze szło mniemam.

Różne partie mogą mieć różne etykiety, wszystko jest do dogadania.

Nie wiem jak się to fachowo nazywa? ale w musie nie ma oczywiście tych takich łusek z gniazd

2 Likes

Ok - jak się tylko tym zajmuje…
Ja miałem najprostszy sprzęt i cztery pary rąk, z czego dwie dopiero od 16.00…
Ale jak drzewiej handlowałem to jak ściągałem w mieście wojewódzkim plandekę z przyczepki to wszyscy powietrze wciągali aż było słychać.

No nie wiem, ostatnio jakoś sklepy z polskimi towarami na zachodzie wybuchają…

2 Likes

To sa białoruskie owoce morza!

2 Likes

Dobra dobra - przyślij mi partię próbną, posmakuję i ocenię czy jedna wystarczyła :slight_smile:
Na razie sklep i tak przyjeżdża do warsztatu co sobotę to może im poszerzymy asortyment.

1 Like

Etykietki po szwedzku zrobić nie problem.

Ciekaw jestem połączenia tychże syropów/soków z talentem @Dzik

Czuję, że nie wyjdziemy z tego trzeźwi.

4 Likes

Zbierzemy owoce z sadu, zrobimy wino, wino sprzedamy, a kasę… przepijemy^^

5 Likes

A kolega to wychował się na wsi czy miastowy? :smiley: Chociaż do babci na wakacje jeździł?

Jestem zaznajomiony z przetwarzaniem owoców z przydomowego sadu, co prawda na skalę prywatną i w warunkach całkowicie nieprzemysłowych, ale jednak. Od paru lat gdy tylko jadę w lecie z dziećmi na urlop do dziadków to przerabiam różne owoce na wszelkiej maści produkty, stosując zasadę jedno wiaderko na dżem dla maluchów, jedno dla tatusia na nalewkę. Teściowa to oczywiście smaży, gotuje i wekuje bo mnie się nie chce, ale zbieranie owoców prosto z krzaka traktuję jako rozrywkę. Naturalnie przetwory są tak naturalne jak tylko się da (bo dla dzieci), soki niesłodzone, minimalna ilość cukru tylko aby dżem zgęstniał, krzaki i drzewka oprysków nie widziały. Jak mawiała moja babcia jedzcie jedzcie, tam żadnej ekologii nie ma! Teść ma pochowane w każdym kącie gospodarstwa gąsiory z winem, bo przecież ileż można tych soków i dżemów… :smiley:

A i tak potem jemy to całą zimę. Zbieranie słoiczków i zakrętek na lato to nawyk, który już wszedł w krew. Podobnie rzecz ma się z wytłaczankami na jajka. Ja już nie pamiętam kiedy ostatnio kupiłem w sklepie jajka, dżem, sok owocowy czy chociażby ziemniaki.

Natomiast co się tyczy produkowania celem zarobku, to bardzo skutecznie wyleczyły mnie z tego rozmowy z potencjalnymi nabywcami moich destylatów w Kopanicy. Za mała skala, za dużo czasu to zajmuje i za duża jest rozbieżność pomiędzy hojnością klienta a skąpstwem wytwórcy. Hobbystycznie, na własne potrzeby, na prezenty dla znajomych - tak. Na sprzedaż - to mnie się nie chce.
No bo ja bym za butelkę chciał X, w sklepie kosztuje 0,3X a potencjalni klienci byliby skłonni zapłacić góra 0,5X. To się nijak nie dodaje, bo ani ja tego X nie potrzebuję do przeżycia ani nie chcę oddać swojego produktu za mniej bo wolę ładnie opakować i dać śwagrowi pod choinkę.

A dżemy i soki to oczywiście zżeram do spółki z dziećmi.

Każdy owoc można potraktować najpierw etanolem a potem sacharozą, wyjdzie nalewka.
Sok wymieszany z alkoholem to wódka smakowa, kolejność jest ważna.

6 Likes

Właśnie opisałeś jak doszło do kryzysu który dla niepoznaki nazwano ‘koroną’. Zaręczam że nie tylko u Ciebie takie kalkulacje fruwają pod sufitem.

7 Likes

Svensony mają ta rzadki do naleśników, nazywają go sylt.

A człowiek nie wielbłąd - pić musi.

Po prostu ilość roboczogodzin do pozyskania tego chromoniklu na instalację wymaga pewnej produktywności, żeby się chociaż robotnicy napili. Jakby podatki na voodu były stukrotnie wyższe to może, ale zapewne każdy by wtedy pędził w domu.

2 Likes

A widzisz, ja jestem wiejski. Jeszcze tata rolnik, robiłem przy owocach (borówka i brzoskwinia) za młodu - tata chciał mi pokazać jak wygląda praca fizyczna zebym nigdy nie wpadl na pomysl przejac po nim biznesu - udało mu sie w 500%.

Rzecz w tym, że ja za młodu nie miałem malin u nikogo za bardzo a maliny uwielbiam. Inne owoce to jasne, pamiętam jak robiłem mnóstwo przetworów z rodzicami i dziadkami a nawet czasami jak nazbieram cygańskim sposobem śliwek jakichś to dżemu narobię - bardziej dla przyjemnosci i żeby wspominać spacery z plecakiem niż dla smaku - ale z malinami mi nie było po drodze. A malinowe rzeczy uwielbiam. Dziadek malinówkę robił i była wyborna ale na soczek nie starczyło nigdy… Z takich rzeczy co robłem z rodzicami to chyba najmilej wspominam kompoty agrestowe i czereśniowe.

Ale to nie jest coś czego paletę mogę sobie wyczarować jednym telefonem, dostępność robi różnicę.

Stąd podtrzymuję, że nic lepszego nie piłem. Przynajmniej w kategorii napojów po których wypada prowadzić samolot.

A może podrzucić parę buteleczek do Twojej oceny znawcy? Prawdę mówiąc mam koleżankę co uwielbia whisky i jej opowiadałem o Twoim, i że nie da się kupić. Gdyby była możliwość może chociaż zamiany za jedną butelkę, po korzystnym dla Ciebie przeliczniku…

2 Likes

Społeczeństwo dba o Ciebie i stale stara Ci się przypomnieć :slight_smile:

Należy wytrzeźwieć przed lądowaniem :slight_smile:

2 Likes

Wiem, rozmawialiśmy o tym. Dlatego odpuściłem.

Tam na Północy w ogóle dziwne rzeczy się je. Już nie wywołuję kiszonego śledzia do tablicy, ale jak mi kiedyś dałeś torbę ‘łakoci’ to parę dni główkowałem jak się do tego zabrać. Koniec końców daliśmy radę z teściem, dobrze że było czym popić :slight_smile:

Można zrobić miedziane od A do Z, ale to chyba niczego nie zmienia w tym co powiedziałeś.

Znam ten problem. Malinowa nalewka w tym roku wyszła mi świetna, chociaż ilość symboliczna. A wszystkie bez wyjątku w 2020 były na swoim szpyrytusie.

Napisz pw. W beczce aktualnie dojrzewa single malt.

3 Likes

Co się da to się zeżre - wyboru zimą nie ma.

A i tak dobierałem łagodnie :slight_smile:

Miedź też nie rośnie na drzewach. Dużo węgla trzeba wykopać żeby z czerwonej ziemi miedź uzyskać.

Przedstawiciele skonfiskują i skosztują w imieniu ludu aby podzielić się wiedzą czy dobre.

3 Likes

moja robila ostatnio dzem, to dodala nasiona chia i tez to pomoglo zagescic, mozna wiec bez cukru

2 Likes