Nowy ład

pałka się przegła na Cejlonie, nie ma paliwa i jedzenia. Za kilka miesięcy podobny scenariusz w innych krajach.

3 Likes

A to już jakichś kilka tygodni temu się zaczęło…

@impeer Do fajnego arta wcześniej już zalinkował

2 Likes

https://www.livemint.com/news/india/buy-sri-lanka-and-name-it-ceylon-musk-snapdeal-ceo-advises-elon-musk-11650081145295.html

3 Likes

Wypada zauważyć że mieszkańcy Cejlonu stoją na stanowisku że paliwo i jedzenie ma im zapewnić rząd. Po drugiej stronie barykady znajduje się rząd Cejlonu kontrolowany przez czterech braci z rodu Radżapaksy którzy uważają że co wyprodukowane to wolno im zabrać przemocą z magazynu wyrobów gotowych prywociorza tak po prostu z paragrafu ‘wyższa konieczność dziejowa’. Kazali im się wyborcy zatroszczyć o napełnienie brzuchów narodu więc się rządzący troszczą najlepiej jak potrafią.

Stan umysłów po obydwu stronach barykady na Cejlonie doprowadził do klasycznego starcia będącego kopią problemów z którymi boryka się Wenezuela. Ponieważ rząd z woli wyborców został obciążony zadaniem sprawiedliwego podziału wyprodukowanych dóbr okazało się że produkcja zanikła. Producenci mają bowiem inne zdanie co do sprawiedliwości społecznej i nie zamierzają produkować po to żeby zostać na finiszu ograbionymi.

Na Cejlonie jest już prawie i sprawiedliwie: nie ma co jeść, nie ma czego do baku nalać. Podobnie jak i w Wenezueli.

To tylko przejściowe trudności z zaopatrzeniem ludu pracującego miast i wsi.
Szerzycie defetyzm, towarzyszu.

To państwo oficjalnie nazywa się ‘Demokratyczno-Socjalistyczna Republika Sri Lanki’ i jego stan odpowiada woli jego mieszkańców. Miał być socjalizm i socjalizm ten wprowadzono w życie. Miała być demokracja i jest. Zgodnie z nazwą państwo to miało być ‘olśniewającym rajem’ i jego mieszkańcy ciężko na ten tytuł pracują.

6 Likes

Sri Lanka to co prawda takie lajtowe Indie (dla kogoś kto chce poczuć klimat ale bez hardkoru jest okej no i oni rozumieją, że żarcie ma być pikantne - gumy do żucia i “słodkie bułki” też; osobiście jestem fanem ich kuchni) ale to jest stan umysłu jak uj.

W Colombo pamiętam że miałem do zapłacenia 17k rupii a pani nie miała wydać z 20 trzech tysiecy, miała tylko piątkę. I teraz myślę sobie że to dało się zrobić łatwiej ale nieważne, chodzi o klimat.

Uznałem że jak ma tylko tak to dorzuciłem jej 2k i poprosiłem o te 5k.

90 sekund konsultacji z kalkulatorem i koleżanka i zagotowaniu mózgu stwierdziła że faktycznie można tak zrobić po czym spytała

“Sir are you a doctor?”

Z drugiej strony poznałem (spałem u niego kolo parku narodowego gdzie wściekły słoń wywrócił moja mahindre w we safari i szukał mnie trąba żeby zdeptać :D) bardzo obytego w świecie starego lankijskiego marynarza z imponującym zrozumieniem i wiedza o świecie. Kogoś takiego w Indiach nie spotkałem. Oczywiście że tacy są. Ale chyba Sri Lanka ma mniej zbiurokratyzowany i kastowy ustrój, myślę, że łatwiej tam być nie-rurkowcem.

14 Likes

Słonie do zjedzenia są?
Ponoś mają też tygrysy, zdaje się odmianę tamilską? Da się ich zjeść?

A jak kilka lat temu wrzuciłem temat, żeby zmienić kierunek dyskusji i artykułów na hydroponikę to było jak zawsze “eee, buuu!”.

Rząd ma to samo oczekiwanie względem mieszkańców?

Sprawiedliwość prowadzi wojnę sprawiedliwą z produkcją - z pewnością zwycięży^^

To nie tylko tam, kiedyś svenson przedsiębiorca zauważył jak zliczam słupki, a później dowiedziałem się że to jest lokalnie niespotykana umiejętność.
Więc nie tak daleko od Cejlonu leży Skandynawia.

4 Likes

w Kanadzie też: w promocji aparat w zestawie z obiektywem kosztował 900 lokalnych baksów, osobno aparat kosztował 700 a obiektyw 500. Kupiłem więc zestaw.

Po czym obiektyw zwróciłem (następnego dnia: inna zmiana, inny sprzedawca) bo po testach okazał się być za cienki w uszach i wymieniłem go na wypasiony model, za 800 baksów. Ceny rzeczywiste nie były takie okrąglutkie jak podane tutaj tylko były wrednie o jeden albo o pięć centów obniżone więc bez kalkulatora sprzedawcy w ogóle by nie ruszyli.

Matematyka zastosowana przez sprzedawcę na drugi dzień wyglądała tak:
- 500 + 800 = dopłać pan trzy stówy.

W efekcie zastosowania tej matematyki nabyłem aparat z obiektywem warte 1500 baksów po zapłaceniu za nie 1200 baksów. A że płaciłem gotówką to po odejściu od kasy reklamacji sprzedawców się nie uznaje.

To że sprzedawca zastosował taką a nie inną matematykę to jedno. Ale naprawdę zdziwiło mnie że potrzebował dłuższego czasu, wsparcia kolegi oraz kalkulatora żeby zatwierdzić tą transakcję. Ale w końcu im się to udało.

Na ich obronę wypada dodać że coś im trybiło że kalkulator ich w konia robi (na pewno nie robił ich w konia klient: tłusty gajdzin oddał stary paragon, obydwa obiektywy, wytłumaczył że chce wymienić jeden na drugi po czym zamknął się i rozglądał się w ciszy po wystawach) bo marszczyli czoła i coś szeptali ale koniec końców nie ośmielili się podnieść ręki na prawdę objawioną im na wyświetlaczu.

W międzyczasie kombinowali z kwotą 900 w bilansie ale nie wiedzieli w którą stronę równania ją wkleić, nie wiedzieli również czy z plusem czy z minusem więc po deliberacjach ją sobie odpuścili po tym jak w jednej z wersji bilansu wyszło im że muszą mi do droższego obiektywu dopłacić. Zapaliła im się czerwona lampka że co do zasady jednak kasa płynie w przeciwną stronę niż towar więc te nieszczęsne dziewięć stów po namyśle skreślili żeby nie komplikować obliczeń.

Koniec końców wyświetlacz locuta, causa finita.

9 Likes

Zaraz, zaraz…
Ja byłem zachwycony i nawet się udzielałem…

3 Likes

Bo hydroponika to w wielu przypadkach zbędne i niepotrzebne przekombinowanie, ale temat dostarczania sobie&rodzinie własnym sumptem szamki jest istotny. Gleba, jak kościół katolicki, to jest firma. Tu by się Ewitka mogła przydać aleście ją przegonili bo dawała sposoby na mszyce.

2 Likes
3 Likes

1 Like

Drakkar, jak wiadomo, musi mieć nazwę.
Na burcie jest więcej miejsca niż na szablonie awiza.
W jednym porcie może stać więcej niż jeden drakkar o identycznych x pierwszych znakach.
Fikcja doręczenia to fikcja, oberbiurwenhauptamt nie może udowodnić, że odbiorca miał szansę odebrać.

1 Like

Zwróćcie uwagę, że nie pada ani jedno słowo, skrót, itp., covid-19, pandemia etc.

Rada rządzi, Rada radzi…a tu sobie dokończcie sami.

glapa
comment_1654695701512Trk3FiFmdO3r27zR94F,w400

2 Likes

na chwile obecna spadaja twarde waluty w PL. jak dlugo sie ten trend moze utrzymac? costam bym przelal miedzy jurysdykcjami i wymienil na prawdziwy piniadz

1 Like

Jakie??

1 Like

CHF na przyklad

1 Like

A cóż takiego ten chf ma w oparciu o? Kredens z komnat Watykanu?

2 Likes

Właśnie mam troszku franka w gotówce, akurat te, które tracą ważnosć we wrzesniu(zmiana na plastikowe) czy przed wakacjami to dobry czas na wymianke?

1 Like

Wielkie mnóstwo kwitów gdyby poszło na noże. Ilość biurwy z paszportami dyplomatycznymi zatruwającej powietrze mieszkańcom Genewy to jedno a ich szarogęszenie się z paragrafu “spróbuj mnie zaaresztować” to drugie.

Na 60 kilometrach autostrady łączącej Genewę z Lozanną (drugi hotspot międzynarodówki darmozjadów na tym kontynecie) stoi około 10 radarów, w jedną stronę ofc. Na pozostałych autostradach Szwajcarii zagęszczenie radarów to średnio licząc jeden na 30 kilometrów.

Więc albo miejscowi mieszkańcy kantonów Vaud i Genewa to piraci drogowi bez konkurencji wśród mieszkańców innych kantonów Szwajcarii albo te fotografie potrzebne są miejscowemu MSZ do “wywierania wpływu” na zagranicznych akredytowanych nierobów (“bo wyślemy zdjęcia oficjalnym kanałem do Twojej centrali, zostaniesz przez nas uznany za personę bez grata a potem przez Twoich przeniesiony na Grenlandię”).

Efektem tego pełen turnus zaliczony w Szwajcarii na przykrywce dyplomatycznej jest ozdobą akt personalnych każdego pracownika wywiadu. Wysłali do Szwajcarii - znaczy jesteś z karierą na kursie i na ścieżce. Przetrwałeś w tym gnieździe os - pójdziesz w górę w hierarchii.

Po drugie: dyplomata (szpieg w tłumaczeniu na nasze) też człowiek. Zapić, zakąsić, zamoczyć też musi. Więc jak delegacja szwajcarskiego MSZ wiele lat później jedzie w świat gdzieś coś załatwić to przed wyjazdem wyciąga z archiwum swojego kontrwywiadu zarchiwizowane wspomnienia z czasów kiedy partner ich rozmów stacjonował na ziemi Helwetów i rzadko wraca z takich negocjacji na tarczy.

Franka zniszczyć można. Pytanie brzmi ile będzie to kosztowało i kogo …

Oczywiście jak sam rozumiesz ktoś włamał się grubemu na konto i pierdoły wypisuje.

8 Likes

to ty masz w ogóle jakieś konto?^^ ja nie mam :sweat_smile:ktoś się pode mnie podszywa…kradzież tożsamości i te rzeczy :sweat_smile: :sweat_smile:

1 Like